„Gościnności nie zapominajcie; przez nią bowiem niektórzy, sami o tym nie wiedząc, aniołów gościli…” – taki napis jest wyświetlany na bramie Krakowskiej. Dobrze widoczny, gdy wchodzi się na Stare Miasto. To jest instalacja Krystyny Piotrowskiej, warszawskiej artystki z poznańskimi korzeniami. To cytat ze św. Pawła. W Lublinie bowiem odbywa się kolejny Festiwal w Przestrzeni Publicznej Otwarte Miasto. Tym razem pod znamiennym tytułem: Gość-inność. Na to słowo, w takiej transkrypcji, tu w Lublinie zwrócił uwagę przed laty prof. Cezary Wodziński. Miałem możliwość prowadzenia z nim wielu rozmów w ramach projektu Konfrontacji Teatralnych „Jak żyć?” – z filozofami. To wtedy krystalizowała się u niego ta refleksja o gość-inności. Owocem jest świetna książka „Odys gość. Esej o gościnności”.
Teraz chodząc po Lublinie, po jego trakcie królewskim, można oglądać wiele instalacji nawiązujących do tytułu Otwartego Miasta. Wielu wybitnych artystów pozostawiło tutaj swoje prace i zaprasza do medytacji. Między innymi Izabella Gustowska, Louise Steinman, Doris Cypis, Krzysztof Wodiczko.
Cezary Wodziński powie: – Stawką pytania o sens gościnności jest – ni mniej, ni więcej – próba rozważenia kwestii gościnności sensu (naszego świata i naszego bycia w tym świecie ). I także, w innym miejscu: – Kiedy stawiamy pytanie o sens gościnności, znajdujemy się od razu na zagadkowym terytorium pogranicza między moim i obcym krajem, między Mną i Innym. Wydaje się to istotą gość-inności. Ja i inny. Ten drugi. Dlatego wracając do instalacji Krystyny Piotrowskiej pozwólmy się zaskoczyć gościom, których przyjmujemy. To jakby przypomnieć sobie stare powiedzenie: Gość w dom, Bóg w dom. To także stara benedyktyńska formuła, przyjmując gościa, to tak jakbyś samego Chrystusa przyjmował.
Instalacje lubelskie nie wypływają z inspiracji religijnej, ale dla nas chrześcijan są przypomnieniem, że cały nasz świat judeo-chrześcijański na owej gość-inności się formował. A dziś jesteśmy pod tym względem jednym z najbardziej ksenofobicznych obszarów naszego kontynentu. Gdzieś wywietrzała owa biblijna idea. Jak pytał w swoim słynnym wywiadzie, wiedeński kardynał Christoph Schonborn, sam też uchodźca z komunistycznej Czechosłowacji, zwracając się do Kościoła w Polsce i do Polskich biskupów: – Co się z wami stało? Pytanie to zawisło w próżni. Nigdy nie doczekało się odpowiedzi. Może więc teraz, ową odpowiedzią są lubelskie instalacje. Bo Lublin to dobre miejsce na mapie Polski, aby w przestrzeni publicznej postawić pytanie: gdzie zmierzamy, do ksenofobii czy gość-inności.
Ja nie mam wątpliwości, jaki przekaz powinien płynąć od naszego pokolenia. Ale patrząc na świat nas otaczający, ten dalszy i ten bliski, wiem, że nie możemy stawać, nie możemy oddawać pola. I to nieważne, czy naszą inspirację czerpiemy ze źródeł religijnych czy laickich, humanistycznych. Świat jest duży, jest w nim wiele miejsca i wszyscy się na nim pomieścimy. A gdy spotykamy się z tym Innym, to zawsze stajemy się bogatsi o jego własne doświadczenie. Bo dialog to zawsze umiejętność spojrzenia na tego drugiego jego własnymi oczyma.
zoom 10/2019
p.s. Ten sam fragment listu św. Pawła do Hebrajczyków, stał się motywem pomnika poświęconego uchodźcom, który w tych dniach poświęcił papież Franciszek na Placu św. Piotra w Rzymie.