Ojciec Ludwik Wiśniewski, dominikanin, dostaje honorowe obywatelstwo miasta
Lublina. Duszpasterz akademicki w latach 70. XX wieku. Tutaj na Złotej prowadził
studentów i inteligencję w duchu Ewangelii. Trudne to były czasy. Komunistycznej
ery Edwarda Gierka. Do którego zresztą ojciec Ludwik napisał list w obronie
młodzieży, gdy próbowano ją twardo od chrześcijaństwa odciągać. Słynny to
był list, który odbił się dosłownie w świecie echem.
Ojciec Ludwik zapraszał do Lublina na dni społeczne ludzi prawych i mądrych,
w czasach niełatwych. Spotkania młodych z ludźmi opozycji demokratycznej
formowały myślenie i działanie na całe życie. Bywali wtedy w duszpasterstwie
akademickim m.in.: Tadeusz Mazowiecki, Wiesław Chrzanowski, Władysław
Bartoszewski, Stefan Kisielewski, Stanisław Stomma, Bohdan Cywiński, Irena
Sławińska. Wielkim wydarzeniem była zorganizowana w 1978 roku sesja:
„Katolicyzm – patriotyzm – nacjonalizm”, która próbowała uchwycić przemiany
zachodzące wtedy w rozumieniu polskości. Potem powtarzana już w wolnej Polsce
przez dominikańską Fundację Ponad Granicami w ramach debat w Teatrze Starym
w Lublinie.
Ale ojciec Ludwik był i jest ciągle ojcem duchowym dla wielu pokoleń. Głosi
rekolekcje, spowiada, towarzyszy swoim wychowankom i mieszkańcom Lublina.
Ciągle aktywnie obecny w środowiskach inteligencji. Odważnie nawołuje do
dialogu. Ostrzega przez nienawiścią i przemocą w życiu publicznym. Stale
odwołuje się do prymatu sumienia w życiu publicznym i społecznym. Sumienie
i ewangelię uważa za najważniejszy fundament budowania relacji z innymi, tych
rodzinnych, publicznych i chrześcijańskich. Jest krytyczny w stosunku do własnego
Kościoła, gdy jego ludzie odchodzą na różnych polach od ewangelii. Ale też stale
sam znosi krytykę od osób małodusznych czy też zapiekłych tylko w swoim
rozumieniu świata, Kościoła czy człowieka.
Ojciec Ludwik jest już niemłodym człowiekiem. Za rok będzie obchodził 60-lecie
kapłaństwa. To droga, na której spotkał wielu ludzi. Był duszpasterzem
akademickim w Gdańsku, Wrocławiu, Krakowie, Lublinie jak wiemy, mieszkał
w Petersburgu, Szczecinie, Małym Cichym. Wszędzie tworzył środowisko, które
do dziś wie, ile mu zawdzięcza. Ma przyjaciół, wychowanków, którzy dziś idą
wyznaczoną przez niego drogą chrześcijańskiej służby drugiemu człowiekowi,
w wielu wymiarach naszego życia. Gdańsk i Wrocław także, jak teraz Lublin –
nadały mu honorowe obywatelstwo. Samorząd wolnej Polski dostrzega wartość
pracy duchownego, dominikanina.
Myślę, że takie spojrzenie, aby honorować ludzi, którzy przyczynili się do
budowania fundamentów wolnej, niezależnej Ojczyzny, tej wielkiej i tej małej,
to dobry kierunek w patrzeniu na ludzi, którzy są ojcami naszej niepodległości.
Nie boję się tych może wielkich słów. Ludwik jest wciąż aktywny, mimo już
przeżytych dobrze ponad osiemdziesięciu lat. Abyśmy mogli go słuchać dalej,
jego głos jest nam po prostu bardzo potrzebny. A sam, mogąc mu się przyglądać
z bliska, gdy mieszkaliśmy razem w klasztorze w Lublinie przez wiele lat, jestem
dumny, że i ja mogę być dominikaninem.
Zoom 9/2020