Bardzo Was proszę, aby na to spotkanie przywieźć brakujące kartki, upominki i pomyślcie króciutko, co każda z Was chciałaby powiedzieć wspólnocie u progu Nowego Roku, czym się podzielić, czego życzyć, co wspomnieć, podziękować, przeprosić, co w duszy gra… – Takiego maila otrzymałyśmy od „Szefowej” przed styczniowym dniem skupienia, który tradycyjnie, czyli od zawsze, jest spotkaniem świąteczno – noworocznym.

Tradycja rzecz święta…

„Kartki” – każda z nas pisze na jakiejś karteczce (ładnej, ciekawej, oryginalnej, zabawnej, pomysłowej… itp. – pełna dowolność) ważną dla siebie myśl, która ma być przesłaniem na cały rok dla tej osoby, która ową kartkę wylosuje. W czasie losowania, w pakiecie razem z dedykowanym tekstem, otrzymuje się autorkę kartki, jako podopieczną do rzetelnego obmodlenia przez najbliższe 365 dni.

„Upominki” – każda ubiegłoroczna „nadopieczna” przygotowuje prezent dla swojej, obmodlonej w minionym roku „podopiecznej”.

„Co w duszy gra” – Oooo, tego w tradycji dotąd nie było. Były już jasełka, były dowcipne kuplety i inne wierszyki wyśpiewywane na melodie kolęd lub recytowane bez melodii, były przebieranki i rozmaite inne występy – ale „co w duszy gra” to nowość…
Pomiędzy jednym a drugim upominkiem, na przemian z kolędowaniem, kilka osób podzieliło się krótką refleksją prosto z serca. Piękne to było… Mówiły tylko te, które chciały, bez przymusu. U nas wszystko funkcjonuje w dominikańskiej wolności. Wiadomo, w każdej duszy coś „gra”, ale nie każda w danym momencie jest gotowa do dzielenia się. Ja też nie byłam. Powiedziałam, że napiszę na blogu.

Więc piszę…

Jeśli miałabym jednym słowem określić, to co „gra’ w mojej duszy, to w tym momencie powiedziałabym: RADOŚĆ. Uzasadniam:
Dokładnie 50 lat temu weszłam do Wspólnoty i ani przez chwilę tego nie żałowałam. Przeciwnie, ciągle się dziwię, że coś takiego trafiło mi się w życiu!
Na moich oczach Wspólnota rośnie i rozkwita. Nie macie pojęcia, jaka to radość widzieć kolejne młode osoby wchodzące na drogę, która mnie uszczęśliwia od półwiecza.
Ile te nasze Młode wnoszą dynamizmu, piękna, jakie bogactwo ducha, jaki potencjał darów wszelakich. Naprawdę odczytuję w nich znak i potwierdzenie Bożego błogosławieństwa dla dzieła naszej Założycielki, Isi.

Łatwo się wzruszam, to prawda, ale jak tu się nie wzruszyć widząc dwie dzierlatki prawie przyklejone do 92-letniej seniorki, a dwie kolejne, w podobnej scence z młodszą, liczącą sobie wiosen zaledwie… 89. Rozmawiają, szczebioczą – i słuchają!
A jest trochę tych dzierlatek. Kolejna, właśnie tamtego styczniowego dnia, klęcząc przed ołtarzem, wypowiedziała te same słowa, które ja drżącym głosem odczytywałam 50 lat temu: Boże w Trójcy Świętej Jedyny, oddaję się Tobie przez ręce Matki Najświętszej w łączności z Ofiarą Chrystusową… Spraw, …abym na wzór tylu świętych mogła stać się prawdziwym dzieckiem św. Dominika i taką, jaką mnie mieć chcesz w Świeckim Instytucie Dominikańskim z Orleanu. 

Sztafeta pokoleń… Kiedyś – nie pamiętam dokładnie, może 40 lat temu to było – ś..p. Lodzia powiedziała do mnie: „Jak to dobrze, że umiesz wypiekać ciasta. Mogę spokojnie umrzeć, bo w razie czego mnie zastąpisz”… Kochana Lodzia! Była szefową kuchni w domu Wspólnoty, cieszyła się sztafetą pokoleń taką, jak ją wtedy rozeznawała…

Dzisiaj w nowy sposób odczytujemy aktualne potrzeby i zadania, nasz dawny dom służy już innej Wspólnocie, a przecież sztafeta pokoleń trwa! I będzie trwała tak długo, jak długo kolejne Młode zechcą prosić Boga … uczyń mnie prawdziwym dzieckiem św. Dominika i taką, jaką mnie mieć chcesz w Świeckim Instytucie Dominikańskim z Orleanu.

To właśnie stąd ta radość w duszy. Chyba nie tylko mojej…

Anna Maria