Podczas jednej z moich wizyt w Oksfordzie spędziłem dużą część dnia odwiedzając wszystkie miejsca związane z obecnością tam Johna Tolkiena, autora Władcy Pierścienia: jego dawny dom na Northmoore Road, Merton College, gdzie wykładał, pub Eagle and Child, gdzie spotykali się Inklingowie – grupa oksfordzkich przyjaciół, do której należał też C.S. Lewis, wreszcie cmentarz Wolvercote Cemetery, gdzie jest pochowany ze swoją ukochaną żoną Edith. Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie kaplica w oksfordzkim klasztorze dominikanów (gdzie często modlił się Tolkien), a szczególnie stacje drogi krzyżowej na ścianach kaplicy (można je zobaczyć wpisując do wyszukiwarki internetowej: stations of the cross blackfriars oxford). Warto.

Pierwsi dominikanie zostali wysłani do Oksfordu przez samego św. Dominika i przybyli na uniwersytet tydzień po śmierci naszego założyciela, 15 sierpnia 1221 roku. Założona wówczas w dominikańskim klasztorze szkoła teologii była jedną z najstarszych w Oksfordzie. Oczywiście, jak wszystkie inne oksfordzkie szkoły zakonne (Private Halls), szkoła dominikańska została rozwiązana w czasie XVI-wiecznej reformacji.

Dominikanie wrócili do Oksfordu mniej więcej po 400 latach; z tego czasu pochodzi nowy klasztor i kościół, gdzie jeden z angielskich dominikanów, Aelred Whitacre O.P, w białym kamieniu wyrzeźbił stacje drogi krzyżowej. Dlaczego były ważne dla Tolkiena?

Na stacjach drogi krzyżowej nie wszystkie ludzkie postaci mają ludzkie rysy. Ludzkie rysy twarzy i ludzką sylwetkę zachowuje zawsze Chrystus, nawet ten cierpiący, nagi, skrwawiony, pobity. Ludzkie rysy twarzy i ludzką sylwetkę zachowuje zawsze Boża Matka, a także Szymon Cyrenejczyk, płaczące niewiasty, Weronika.

Pozostałe postaci występujące podczas drogi krzyżowej mają zniekształcone twarze i sylwetki, częściowo ludzkie, częściowo zwierzęce. Poncjusz Piłat, eskortujący Chrystusa żołnierze rzymscy mają ośle uszy, zniekształcone rysy twarzy, symbolizujące przemoc i siłę goryle sylwetki (w miejsce ludzkiej delikatności i kruchości), małpie czaszki.

Droga krzyżowa u oksfordzkich dominikanów pokazuje tajemnicę Odkupienia jako walkę człowieka z tym wszystkim, co odbiera nam człowieczeństwo, ludzką godność i piękno. Odkupienie to walka Chrystusa, ale także świata ludzi ze zwierzęceniem i brzydotą, które płyną ze zła.

Modlący się w dominikańskiej kaplicy Tolkien pisał Władcę pierścieni, sagę o ostatecznej walce dobra ze złem, gdzie w obronie dobra i piękna jednoczą się siły ludzi i przyrody, krasnoludów, elfów i dobrych czarodziejów. Po przeciwnej stronie jest świat zła i brzydoty, przemocy i nagiej siły, który reprezentują niezliczone zastępy orków. Tak o orkach pisze Elenwe na portalu www.tolkien.com.pl: „popędzani do bitwy jedynie postrachem, przez swoich władców byli traktowani jako ‘mięso armatnie’… Jako istoty wyhodowane z nienawiści, przesiąknięci byli nienawiścią do wszystkiego i wszystkich: do swoich władców, do wolnych plemion (zwłaszcza do elfów), wreszcie do siebie nawzajem. Sprzeczki i bójki, zwykle kończące się krwawo, były wśród nich na porządku dziennym. Z natury tchórzliwi, do bitwy i karności zmuszani byli terrorem. W powszechnym użyciu wśród orkowej armii były nahajki. Ofiarą ich niszczycielskich zapędów padała zarówno żywa przyroda jak i budowle i posągi na zdobytych przez nich terenach. Szczególną przyjemność sprawiało im torturowanie jeńców, nazywane przez nich ‘zabawą’. Dobrze wychodziło im sporządzanie broni, zwłaszcza siekier, mieczy, szabel i sztyletów, oraz narzędzi tortur. … Na wolności utrzymywali się z napadów i rabunku podróżnych”.

Phillip Karber (obecnie prezydent Potomac Foundation, dawny żołnierz amerykańskiej piechoty morskiej) był jednym z instruktorów NATO, którzy szkolili ukraińskich żołnierzy (m.in. bohaterski batalion Azow) po rozpoczęciu wojny w Donbasie w 2014 roku. Sam brał udział w walkach, kilkukrotnie ranny. Opowiadał w rozmowie z dr Jackiem Bartosiakiem https://www.youtube.com/watch?v=XDf0DynwIN0) o sytuacji, kiedy podczas pierwszej fazy wojny wojska rosyjskie otoczyły w ukraińskim miasteczku znaczny oddział żołnierzy ukraińskich. Wobec z góry przegranej walki, Ukraińcy zgodzili się na wycofanie z miejscowości, a Rosjanie zobowiązali się do zabezpieczenia im bezpiecznego odwrotu.

Podczas odwrotu na wojsko ukraińskie spadł deszcz pocisków artyleryjskich, który zniszczył całą kolumnę wojska. Po ustaniu ostrzału rosyjscy żołnierze dobili rannych. Pozostawili przy życiu 50 żołnierzy ukraińskich, których wykastrowali i puścili wolno.

Zapytany o wartość bojową czeczeńskich oddziałów tzw. „kadyrowców”, Karber odpowiedział krótko: „są źli, bardzo źli”. Opowiedział o filmie, który oglądał, gdzie żołnierze Ramzana Kadyrowa wycieli serce ze zwłok żołnierza, które leżały niedaleko i udawali, że grają nim w piłkę nożną. Obok inni żołnierze jedli posiłek.

Początkowo chciałem nadać temu tekstowi prosty i zrozumiały tytuł: „Orki na Ukrainie, czyli o aktualności Tolkiena”. Zdecydowałem, aby wyrazić w obecnym tytule moje nieodparte wrażenie, że 24 lutego tego roku, kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, zakończył się post-modernizm.

Nie sądzę, aby Slavoj Žižek, Alain Badiou i ich uczniowie mieli coś ważnego do powiedzenia o wojnie na Ukrainie. Nie słyszę, żeby Greenpeace protestowała przeciw zanieczyszczeniu środowiska naturalnego przez płonące czołgi, los zagrożonych gatunków zwierzęcych na ukraińskich mokradłach zszedł na dalszy plan, strajk kobiet nie ma dzisiaj nic do powiedzenia, w sprawach Ukrainy wszystkie polskie partie polityczne mówią jednym głosem, ukraińscy geje walczą na froncie, ochrona klimatu musi poczekać.

Dzisiaj potrzebny jest inny język, inna aksjologia, inna antropologia. Można ją zaczerpnąć z książek Tolkiena, można z antycznej tragedii greckiej, można z dramatów Szekspira, można z wojennych zapisków Churchilla.

Jak to często już było w przeszłości, wiemy, co się skończyło, ale nie wiemy, co się zaczyna.