Pierwszy taki rodzaj modlitwy to SMS-y do Pana Boga (dawniej nazywano je aktami strzelistymi). Pełnią taką samą rolę, jak SMS-y do członków rodziny, czy przyjaciół: informują, zapewniają o pamięci, podtrzymują kontakt, są obietnicą realnego spotkania i dłuższej rozmowy w przyszłości. Nie zastąpią realnego spotkania, czy dłuższej rozmowy, ale podtrzymują więź. Jak wyglądają SMS-y do Pana Boga? Najprostszym SMS-em do Pana Boga jest znak krzyża. Pobożne przeżegnanie się jest wyznaniem wiary w dwie najważniejsze prawdy chrześcijańskie: Trójcę Przenajświętszą i tajemnicę odkupienia.  Jak mówi starożytna tradycja liturgiczna, naznaczenie się znakiem krzyża jest wezwaniem Bożej pomocy i obecności: „Boże wejrzyj ku wspomożeniu memu” (Ps 70, 2). Możemy i powinniśmy robić to bardzo często. Samo pobożne przeżegnanie się jest najprostszą formą modlitwy.

Drugą formą znalezienia się w obecności Boga w ciągu intensywnego i zabieganego dnia jest każde wyznanie wiary. Św. Paweł pisze w Pierwszym Liście do Koryntian, że „nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: ‘Panem jest Jezus’” (1 Kor 12, 3). Od strony pozytywnej, oznacza to, że każde wyznanie wiary w to, że jest Jezus jest Bogiem łączy się z działaniem Ducha Świętego w wyznającej osobie. Czyż to nie cudowne? A więc, każde wyznanie wiary jest sposobem współpracy z Duchem Świętym.

Takich sposobów wyznawania wiary jest wiele w ciągu każdego dnia. Protest, kiedy w gronie znajomych pojawiają się bluźniercze wypowiedzi, czy nieodpowiednie żarty z Boga, Matki Bożej, Kościoła. Tradycyjne przeżegnanie się, kiedy przechodzimy obok Kościoła jako sposób pozdrowienia obecnego w tabernakulum Chrystusa. Chrześcijańskie pozdrowienie mijanego na ulicy księdza, zakonnika, zakonnicy: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” czy też „Szczęść Boże”. Chrześcijańska tradycja nie wymyśliła tych prostych form na darmo; były stosowane przez wierzących przez pokolenia, aby nasycać codzienną przestrzeń naszego życia łaską i wiarą i stawiać nas w obecności Boga.

Trzeci sposób modlitwy dla zmęczonych i zabieganych to modlitwa do świętych. Czasami patrząc na ludzi dokoła, myślę, że przypominają przymierającego głodem ubogiego, który uparł się, żeby nie korzystać z otrzymanego w spadku olbrzymiego majątku rodzinnego.  W apostolskim wyznaniu wiary wyznajemy wiarę w świętych obcowanie, ale czy korzystamy z tej wspólnoty ze świętymi w niebie na co dzień? Każdy dzień w ciągu roku ma swojego patrona; możemy zawsze sprawdzić to na którymś z serwisów internetowych, chociażby www.brewiarz.pl. Niektórzy z tych codziennych patronów to święci powszechnie znani; inni – prawie całkowicie zapomniani. Niemniej, jak mówi Kościół, to są osoby realnie istniejące w niebie, patrzące z góry na nasze codzienne zmagania, gotowe nam pomóc. Pomyślcie, czym dla takiego zapomnianego świętego jest skierowanie do niego prośby z któregoś z polskich miast, miasteczek, wsi: „Święty Zygfrydzie, dzisiaj jest twoje wspomnienie w Kościele, dzień twoich narodzin do nieba. Zawierzam Ci swój dzień, czekające mnie trudne spotkania i rozmowy, proszę o pomoc w sprawach, które mnie czekają”. Nie widzę możliwości, żeby taka szczera prośba nie została wysłuchana.

Modlitwa do świętych patronów kolejnych dni to ważny etap nasycania swojej codzienności łaską. Warto również pamiętać o świętych, których Kościół oficjalnie nie beatyfikował ani nie kanonizował. To święci, których znaliśmy w naszym życiu i o których wiara mówi nam, że są już tam, u Boga. Nie modlimy się do nich oficjalnie, podczas wspólnej liturgii, ale nic nie zabrania nam – zgodnie z własnym przeświadczeniem wiary – modlić się do nich prywatnie, kontynuować tę więź, którą mieliśmy w przeszłości w przestrzeni wiary i modlitwy. Kiedy przychodzi taki czas w naszym życiu, że sporo członków rodziny, przyjaciół i osób, które znaliśmy znajduje się już po tamtej stronie, ta prywatna modlitwa do niekanonizowanych świętych orientuje nas w życiu, pozwala patrzeć tam, gdzie wszyscy zdążamy, przywraca pewną równowagę w naszych ocenach.

c.d.n.