Największym darem w moim życiu jest kapłaństwo. Muszę go strzec. Przez ten dar Chrystus związał się z moim życiem, wolnością, decyzjami. Nie zasłużyłem na to. W kapłaństwie chodzi o innych.
Przez moje słowo w czasie kazania mszalnego i w konfesjonale, przez styl odprawiania mszy świętej i sprawowania innych sakramentów, przez styl bycia i rodzaj otwartości na innych Bóg może dotykać serc innych ludzi i realizować swój plan zbawienia. Przez moją posługę dokonuje się wieczne zbawienie innych.
Wiem, że czasami przez swoje zachowanie odpycham innych od Kościoła i od Boga. Staram się tego nie robić. Dotyczy to także moich poglądów politycznych. Kiedy odprawiam mszę świętą patrzę na ludzi, którzy stoją przede mną i wiem, że wśród nich są zwolennicy PiS-u, Nowoczesnej, PO, partii Kukiza, innych partii… Dla mnie jako księdza ci ludzie są Braćmi i Siostrami w wierze przez wspólne sprawowanie Eucharystii. Ich poglądy polityczne są drugorzędne, bo kiedy modlimy się razem w kościele realizuje się plan naszego wiecznego zbawienia.
Kiedyś byłem świadkiem sytuacji, kiedy ksiądz znany ze swojej wyborczej i poglądowej lojalności wobec Platformy Obywatelskie wrócił do zakrystii po odprawieniu niedzielnej mszy świętej i pierwszą uwagą, którą rzucił ze złością było pełne niechęci: „na mszy świętej był ten … z PiS-u”. Zmroziły mnie te słowa. Zapewne podobne sytuacje miały miejsce także wtedy, gdy słowo PiS zamienilibyśmy na PO. Wtedy tak samo byłbym poruszony, bo Kościół – szczególnie w czasach naznaczonych konfliktem i przemocą – powinien być miejscem pojednania. To oczywiste, że księża mają swoje poglądy polityczne. To gorszące, kiedy lojalność polityczna staje się ważniejsza od budowania kościelnej jedności i troski o wieczne zbawienie.
Podchodzę krytycznie do moich Braci w kapłaństwie, którzy wymachując Ewangelią krytykują PiS bądź PO. Mam nieodparte wrażenie, że wypowiadają się na tematy polityczne idąc za swoimi preferencjami politycznymi, a nie za Ewangelią. Problemem jest to, że wypowiadają się na tematy polityczne ubrani w sutannę duchowną lub habit zakonny, a więc sugerując, że wypowiadają się w imieniu Kościoła.
Nie występują w imieniu Kościoła i Ewangelii, ale Kościołem i Ewangelią się posługują dla wzmocnienia swoich racji, których pewnie im brakuje. Nie powinni (nie powinienem) tego robić.
Bardzo dobrze, że Ojciec to napisał. Pan Jezus nie jest polityczny. Drogę do Niego nie otwiera przynależność do partii albo deklarowane poglądy. Tak samo jak wyśmiewanie wiary, w naszym wypadku chodzi o wyznanie katolickie, nie powinno rodzić przekonania, że osoba wierząca wierzy w głupoty albo zabobony lub w nich uczestniczy. Również naganne zachowania osób wierzących: świeckich i duchownych nie powinny ludzi zniechęcać do wiary lub odbierać przekonania, że Bóg istnieje.
I powtórzę: Pan Jezus nie jest polityczny. I powinno Mu się dać spokój.
Dziękuję Ojcze za te słowa. Były mi bardzo potrzebne, żeby nie zwątpić…….