Chrystus wzywał do przebaczenia, a także nazywał błogosławionymi tych, którzy czynią pokój. Ale czy przebaczenie może dokonać się w jednej chwili, czy jest to raczej proces, który wymaga czasu? Czasami ludzie udają pojednanie, mówią o przebaczeniu, lecz w rzeczywistości nie potrafią wybaczyć. Co robić w takim przypadku? Czy rzeczywiście trzeba natychmiast przebaczyć krzywdzicielowi, który wciąż trwa w swojej agresji? Czy możliwe i potrzebne jest przebaczenie wobec ludzi, którzy nie okazują skruchy za wyrządzone zło (czy możliwe jest przebaczenie między Rosjanami a Ukraińcami po tej wojnie)? Czy przebaczenie i pojednanie to jest to samo? Co mówi o tym Pismo Święte? Może istnieją biblijne przykłady czy przykłady historyczne odnoszące się do przebaczenia i pojednania. Na przykład, list pojednania, który polscy biskupi skierowali do biskupów niemieckich w 1965 roku – 20 lat po zakończeniu II wojny światowej.

 

Pismo Święte o przebaczeniu

Każdy człowiek potrzebuje Bożego przebaczenia, ponieważ każdy jest grzeszny. Dzieje się tak dlatego, że otrzymawszy Bożą łaskę, człowiek nie wykorzystał jej we właściwy sposób, nie oddał Bogu należnej wdzięczności za tę łaskę, czyli swojej miłości i wierności. Dlatego przebaczenie otrzymujemy wtedy, gdy uświadamiamy sobie ten nasz dług wobec Boga, tę naszą niewierność wobec Niego, ten brak miłości w naszych sercach do Niego – i szczerze za Nim tęsknimy, szczerze żałujemy takiego stanu rzeczy. Boże przebaczenie to dar, kiedy – mówiąc językiem Pisma Świętego – Bóg już „nie widzi grzechu”, ale rzeczywiście go odpuszcza, daruje.

Z ludzkiego punktu widzenia Boże przebaczenie jest niezrozumiałe i niesprawiedliwe. Ludzkie prawo pozwala na przebaczenie bardzo rzadko i tylko jako wyjątek, w określonych sytuacjach. Dla Boga przebaczenie jest normą, wyrazem Jego istoty, przejawem tego, Kim jest – że jest kochającym Ojcem wobec swoich grzesznych dzieci. Co więcej, u Boga nie ma miary w przebaczeniu: przebacza tyle razy, ile razy człowiek Go o to prosi. Do tego samego wzywa Chrystus swoich uczniów, gdy Piotr zapytał Go o przebaczenie:

„Panie! Ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?” Jezus mu odrzekł: „Nie mówię ci: aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy” (Mt 18, 21–22).

Tego samego nauczał Chrystus swoich uczniów w modlitwie do Ojca: „i przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili” (Mt 6, 12).

W ogóle Nowy Testament rozpoczyna się od przepowiadania przebaczenia – gdy Jan Chrzciciel chrzcił wodą nad Jordanem co było znakiem tego przebaczenia. Czytamy w Ewangelii Marka: „Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów” (Mk 1, 4). Warunkiem tego było jednak „wyznanie grzechów”, co czynili ci, którzy przychodzili nad Jordan do Jana: „Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając [przy tym] swe grzechy” (Mk 1, 5).

Ukoronowaniem dzieła przebaczenia będzie śmierć Chrystusa na krzyżu, kiedy umrze za grzeszników, by mogli otrzymać zbawienie. Ale również i tutaj to zbawienie nie jest dane automatycznie – wymaga nawrócenia. Apostoł Piotr głosił po Zesłaniu Ducha Świętego zmartwychwstanie Chrystusa i po tej mowie słuchacze w Jerozolimie zapytali apostołów, co teraz mają czynić:

„Gdy to usłyszeli, przejęli się do głębi serca i zapytali Piotra oraz pozostałych apostołów: «Cóż mamy czynić, bracia?»” (Dz 2, 37). Na co Piotr odpowiedział: „Nawróćcie się i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych” (Dz 2, 38).

A więc warunkiem przebaczenia przez Boga jest nawrócenie i pokuta grzesznika.

W Piśmie Świętym jest również mowa o przebaczeniu bliźniemu jego win wobec mnie osobiście czy wobec moich bliskich, a także wezwanie, by nie mścić się na wrogach. Mowa o tym była już w Starym Testamencie, w Prawie Mojżeszowym:
„Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do brata. Będziesz upominał bliźniego, aby nie zaciągnąć winy z jego powodu. Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz miłował bliźniego jak siebie samego. Ja jestem Pan!” (Kpł 19, 17–18).

Podobnie poetyckie księgi Starego Testamentu nawołują do miłosierdzia na wzór Bożego miłosierdzia wobec nas, ludzi. W Nowym Testamencie Jezus Chrystus rozwija tę myśl, podkreślając, że Bóg nie przebaczy temu, kto sam nie przebacza (por. Mt 18, 23–35 oraz Mt 6, 14–15). W końcu Chrystus, umierając na krzyżu, modlił się do Ojca za swoich prześladowców:

„Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34).

 

Przebaczenie u ludzi, miłosierdzie i sprawiedliwość w społeczeństwie

Przebaczenie oznacza, że osoba skrzywdzona nie domaga się sprawiedliwego wyrównania doznanych osobistych krzywd i dąży do pojednania z krzywdzicielem. Taki akt zakłada wolę osoby pokrzywdzonej, by przebaczyć – może być on jedynie dobrowolny. Jednocześnie przebaczenie nie wyklucza wymiaru sprawiedliwości, który powinien ponieść sprawca. W przeciwnym razie byłaby to karykatura przebaczenia albo – jeśli sięgnąć po analogię biblijną – oczekiwanie Bożego przebaczenia bez nawrócenia ze swojej strony.

Z religijnego punktu widzenia, jeśli ktoś osobiście, w imię Ewangelii, ma świadomy i dobrowolny zamiar przebaczyć krzywdzicielowi w każdej sytuacji, jest to chrześcijańska cnota i nieraz ma to miejsce. Ale dzieje się to na poziomie osobistym. Na poziomie społecznym nie może to być pretekstem do uniewinnienia zbrodniarza z jego zbrodni, jakby nic się nie stało – wymiar sprawiedliwości nie może być wybiórczy, a zbrodniarz musi ponieść zasłużoną karę za swoje czyny w danym społeczeństwie.

Jednak również osobiste przebaczenie i pojednanie są niemożliwe bez zgody samej ofiary – nie można przebaczyć „za nią” ani „w jej imieniu”. Innymi słowy, nikt oprócz samej ofiary nie może i nie ma prawa udzielić przebaczenia sprawcy przestępstwa.

Tomasz z Akwinu pisał o przebaczeniu w jednym z traktatów „Summy Teologii”, gdy opisywał miłosierdzie (w innym traktacie omawiał „sprawiedliwość”). Nazywa miłosierdzie błogosławieństwem, powołując się na słowa Chrystusa z Kazania na Górze: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5,7). Łączy również miłosierdzie z darem „rady” (zob. STh I-II, q. 69; II-II, q. 52, a. 4). Dar rady – to jeden z siedmiu darów Ducha Świętego, który między innymi pomaga nam z Bożą pomocą „radzić sobie w życiu”, także w najtrudniejszych sytuacjach. Dar ten pozwala podejmować właściwe decyzje. Innymi słowy, „przebaczenie z bezradności” jest fałszywe i wymuszone, a nie świadome i dobrowolne.

W tradycji chrześcijańskiej miłosierdzie zawsze wiąże się ze sprawiedliwością. Ten sam Tomasz z Akwinu nauczał, że Boże miłosierdzie i sprawiedliwość to jedno i to samo. Szczególnie sprawiedliwość jest ważna dla społeczeństwa – to jedno z głównych zadań polityki: wspieranie i umacnianie sprawiedliwości. Głoszenie miłosierdzia przez Kościół nie może przekreślać społecznej sprawiedliwości, lecz powinno ją uzupełniać – jak sól przyprawia potrawę. Św. Augustyn pisał kiedyś: „Czymże jest państwo pozbawione sprawiedliwości, jeśli nie wielką bandą złodziei?” (Augustyn z Hippony, O Państwie Bożym, IV, 4).

Jednym z działań politycznych państw są wojny, ale także zbrodnie wojenne, będące przejawem zbrodniczej polityki. Za te zbrodnie należy się sprawiedliwa kara. I tutaj miłosierdzie, które głosi Kościół, znów nie może „przykrywać” tych zbrodni, by w imię miłosierdzia po prostu o nich zapomnieć. Papież Benedykt XVI pisał w jednej ze swoich encyklik:

„Kościół nie może i nie powinien podejmować walki politycznej, aby realizować jak najbardziej sprawiedliwe społeczeństwo. Nie może i nie powinien stawiać się na miejscu państwa. Nie może też jednak i nie powinien pozostawać na marginesie w walce o sprawiedliwość. Musi włączyć się w nią przez argumentację rozumową i obudzić siły duchowe, bez których sprawiedliwość, domagająca się zawsze wyrzeczeń, nie może utrwalić się i rozwijać. Sprawiedliwa społeczność nie może być dziełem Kościoła, lecz powinna być realizowana przez politykę. Niemniej Kościół jest głęboko zainteresowany budowaniem sprawiedliwości przez otwieranie inteligencji i woli na wymagania dobra” (Deus caritas est, 28).

Dziś, po wielkich zbrodniach przeciwko ludzkości, które miały miejsce w XX wieku i niestety są kontynuowane w XXI wieku – jak choćby podczas wojny Rosji przeciwko Ukrainie zaczynając od 2014 roku – nie tylko filozofowie, ale i wielu teologów, pisząc o miłosierdziu i przebaczeniu, robią to w kontekście sprawiedliwości. W ten sposób powracają do tradycji nie tylko Ojców Kościoła, ale również biblijnej, w której miłosierdzie (przebaczenie) nie jest możliwe bez sprawiedliwości (nawrócenia). Hasło, które dziś brzmi: „Nie ma miłosierdzia bez sprawiedliwości”, stało się czymś oczywistym i normalnym, a zarazem chrześcijańskim – po doświadczeniach obozów koncentracyjnych, głodomorów, ludobójstw i innych zbrodni przeciwko ludzkości.

Podsumowując, można powiedzieć, że przebaczenie krzywdzicielowi czy zbrodniarzowi jest zawsze możliwe i może nadejść – a nawet nauczanie społeczne Kościoła do tego zachęca. Najważniejsze, aby spełnione były trzy warunki:

1) przebaczenie musi zostać udzielone osobiście przez ofiarę,

2) powinno się to wydarzyć po sprawiedliwym osądzie zbrodniarza przez społeczeństwo,

3) dobrze, jeśli sprawca uświadomi sobie swoją winę i okaże skruchę – aby oprócz przebaczenia mogło w przyszłości dojść również do pojednania.

 

Postscriptum

Oczywiście, zdarzają się przypadki pojednania bez przebaczenia – gdy to pierwsze jest pewnym aktem politycznym albo środkiem wymuszonym pod presją zewnętrzną, by formalnie uregulować sprawy z przeszłości i ruszyć naprzód. Wiele krajów w ten sposób pojednało się po wojnach. Jest to jednak coś obiektywnego. Natomiast na poziomie subiektywnym – przebaczenie nie nastąpiło. Człowiek osobiście czasem nie jest w stanie przebaczyć nie tylko sprawcy zbrodni, ale nawet jego potomkom, a wręcz całemu narodowi, który reprezentuje, jego państwu. To wymaga czasu, może nawet zmiany pokoleń. Rany nie goją się szybko.

Chrystus, oczywiście, przebaczał nawet w chwili zadawania mu ran. Dodawał wprawdzie, że ci zbrodniarze „nie wiedzą, co czynią”… Czy jesteśmy pewni, że dzisiejsi krzywdziciele narodu ukraińskiego nie wiedzą, co czynią? W każdym razie, patrząc realistycznie – przebaczenie kiedyś nastąpi, ale to „kiedyś”, ze względu na głębokość ran, znajduje się jeszcze daleko za horyzontem przyszłości.

Kolejność musi być zachowana: walka, zwycięstwo, sprawiedliwość, świadomość, skrucha, pojednanie, przebaczenie. To są etapy, z których niektórym przypada niekiedy wiele lat. Naruszenie tej kolejności może prowadzić do powtórzenia zbrodni. Bo zło nieukarane ma tendencję do odradzania się i narastania. Pojednanie ze złem i przebaczenie zbrodniarzowi, który to przebaczenie wykorzystuje do jeszcze większego zła – również jest złem. A przecież pojednanie i przebaczenie mają być dobrem.