Sięgam po czytania na najbliższą niedzielę. Rzadko udaje mi się przeczytać choć jedno według zasad lectio divina, ale do niedzielnych staram się sięgać wcześniej.

Tym razem mocno, jak uderzenie, spadają na mnie ostatnie słowa Ewangelii: „Do każdego więc, kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie” (Mt 10,33). Czyli po prostu: kto się do Mnie przyzna, do tego przyznam się i Ja, a kto się Mnie zaprze, tego zaprę się i Ja. Krystaliczna logika, zawarta w innych słowach Jezusa zapisanych u Mateusza: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie” (Mt 5,37). Żadnych niejasności czy niedopowiedzeń, żadnych znaczeń ukrytych między wierszami, żadnego drugiego dna.

Te słowa mi uświadamiają, jak wiele we mnie i wokół mnie półtonów i półcieni, jak często jedyną reakcją na opowieść o czyimś trudnym losie, czy wręcz na prośbę o radę jak należy postąpić, jest stwierdzenie, że „to wszystko jest tak skomplikowane”. Jak wiele we współczesnej  kulturze znajdujemy jawnej fascynacji różnorakimi uwikłaniami, wiarołomstwem. Judasz jest bardziej atrakcyjny od wiernego Jana. „Karierę” robią takie słowa jak mimikra czy ketman. I jak mało w Kościele mówi się o niebie.

Święci z ostatnich dni: radykalny w swoim wyborze młodziutki Alojzy, Jan Fisher i Tomasz More – męczennicy nierozerwalności małżeństwa, podobnie jak niezłomny prorok Jan Chrzciciel. Wciąż napływają wiadomości o chrześcijanach mordowanych tylko dlatego, że są chrześcijanami. Niejeden mógłby uniknąć śmierci zapierając się Jezusa. Ale Ksiądz Jerzy mówił, że bać się należy tylko jednego – zdrady Jezusa. Mateusz zapisał: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało lecz duszy zabić nie mogą”.

Jak radykalnie we własnym życiu stosować zasadę „tak, tak – nie, nie”, a przy tym nie popaść w schemat łatwych, biało-czarnych osądów? Święta Faustyna notuje słowa Jezusa: Serce Moje jest przepełnione litością i miłosierdziem dla wszystkich. Serce Mojej oblubienicy musi być podobne do serca Mojego, musi z jej serca tryskać zdrój miłosierdzia Mojego dla dusz, inaczej nie przyznam się do niej (Dzienniczek, nr 1148).

Jezu, spraw, bym była tak miłosierna, żebyś nie musiał się mnie zaprzeć.

Vera