Dzisiaj mija 80 lat jak Faustyna Kowalska po raz pierwszy modliła się słowami Koronki do Bożego Miłosierdzia. Było to w piątek wieczorem, 13 września 1935 roku. Modlitwa ta pojawiła się w sercu Faustyny wobec widzenia znaku Bożego gniewu. Faustyna usłyszała w duszy słowa: „Modlitwa ta jest na uśmierzenie gniewu mojego” (por. Dzienniczek, 474-476).
– x –
Gniewu Bożego – pamiętając cały czas o pułapkach antropomorfizmu i zbytniego skupienia się na słowach – nie można inaczej interpretować jak tylko w świetle miłosiernej miłości, jaka w sposób szczególny została objawiona w Chrystusie. „Gniew Boga przerodził się w Chrystusie, Jego wcieleniu, życiu, męce, śmierci i zmartwychwstaniu w miłość Boga. (…) Wielu myśli, że w spektakularnym wydarzeniu mojego życia, wydarzeniu gorszącym, Bóg objawił swój gniew. Może myślą i mówią: ‘Bóg go w końcu ukarał!’. Nieraz i ja tak o tym myślałem. Ale jest to tylko powierzchowna warstwa Bożego objawienia. Pod nią znajduje się warstwa miłości. Mądrość człowieka polega na przebiciu się przez tę pierwszą warstwę i dotarciu do tej drugiej, o wiele ważniejszej. W gniewie Bóg objawia swoją miłość do człowieka, czyli uobecnia się w jego życiu”. (P. Jarecki. Podróż do siebie, 141-142).
Miłosierdzie Boże to nie przyklepanie i zgoda na nasz grzech, wiara, że jakoś to będzie i Bóg sobie z nami poradzi, ale to przede wszystkim łaska służąca nawróceniu. Miłosierdzie to zabieganie Boga o człowieka, by ten nie zgubił się całkowicie na drodze grzechu, ciemności i zła. „Dusze, które odmawiać będą tę koronkę, miłosierdzie moje ogarnie je w życiu, a szczególnie w śmierci godzinie” (Dzienniczek, 754). Miejscem działania Bożego miłosierdzie jest życie, tu i teraz. Oczywiście, jak we wszystkim, co związane z naszym życiem z Bogiem, jest również obecny wymiar eschatologiczny (ostateczny!). „Niech pozna cała ludzkość niezgłębione miłosierdzie moje. Jest to znak na czasy ostateczne, po nim nadejdzie dzień sprawiedliwy. Póki czas, niech uciekają się do źródła miłosierdzia mojego, niech korzystają z krwi i wody, która dla nich wytrysła” (Dzienniczek, 848).
– x-
„Dzienniczek” Faustyny jest najczęściej tłumaczoną książką z języka polskiego. Ciekawa jest historia ks. Ignacego Różyckiego, profesora teologii z Krakowa, który przez wiele lat był sceptyczny co do objawień Faustyny. Pisał wręcz, że „była ofiarą halucynacji na podłożu histerii”. Potem po wnikliwej lekturze „Dzienniczka” stał się gorącym zwolennikiem przesłania, które Jezus przez nią przekazał. Jezus mówił do Faustyny: „Jesteś sekretarką mojego miłosierdzia, wybrałem cię na ten urząd w tym i w przyszłym życiu” (Dzienniczek, 1605).
Wracam do „Dzienniczka” i św. Faustyny bardzo często oraz staram się odmawiać codziennie Koronkę, bo jest ona jak lina, która pozwala iść w ciemności (różnych ciemnościach) z nadzieją nie zgubienia drogi, a przede wszystkim dotarcia do celu, do spotkania z Bogiem Żywym.
Comments - No Responses to “Koronka i Faustyna”
Sorry but comments are closed at this time.