Pomoc ludziom potrzebującym jest egzaminem z naszego bycia chrześcijaninem. Czy może być ktoś bardziej potrzebujący od dziecka, sieroty wojennej, lub ofiary wojny wymagającej po prostu leczenia ? Sopot i dzieci z Aleppo oraz rodziny z małymi dziećmi koczujące na dworcu w białoruskim Brześciu i od miesięcy nie wpuszczane do Polski stają się symbolem naszego, polskiego katolicyzmu.
40-milionowy kraj ma tak niesprawne służby, że dzieci z Aleppo są zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa. Głupszego argumentu już nie można użyć. Wysocy urzędnicy państwowi mojego kraju, minister spraw wewnętrznych i pani premier, katolicy. Politycy sprawujący władze na różnych szczeblach, katolicy, bardziej boją się sondaży, które mówią, że 70-80 % obywateli mojego państwa jest przeciwne przyjmowaniu uchodźców, niż Ewangelii, niż własnego sumienia. Ewangelia mówi wprost o pomocy potrzebującym. Także głos papieża Franciszka jest głosem wołającego na pustyni.
Moja krytyka z kolei nie ma nic wspólnego z politycznymi uwagami. Jest niezgodą mojego własnego sumienia, człowieka, chrześcijanina, księdza i Polaka na hipokryzję i stawianie celów politycznych tak, że są one przeciwko człowiekowi najmniejszemu, najsłabszemu, jakim jest dziecko, sierota wojenna.
Dziś w kościele, w czasie liturgii, słyszymy słowa z Księgi proroka Izajasza: „Dziel swój chleb z głodnym, do domu wprowadź biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziej i nie odwracaj się od współziomków…” – te słowa albo potraktujemy poważnie, albo nie mówmy o sobie, że jesteśmy chrześcijanami. No cóż, nasze chrześcijaństwo jest, chrześcijaństwem rytualnym i deklaratywnym, tylko gdy cierpią dzieci, starcy, chorzy czy cudzoziemcy – to oni już tam w niebie będą naszymi ewangelicznymi sędziami. Oni nie potrafią żyć bez drugiego, czytaj beze mnie – tylko czy ja o tym kiedykolwiek jako ksiądz mówiłem w Kościele, lub czy ja jako wierny świecki kiedykolwiek coś o tym słyszałem w Kościele? I co z tą wiedzą robię…gdzie jest nasza „solidarność i sprzeciw” jedyne dwie autentyczne postawy, o których mówił Jan Paweł II? Postawy, które nas bronią przed unikiem i konformizmem. A dzieci z Aleppo i z dworca w Brześciu, tak bardzo konkretnie, pozostają naszym wyrzutem sumienia…
Dziękuję za ten głos!!!
Ale przecież to manipulacja? Nic takiego nie miało miejsca!
Dla O. Tomasza fakty nigdy nie mają znaczenia. Byle dokopać, byle zhejtować. Ja wiem, że w Zakonie Kaznodziejskim jest otwartość na różne opinie. Ale podstawą do formułowania sądów powinna być prawda. Współbraciom O. Tomasza kłamstwo jednak nie przeszkadza i nie jest dla nich problemem publikowanie pomówień na oficjalnej stronie polskiej prowincji. Z jednej strony piękna tradycja 800 lat Zakonu, z drugiej tanie, prymitywne politykierstwo Dostatniego i jego popleczników. Taki jest ten Zakon.
czy można prosić o konkret gdzie napisalem nieprawde, bo odbieram to jako kalumnie i zwykłe inwektywy – prosze argumenty
“Tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono…” tak mówiła nasza poetka i wiele w tym racji. Możemy myslec o sobie ze jesteśmy lepsi ale prawdziwym testem jest to jak reagujemy w realnej sytuacji. Przyjmiemy “obcego” pod swój dach czy nie? wyciągniemy pomocną dłoń, czy zatrzaśniemy swoje drzwi przed potrzebami innych.
Piękne słowa, proszę Księdza, i tak autentyczne i szczere w samokrytycznej refleksji, jakby wszystkim tym zalęknionym, na Księdza za te słowa pomstującym, chciał Ksiądz dodać otuchy mówiąc “patrz, ja też jestem słaby, też grzeszę zaniechaniami, więc chodź – razem się przełammy w tym lęku, i sięgnijmy głęboko, aż dokopiemy się do naszego człowieczeństwa.
Jeżeli państwo jest niesprawne, to jakie masz propozycje w tej kwestii ?
Tej niesprawności radzę nie wiązać z “dziećmi z Aleppo”.
Możliwość nadużyć polityczno – ekonomicznych związanych z “osieroconymi dziećmi i ich rodzinami “( cytat z wniosku prez. Sopotu) występuje. Ośrodki wypoczynkowe (wykupione przez znajomych króliczka )stoją puste, Pieniądze z kasy państwowej mogłyby im się przydać. Zamiast niedopowiedzeń proponuję rozpoczęcie konkretnej akcji adoptowania dzieci z terenów wojny Blisko-Wschodniej . Tylko związek z konkretną rodziną może zapewnić dziecku odpowiednie warunki ( miłość!!!! i odpowiedzialność !!!!) do życia, nie umieszczenie go w obozie dla “uchodźców”. W tej chwili adoptowanie dziecka z terenów objętych wojną jest niemożliwe. Chleb to też SŁOWO PRAWDY. Zresztą mamy dawać to co najlepsze anie “okruchy”. Pozdrawiam Cię.