W styczniu 2025 roku niespodziewanie odeszła do Pana nasza Seniorka, Wiesia. Rzeczywiście było to niespodziewane odejście, bo choć Wiesia była już w 96 roku swego ziemskiego życia, poruszała się przy pomocy chodzika i zmagała z różnymi dolegliwościami, to zawsze, na miarę sił, aktywnie uczestniczyła w życiu Wspólnoty.
Chyba jednak czuła, że kres się zbliża, bo miesiąc przed śmiercią przyniosła na dzień skupienia rękopis napisanego 9 lat wcześniej osobistego świadectwa i dyskretnie wręczyła je jednej z nas, ze słowami: „Może to się komuś przyda?”
Czy się przyda? Czytajmy więc:
Powołał nas Bóg w miłości swojej do PEŁNIEJSZEGO SPOSOBU ŻYCIA…
Będąc w liceum zetknęłam się z Sodalicją Mariańską, a złożone w niej przyrzeczenie spowodowało całkowitą zmianę w moich relacjach z Panem Bogiem. Odtąd czułam potrzebę życia pogłębionego o wartości „Panaboże”. Chciałam przylgnąć w swojej codzienności przez Maryję do Jezusa i po prostu pełnić Jego wolę, być w bliskości z Nim i innymi. Było to dotknięcie łaski, choć nie wiedziałam jeszcze jak to pragnienie skonkretyzuję, bo jeszcze wtedy myślałam o małżeństwie.
Upłynęło wiele lat, zanim znalazłam drogę swojego życia. Było wiele poszukiwań, dojrzewania w rozumieniu co dla mnie będzie najlepsze i najważniejsze, zanim padł właściwy wybór. Chodziło przecież o to, by tego jedynego swojego życia nie zmarnować, by przeżyć je można było NAJPEŁNIEJ, a więc całkowite oddanie życia swojego Panu Bogu, zawierzając Mu się do końca. Nie zawiodłam się. To sam Jezus wybrał dla mnie to miejsce, w którym realizuję te swoje (sprzed 58 lat) postulaty. Jest nim Świecki Instytut Dominikański z Orleanu.
Z perspektywy minionych lat widzę, jak cenną tajemnicą jest życie. Doświadczenie czasu przeżytego jako DAR od Boga i jako zadanie do wypełnienia. Jak więc wykorzystałam ten DAR mi dany?
Nie wyobrażam sobie tego wielkiego bogactwa, które zdobyłam „po drodze”, bym w innych warunkach osiągnęła aż tyle! To skarby nieocenione. Z pewnością w tym wyborze, mimo swoich słabości, czuję się spełniona i szczęśliwa. Wspólne odkrywanie sensu życia, gdzie „jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich”, było dla mnie zawsze niezwykle ważne. Czerpanie z relacji z każdą z nas. Sama starałam się być otwarta zarówno na osoby, wśród których wzrastałam, jak i osoby młodsze, przychodzące. Kocham życie, kocham ludzi, świat. To Boża łaska, która ułatwia mi te relacje.
Nie wiem, jak ująć te wszystkie „zdobycze”, nieocenione są bowiem nasze spotkania:
wspólnotowa Eucharystia (Moc płynąca z tej Wielkiej Tajemnicy Wiary),
modlitwa liturgiczna (nasza – włączona w modlitwę całego Kościoła),
wspólne czytanie Pisma Świętego (z wymianą myśli),
czerpanie z usłyszanych treści na Dniach Skupienia,
doroczne rekolekcje, które są szczególnym dotknięciem Ducha Świętego,
adoracja Najświętszego Sakramentu, gdzie wspólnie wielbimy Boga – Stwórcę świata i mnie – i w Jego Obecności dziękujemy za DAR KONSEKRACJI, prosząc o umocnienie w nas jedności ducha.
Oczywiście w naszej codzienności staramy się indywidualnie korzystać z bogactwa Konstytucji i tradycji Instytutu. Każda z nas na swój sposób pragnie żyć jak najpełniej, korzystając ze wszystkich możliwych środków. Ważna jest jednak modlitwa osobista i dochowanie wierności Panu Bogu w codziennych obowiązkach. Panu Bogu – tej Nieogarnionej Miłości, której przez śluby poddałam swoje życie.
Mam świadomość swojej wielkiej słabości i tego, jak często USTAJĘ W DRODZE… i wtedy… wciąż na nowo staram się poprawić ten mój zaniedbany radykalizm ewangeliczny, bo – jak mówi ks. J. Jachimczak – „Nie można być uczniem Pana Jezusa na pół etatu”. A co dopiero osobą konsekrowaną! Pozostaje mi powtarzać nieustannie: „Jezu, ufam Tobie!”.
Dla ujęcia jakiejś całości chciałabym wspomnieć o ważnej roli Odpowiedzialnej. Każde spotkanie z nią – to z woli Bożej – wielka łaska. Korzystajmy zatem z każdej sposobności. Podejmujmy dialog szczery, otwarty, który może być dla nas wielką pomocą i oparciem.
Podobnie kapłan – spowiednik – kierownik duchowy – Sługa Boży – mądry mądrością Bożą, gdy sam jest autentyczny w relacji z Panem Bogiem i innymi, może nam skutecznie pomagać w pracy wewnętrznej, dokonując korekty naszego życia.
Przyjęcie Krzyża codzienności dopełnia swą treścią podjęty temat: „Dlaczego warto wejść we Wspólnotę?”.
Potraktowałam ten temat dość obszernie. Właściwie skoncentrowałam się na tym, co dzięki Wspólnocie da się osiągnąć. Ale także, że trzeba, zawierzając Panu Bogu swoje życie – w tę wspólnotę WEJŚĆ !
Wsparta modlitwą przyjaciół czuję się po tych przeżytych wspólnie latach – mocniejsza i więcej jest we mnie pokoju.
Wiesia, lat 87
I co, Kochana Wspólnoto? Przyda się?
To na koniec jeszcze dopisek dodany przez Wiesię jako Postscriptum:
„Polecenie, które ci dziś daję, nie przekracza twoich możliwości i nie jest poza twoim zasięgiem. Słowo to bowiem jest bardzo blisko ciebie: w twoich ustach i w twoim sercu, byś je mógł wypełnić.” (Pwt 30,11;40)
Dziękujemy, Wiesiu!
www.orlean.dominikanie.pl
Comments - No Responses to “LIST Z NIEBA?”
Sorry but comments are closed at this time.