Spędziliśmy z dzieciakami naprawdę miłe i wesołe popołudnie. Właśnie zasnęły, pełne wrażeń i zadowolone. Z Olą, a raczej za Olą (przebraną za halloweenowego… motylka) i chmarą dzieciaków z osiedla (przebranych różnie, z dominacją duszków) biegałam po okolicznych blokach i domach, często przyozdobionych wyciętymi dyniami, by otwierającym drzwi sąsiadom przedstawiać bezlitosną alternatywę: cukierek albo psikus. W praktyce psikusów nie było, bo dzieci same uznały, że są niefajne. Były natomiast rumiane z radości, roześmiane buzie, świecące frajdą dziecięce oczy i wiele przemiłych spotkań.
“Miłego wieczoru”
W tym czasie w domu najmłodszy Lolek miał nie mniejszą radochę ugaszczając z tatą pukające grupki specjalnie przygotowanymi słodyczami, skrzętnie wsypując im do toreb cukierki.
Byłam naprawdę wzruszona, ile w sąsiadach, z których wielu nie kojarzę (z moją pamięcią do twarzy) lub kojarzę z „dzień dobry”, jest życzliwości, uśmiechu i cierpliwości – a trzeba jej trochę mieć, gdy w sobotnie popołudnie co parę minut rozlega się dzwonek. Obserwowałam, jaka to fantastyczna okazja do okazywania maluchom – i zwyczajnie, sobie nawzajem – odrobiny serca.
Nie ma już świątecznych kolędników, rodzimy folklor w wydaniu miastowym skąpi okazji do tego rodzaju zabaw i spotkań. Sąsiedzi wylewnie zachwycali się strojami, wyprowadzali swoje malutkie dzieci by mogły zobaczyć „duszka”, wygrzebywali z szafek herbatniki. Pewna pani otworzyła i szczerze skruszona przepraszała, że nie ma ani jednego cukierka, bo zapomniała… a dzieci żarliwie jęły ją pocieszać, że „przecież nic się nie stało” i „proszę się nie przejmować, miłego wieczoru!”
W jednym z ogródków płonęły ślicznie wycięte dynie, otworzyła pani odziana w wielki kapelusz czarnoksiężnika, by rozdać dzieciom ciasteczka, za nią stał mąż z maluszkiem na rękach, wszyscy uśmiechnięci życzyli maluchom „wspaniałej zabawy”.
5 wykrzykniów
I naraz te drzwi. Wielki, starannie wykaligrafowany napis: K+M+B a pod spodem przyklejona kartka z napisem: „NIE OBCHODZIMY HALLOWEEN!!!!!” I pięć wykrzykników. Bardzo krzyczące były te drzwi. Jak listy przychodzące do Hogwartu. Krzyczały nie tylko tymi wykrzyknikami, ale swoim niezrozumiałym zamknięciem i milczeniem. Raczej wrogim – patrząc na to z perspektywy maluchów, których byłam dzisiaj cieniem.
Rozumiem, że ktoś może czuć w sumieniu niepokój każący mu tak postępować. Ale wydaje mi się, że niepokój ten nie tylko nie jest uzasadniony, lecz także bardzo kłóci się z naszą misją głoszenia Ewangelii. Dzisiaj widziałam to na własne oczy.
Gra o świat nadal trwa?!
Pan Bóg nas już zbawił, to naprawdę się dokonało. Już jesteśmy oczyszczeni – a „dla czystych wszystko jest czyste” (Tt 1, 15) Nie musimy skradać się na ugiętych kolanach przez ten świat, rozglądać się wylęknieni, że naraz wyskoczy szatan i nas opęta. W takiej postawie chrześcijan jest więcej magii niż w tym całym halloween! Nie wyskoczy, bo został związany i Chrystus zmiażdżył mu głowę.
W lęku przed halloween jest ukryte przeświadczenie, że gra o świat nadal trwa, że na naszych oczach toczą się zapasy Boga z diabłem o zbawienie świata, a szatan wciąż rozdaje karty. Nieprawda. Jesteśmy wolni! Nic mojemu dziecku nie grozi, że się pobawi tego dnia. Zyskuje czas spędzony razem z mamą i dziećmi z sąsiedztwa, doświadczenie życzliwości sąsiadów i zabawę. (A napotkane przesadne stroje, nawiązujące do nieboszczyków, krwi i straszności, to kwestia rozmowy z dzieckiem i całej linii wychowania do szacunku wobec cierpienia i śmierci, ale i do zwykłej estetyki.)
Uważam, że więcej zła niż w halloween może kiełkować w sercach osób, które wywieszają takie kartki, zamykają się przed dziećmi proszącymi o słodycze i – w domyśle – przed całym „pogańskim światem grzeszników”. To może być pycha, wywyższanie się, oddzielanie tych, którzy czują się lepsi, od tych gorszych (by się nie skalać), niema ocena – a nawet jeśli tak nie jest, to może być tak odczytywane. I dlatego to radykalnie mija się z głoszeniem Dobrej Nowiny o miłości Boga.
Jezus postępował dokładnie odwrotnie. Szedł w gościnę, ucztował, bawił się, tak, że faryzeusze się gorszyli. On urzekał zagubionych, pociągał ich swoją akceptacją, dobrocią, „wmieszał się” w nich i przyjmował bez krytyki. Najpierw ich urzekał swoją miłością. Jak pisze ks. Halik, współcześni Zacheusze, stojący z dala, zostaną straceni, jeśli wytkniemy ich palcem. TE DRZWI wytykały nas, bawiących się w Heloween, palcem: „my nie obchodzimy heloween!!! A wy obchodzicie!!! Przebrzydli, niewierni!”
Bóg jest dobry. Nie dzieli ludzi ludzi na doskonałych i niedoskonałych.
„Przemówić do Zacheusza może tylko ten, dla kogo ów człowiek (…) nie jest kimś obcym i nieznajomym; ten, kto nim nie pogardza i komu nie jest obojętny; ten dla kogo nie jest dalekie także to, co dzieje się w jego myśli i sercu” (T. Halik). Nie możemy izolować się od braci w imię naszej religijnej czystości! Dzieciaki i ich rodzice, nasi sąsiedzi, widząc naszą – chrześcijan – życzliwość i nie-zamykanie drzwi, i nie-wydziwianie, i że nie traktujemy ich z góry w imię jakichś zasad, będą chętniej z nami rozmawiać, po prostu nas lubić, a to pozwoli nam i na to, by tym bardziej im okazywać (Chrystusową) czułość, i na to, by mieć okazję (przy piaskownicy, w spożywczym) świadczyć: „Wiem, że Bóg jest dobry. Pomodlę się za pani kłopot… On go rozwiąże”. My ich także mamy urzekać naszą miłością, jako jedni z nich.
Uwielbiam naszego Ojca Generała Bruno Cadore. Gdy był w Polsce powiedział: „W dzisiejszym świecie boję się pewnego rodzaju rozróżnienia między grzesznikami i nie-grzesznikami, doskonałymi i niedoskonałymi, tymi, którzy mają rację i jej nie mają. My głosimy Pana, który zdecydował, by swoje własne przeznaczenie związać z przeznaczeniem ludzkości, która bywa dobra i zła, doskonała i niedoskonała, mająca i nie mająca racji. (…) Należy zatem wykonać zwrot od pokuty [za “grzeszny świat” – M.W.] do miłości i zaufania”.
Dynia z ogrodu dominikańskich mniszek w USA
żenada
ojciec święty Franciszek, i emerytowany papież Benedykt (i jeszcze conajmniej kilku innych przed nimi) – mówili wprost, że heloween należałoby zakazać, a żaden katolik nie powinien brać w tym udziału i nie otwierać się na zło.
“Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.”
I tutaj też przypomnę: ten fragment w Ewangelii pada w kontekście składania obietnic i odnosi się wyłącznie do nich. Nie można za pomocą tych słów uzasadniać bezkompromisowej postawy chrześcijan względem reszty świata (można doszukiwać się takiego wytłumaczenia gdzie indziej w Nowym Testamencie, ale to inna sprawa).
Nie jest Pani w zgodzie z tym, co mówią nt. halloween papieże, księża egzorcyści. Nie daje to Pani do myślenia? Zapoznała się Pani z historią tego “święta” ?
“Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza”
Oj Pani Małgorzato, teraz Panią zlinczują ludzie religii pokoju. Czytając wcześniejsze Pani teksty jestem przekonana, że nie używa Pani z dziećmi w zabawie ouija board, że nie składa Pani ofiar ze zwierząt (ani tym bardziej ludzi) i nie wyczynia podobnych rzeczy. Mnie podkusiło by poczytać kilka komentarzy z innym portalu i zadziwiłam się jak wielu katolików cytuje tzw. biblię szatana i jak zaciekle zwalczając Halloween powołują się na jakieś fragmenty z niej conajmniej jakby była tekstem natchnionym jak Pismo Święte. Przy okazji podawene są takie historie i takie językowe interpretacje, które ludziom akurat pasują. A wszystko okraszone jadem.
Padłam zupełnie, jak na fb zlinczowano o.Pałysa za obrazek dyni z wyciętym psem niosącym pochodnię…
Ja się osobiście nie przebierałam za żadne strachy, dyni też nie wydrążałam, nawet cukierków nie dawałam dzieciom – byłam w podróży. Ale myślę, że faktycznie lepiej otworzyć drzwi, uśmiechnąć się, dać cukierka… a może przy okazji jakiś obrazek świętego – porozmawiać. Ale cóż -dziś na Mszy św. zaobserwowałam, że katolikom trudno uśmiechnąć się do bliźniego nawet przy przekazywaniu znaku pokoju. Kluczowe dla mnie wydaje się to co napisała Pani na temat ‘pychy’…
Ech… Teraz Panią złożą tutaj w ofierze – nasi bracia i siostry katolicy.
“Nie musimy skradać się na ugiętych kolanach przez ten świat, rozglądać się wylęknieni, że naraz wyskoczy szatan i nas opęta.”
Oczywiście, że ci, których osobistym Panem i Zbawicielem jest Jezus, którzy chodzą odziani w Zbroję Bożą, nie muszą się lękać szatana.
Jezus pokonał moce ciemności.
Ale to wcale nie znaczy, że można sobie folgować i bezrozumnie pchać się w łapy demonom. Bowiem szatan i jego siła są pokonane, a zarazem demony mogą hulać nadal:
Walka trwa codziennie
http://adonai.pl/zagrozenia/?id=46
Czym jest święto Halloween? To, że jest najważniejszym świętem dla satanistów, można choćby przeczytać (jeżeli dla kogoś autorytetem nie jest oficjalne nauczanie Kościoła) w “Biblii szatana”, autorstwa Antona Szandora La Veya.
A Pani uwaza ze biblia szatana to jest tekst objawiony? Ludzie moga sobie zakladac kulty i wypisywac rozne bzdury. Polecam tez dziela L. Rona Hubbarda w takim razie.
A Boze Narodzenie jest w czasie poganskiego swieta przesilenia zimowego… ups
Chrześcijanie nie obchodzą Halloween
“Wiele osób uśmiecha się pod nosem, kiedy poznaje stanowisko Kościoła na temat Halloween. Najczęściej ludzie używają argumentu: co złego jest w tym, że dzieci przebierają się za czarownice i diabliki? Albo: przecież to tylko zabawa, nie ma w niej nic złego. Problem polega na tym, że cała symbolika i atmosfera Halloween otwiera człowieka na rzeczywistość, o której gdyby człowiek wiedział, uciekałby, gdzie pieprz rośnie.”
http://franciszkanie.esanok.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=2569
W każdym czynie człowieka można poszukiwać dobra i zła. To od naszej interpretacji zależy, jakie znaczenie mu nadamy. Jeśli jest to tylko forma zabawy – spędzenia czasu z dziećmi, cóż w tym złego? Jeśli jednak zaczniemy to traktować jako kulturę śmierci, składanie hołdu pogańskim wierzeniom zaczynamy otwierać się na opętanie. Co złego jest w wyciętej dyni? Na polu w tym roku było u mnie kilkadziesiąt dyń. Każda z nich przypominała mi o życiu, o Bogu, który daje wzrost.
Praktyki Halloween zagrożeniem duchowym
http://www.franciszkanie.pl/artykuly/praktyki-halloween-zagrozeniem-duchowym
Żeby nie było, że zamierzam Panią zlinczować :), nie zamierzam!!! Ale działając podobnie, jak robię to w swoim kierunku, proszę spojrzeć jakie owoce przynosi ten lekki, pełen humoru i ciepełka stosunek do Halloween.
Najpierw Pani doszukuje się w sercach ludzi, którzy podobnie jak ja nie obchodzą Halloween, kiełkującego zła, wkłada w moje usta pełne nienawiści słowa, których nigdy bym nie powiedziała, a potem w komentarzach dowiaduje się, ze jako człowiek religii pokoju powinnam Panią zlinczować. Czyli, wychodzi na to że zabawa w Halloween jest przynajmniej leciutko podszyta nienawiścią do takich jak ja, a przynajmniej niechęcią.
Czy zauważa Pani, jak z wesolutkiego święta z cukierkami dla dzieci robi się dyskusja, która ani wesolutka, ani pokojowa nie jest?
I zawsze pozostaje pytanie, gdzie jest ta granica miedzy tym, co tylko jest zabawą, a co jest zabawą organizowana przez złego. Ja osobiście nie wiem, nie wiem czy ktokolwiek wie i dlatego omijam takie zabawy, co do których mam choć trochę wątpliwości, bo stawka, a szczególnie dla naszych dzieci jest zbyt duża.
I rozumiem, że we współczesnym rzeczywiście brakuje takich fajnych inicjatyw, aby ludzie, którzy mieszkają w jednym domu uśmiechnęli się do siebie i pogłaskali po głowie dzieci lub dali im cukierka. Ale może mądrzej i bezpieczniej byłoby coś takiego wymyślić, niż pożyczać pomysły …
A to, że Jezus świat zbawił to prawda, ale wciąż nasze dusze mogą utracić to zbawienie.
Z początku Pani komentarza wnioskuję, że nawiązuje Pani do mojego. Z chęcią odpiszę – a ponieważ Pani wypowiedź zawiera wiele wątków, krótko nie będzie. Jeżeli poczuła się Pani urażona określeniem ‘zlinczują’ to zupełnie niepotrzebnie. Jak napisałam – podkusiło mnie by poczytać kilka komentarzy pod artykułem nt. Halloween na innym portalu związanym z naszą religią – i TAK, wypowiedzi tam umieszczone były niekulturalne, wyzywające autora tekstu, straszące donosami, etc. Pierwsze komentarze tutaj, ich ton, wzbudziły więc moje obawy, że nastąpi podobny lincz słowny (za słownikiem PWN podaję: incz, lynch [wym. lincz] «rodzaj samosądu, polegający na zabiciu przez tłum osoby posądzonej o przestępstwo» – i myślę, że jest to trafne określenie, proszę sobie odszukać owe komentarze na deon.pl, jeśli ma Pani ochotę). Nie wspomniałam o tym, że wszystko, co mówią o Halloween katolicy (ani że wszyscy katolicy), nawet Ci przeciwni jest linczem, prawda?
Ja lubię rozmawiać, lubię słuchać czyjegoś zdania – gdy jest ono wyrażone kulturalnie. Lubię też gdy słuchający/czytający/rozmówca nie dopisuje do mojej wypowiedzi rzeczy, o których nie mówiłam. Możemy się umówić na coś takiego? 🙂
Przeczytałam artykuł Pani Wałejko kilka godzin po tym na deon.pl. A co więcej, po przeczytaniu tamtych komentarzy… I proszę mi wierzyć one przeraziły mnie o wiele bardziej niż kilka dyń wystawionych w oknach sąsiadów. Aha! Wspomniałam też o ‘linczu’ o.Pałysa na facebooku – choć przyznam że to było o wiele łagodniejsze niż doświadczenie komentarzami z deon.pl. Tak po prostu jedna Pani uparcie twierdziła, że dynia jest symbolem Halloween – nawet jeżeli wycięty jest w niej pies niosący pochodnię – czyli symbol związany ze św. Dominikiem. Wg mnie taka interpretacja ‘rzeźby dyniowej’ jest bardzo sprytnym sposobem zwrócenia uwagi tych osób, które się fascynują upiornymi przebraniami, na to co jest treścią obecnych dni. Jednak owa komentatorka nie ustępowała.
Takie zjawiska mnie przerażają właśnie proszę Pani. Bo zło nie czai się w warzywie, zło czai się w sercu człowieka i stamtąd wychodzi właśnie.
Oczywiście, jak wspomniałam wcześniej, wielu komentatorów w jednej wypowiedzi potrafi zarówno rzucić inwektywy, jak i cytować Pismo Święte. Rzucanie cytatami bez wyjaśnień – byle miało siłę rażenia. I tak chętnie cytowane, “kto nie jest z nami, jest przeciwko nam”, ale już zupełnie przemilczane “kto bowiem nie jest przeciwko nam, jest z nami’ etc. Albo wspomniane poniżej “”Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.” Jak Pani to interpretuje? Dla mnie taki cytat oznacza, że mam żyć tak, że jeżeli ktoś mnie zapyta: Ukradłaś to? A ja odpowiem: Nie. To człowiek ten będzie mógł mieć pewność, że tego nie zrobiłam, gdyż moje TAK/NIE będzie zawsze oznaczało TAK/NIE i nie będę potrzebować dodatkowych wyjaśnień czy jakiegoś kręcenia. A tutaj proszę, rzucone w Panią Wałejko… ale o co chodzi? Co komentujący ma na myśli?
Mnie, podobnie jak Panią smucą różne rzeczy, może nieco inne.
Smuci mnie to, że katolicy – czyli ludzie którzy powinni być dla siebie braćmi i siostrami – nie umieją rozmawiać ze sobą, a co dopiero z niewierzącymi lub ‘wierzącymi inaczej’. Jak ktoś zaczyna przyglądać się sytuacji z różnych stron, to następuje święte oburzenie. Ja tak odbieram artykuł pani Wałejko – jak przyglądanie się z innej strony. Autorka bowiem wypowiada się dość ostrożnie i często używa sformuowania “może” – czyli dzieli się swoją refleksją nad stanem rzeczy, a nie głosi prawdy do bezwarunkowego zaakceptowania (przynajmniej tak ja to odbieram). Wg mnie Pani zresztą pisze podobnie – i nie strzela Pani jadem 🙂
Dodam też, że pani Wałejko również cytuje autorytety Kościoła. To też może dać do myślenia, prawda? Może warto czasm na spokojnie się nad czymś zastanowić. Nawet jeżeli nas to doprowadzi do umocnienia w naszym stanowisku, to jednak warto podchodzić do spraw z ‘sercem rozumnym’,
Ufff… łatwiej by było przy kawie na żywo 🙂
Dodam jeszcze coś ważnego – najbardziej chyba mnie zaniepokoiło, że katolicy z równym zaangażowaniem jak Pismo Święte cytują tzw. biblię szatana. Po pierwsze, zaskoczyło mnie ile katolików to coś przeczytało – bo przecież nie powinnam podejrzewać że cytują coś, czego nie czytali? Jeżeli tak, tracą dla mnie wiarygodność wypowiedzi. Jeżeli natomiast czytali, to czemu przypisują jej tak wielkie znaczenie? Z tego co mi wiadomo, szatan nie podyktować żadnej biblii… Jedyny tekst objawiony to Pismo Święte i ono jesty właśnie Słowem Życia, którym mamy się kierować, czy Pani się zgodzi? Niestety, jak czytam o jakimś dniu wyróżnionym w biblii szatana, to fakt – na początku się uśmiechnęłam… ale po którymś komentarzu zawierającym taki odnośnik, to się przestraszyłam – katolicy wierzą temu tekstowi i podają go jako potwierdzenie swoich tez. Wiele kultów, nawet tych najstraszniejszych, ‘zawłaszczyło’ sobie różne daty i praktykuje w tym czasie różne dziwne rzeczy. Wierzę jednak, a zdawało mi się że wszyscy wierzymy, że każdy dzień, każda godzina, każda minut a należą do Boga w Trójcy Jedynego, który jest Miłością.
I proszę nie zrozumieć mnie źle, ja nie ‘promuję Halloween’. Uważam tylko, że ‘cel uświęca środki’ nie jest postawą chrześcijańską i przyznaję, że wspomniane przeze mnie napastliwe wypowiedzi katolików budzą moje emocje – negatywne emocje. Wkurza (tak, dosadnie właśnie!) mnie też, że jako że jestem katolikiem, to narażona jestem na postrzeganie mnie jako części tego ‘krzyczącego tłumu’. A ja nie chcę nikogo wyzywać.
Jedno zastrzeżenie, jakie mam do Pani komentarza dotyczy zdania: “separuje Pani bliźniego, osobę bardziej poważnie traktującą zalecenia Kościoła”… myślę, że zalecenia Kościoła dotyczą bardzo wielu sfer życia i mam tu ochotę bronić Pani Wałejko, bo raczej nie jest ona osobą ‘mniej poważnie’ traktującą zalecenia Kościoła. A takie uogólnienie bardzo krzywdząco zabrzmiało.
Po pierwsze, u mnie też krótko nie będzie :). Po drugie cieszę się,
że spotkałam kolejną osobę, z którą mogę rozmawiać o poglądach i przekonaniach, a nie rzucać nimi w kogoś i obrywać w ucho 🙂
Rzeczywiście nie czytałam komentarzy na Deon, i ufając w
Pani ocenę nie będę tam zaglądać, po co i mnie ma to zdołować.
Powiem, krótko o mojej motywacji. Jak już wspomniałam, na zasadzie
zabawy weszłam w coś, co było pozornie bardzo otwarte na człowieka. Wiele się tam mówiło o dobrym Bogu. (Domyśla się Pani, jeden z ruchów New Age). Zanim się obejrzałam byłam gotowa walczyć z „głupimi” Katolikami i „chciwymi” Księżmi, którzy „robią mi wodę z mózgu”, a to ja, to moja grupa przecież, lepiej interpretowała Słowo i rozumiała, co Bóg do nas mówi!
Skończyło się to niepełny rok temu, (a mnie wydaje się, że tysiąc lat temu), gdy spotkałam się ze złym twarzą w pysk. Sama nie wiem, jak to się stało, że pamiętałam Kogo zawołać, nie znałam przecież nawet modlitw i
do końca życia nie zrozumiem, że nie tylko dano mi szansę, ale że zostałam nie tylko obroniona, ale też „przylepiona” do Kościoła.
Mówiąc „obroniona” mam na myśli zarówno to, że zły został pogoniony z podkulonym ogonem, ale i to że całe środowisko ludzi, z którymi kontaktowałam się codziennie, łączyło nas wiele życiowych spraw, nagle „zapomniało” mojego telefonu, adresu mailowego, a ja choć mam charakter nałogowca, nagle przestałam odczuwać jakąkolwiek potrzebę wykonywania jakiegokolwiek rytuału. Tak po prostu: jeden krzyk o pomoc i pstryk!, i proszę bardzo jesteś wolna!
Mam nadzieję, że mój poprzedni komentarz, mimo że widzi Pani zdanie, które może brzmieć krzywdząco, nie został odebrany jako piętnujacy, bo nie chcę, aby tak było! Mam świadomość ile mam za uszami i nie chcę być tą, która rzuca w innych kamieniem, aby inny Boży kamień nie trafił w moje ucho.
Po prostu miałam możliwość zobaczyć złego, wyjść z tego cało, zrozumieć wiele, (kocham Boga, za to że dał mi to zrozumienie), i wiem, jak podstępnie, choć cieplutko zły wkrada się w nasze życie. Także, niestety
poprzez nadgorliwość osób odsądzających od czci i wiary tych, którzy robią coś, co nie jest w ich przekonaniu dobre. Z przykrością muszę się z Panią zgodzić, że wiele osób, choćby z mojej Wspólnoty działa jak licznik Geigera na cudze, a nie na własne grzechy. To smutne. Ale tyle o nich.
Ja po prostu, mam pełną świadomość jak weszłam na szeroką drogę i jak zabrałam tam swoje dziecko. Nie wątpi chyba Pani, że chciałam dla
niego jak najlepiej. Ale po tym, jak zostałam uratowana, jak Bóg dał mi zrozumienie i widzenie, tego co się działo, czuję się przez Niego zobligowana do ostrzegania innych!
Ostrzegania, a nie oceniania. Dlatego też jestem wyczulona
na zdania, w których ktoś nawet z najlepszej intencji ocenia kogoś, tylko
dlatego, że poczuł się źle z tym, co ten ktoś zrobił. Mamy w Słowie wytyczne, jak postąpić, gdy brat „narozrabia” przeciwko nam.
A jeżeli chodzi o widzenie symboli szatańskich. No tu, to zły ma świetną zabawę, w którą włączają się “ortodoksyjni” Chrześcijanie. Papieże używają symboli szatańskich! Układy rąk, odwrócony krzyż … Zna Pani te zarzuty?
Mam zwyczaj sprawdzać każdą informacje, którą otrzymuję. Więc przeczytałam kiedyś nie tylko czarną biblię, nie tylko Koran, ale sprawdziłam również, jakie są symbole i gesty w różnych kulturach i w różnych czasach.
Polecam wszystkim „znawcom” szatańskiej symboliki. Może wówczas dowiedzą się, jak wiele „szatańskich” symboli i rytuałów jest wyjętych żywcem z kultury Chrześcijańskiej i Judaizmu. Nawet przelewanie krwi niewinnych dzieci, co było praktykowane przez pierwszych Żydów, wyznawców Jahwe. Zły nie tworzy niczego swojego, on po prostu kradnie. A my niestety często pozwalamy się okraść w imię bycia “sprawiedliwym”.
Na koniec powiem tylko jedno. Szanujmy siebie, rozmawiajmy,
ostrzegajmy, ale nie oceniajmy i nie narzucajmy swojej opinii także tym, którzy na drzwiach swego domu piszą, że nie chcą uczestniczyć w jakimś obrzędzie, który nam się podoba. Bo to właśnie dzieli, a dzielenie Dzieci Bożych – w moim najgłębszym przekonaniu – nie jest tym, czego Bóg chciałby od nas.
Dziękuję za odpowiedź 🙂
Ja nie mam zamiaru umniejszać Pani doświadczenia życiowego. Wbrew przeciwnie, uważam że może być szansą dla Pani na pomoc innym osobom – i tak jak Pani pisze, na ostrzeganie przed rzeczami wątpliwymi. I, dzięki Bogu (dosłownie ;)) Pani nie rzuca się na rozmówcę ze stosem inwektyw i ‘Świętym Oburzem’ na sztandarach (polecam ku rozbawieniu: http://e.wydawnictwowam.pl/tyt,73676,Sw-oburz-patron-polski-kalendarz-2016.htm)
Widzę jednak dzisiejszy rozwój ‘dyskusji’ tutaj i widzę ‘jak jest’ wśród ogółu. Nawet już nie będę dokładnie cytować… Mam jednak wrażenie, że ogólny brak czytelnictwa w narodzie, przekłada się na brak umiejętności czytania tekstów ze zrozumieniem (pozwalam spobie na ironię).
Pani przykład życia (z tego co wnioskuję z informacji w Pani komentarzach) też jest dowodem na to, że Bóg zwycięża. I On zawsze zwycięży!
Przeszkadza nam dynia, tęcza… a nie przeszkadza fala złości w sercu i wyrzucanie jej na ludzi wokół. To nie tylko w Halloween, ale każdego dnia w roku jest groźne.
Życzę miłego dnia 🙂 i uciekam stąd.
Dzięki za polecenie, już po okładce podoba mi się. No i zapowiada, że będzie na temat naszego “nie-świętego” prawa, do świętego oburzenia. 🙂 Również miłego dnia 🙂
http://www.fronda.pl/blogi/bog-jest-miloscia/niebezpieczna-zabawa,4040.html
Dzięki. Fajnie, że ludzie mówią głośno, o tych sprawach. Słucham sobie właśnie świadectwa
https://www.youtube.com/watch?v=fqnRf0NkTFA.
Mam takich kilka kół ratunkowych, między innymi to świadectwo.
O tym, w co weszłam zaczęłam się dowiadywać, dopiero, gdy zaczęłam ufać w to, że pomoc Boga nie jest “chwilowym kaprysem” i, że On nie chce nic w zamian, czego nie chciałabym dać. Dopiero wtedy mogłam bez szkody dla siebie – czytaj bez strachu i paniki, zrozumieć.
A jednak nadal muszę się gruntować na poziomie umysłu i być może zawsze będę musiała. Do dziś odkrywam kolejne dna i zasadzki, które pozostawił w moim umyśle zły. A było tak słodziutko … Na szczęście, na czas zemdliła mnie ta słodycz. 🙂
” Po pierwsze, zaskoczyło mnie ile katolików to coś przeczytało – bo przecież nie powinnam podejrzewać że cytują coś, czego nie czytali? Jeżeli tak, tracą dla mnie wiarygodność wypowiedzi. Jeżeli natomiast czytali, to czemu przypisują jej tak wielkie znaczenie?
Z tego co mi wiadomo, szatan nie podyktować żadnej biblii…”
***
Uważam, że należy znać poglądy ludzi mających odmienne spojrzenie na otaczający nas świat.
Ponieważ szatan jest jak najbardziej realnym bytem, więc jego wyznawcy, kierują się przekazaną przez demona “nauką”. Czy owa “biblia” została im podyktowana przez samego Lucyfera, ma już drugorzędne znaczenie.
Nie zachęcam wszystkich, aby czytali “Biblię szatana”, bo może mieć to na wielu bardzo zgubny wpływ. Zarazem jednak uważam, iż niektóre osoby szczelnie okryte Zbroją Bożą, mogą się zapoznać z tym tekstem. Po co?
Na pewno nie dla zaspokojenia ciekawości, ale często tak bywa, że w dyskusji jest lekceważone nauczanie Kościoła, wtedy być może do danej “owieczki” dotrze treść przywołana ze źródła, które jest wrogie Bogu.
I ma Pani prawo do takich poglądów.
Proszę sobie też poczytać o poglądach pogańskich z naszych rodzimych terenów. Dni 24 grudnia i 6 stycznia są ‘zarezerwowane’ dla ich obrzędów. Proszę również zauważyć, że choinka jest pogańskim symbolem – czemu więc tylu katolików ma choinki w domach, w kościołach… ale nie chcę rozkręcać wątku. Nadal uważam, że każdy dzień na tym świecie należy do Boga.
Ja już właściwie się wycofałam z dyskusji pod tym artykułem, ale napisałą Pani prosto do mnie, więc wypada odpowiedzieć.
Pani najwyraźniej nie lubi jak się lekceważy nauczanie Kościoła w dyskusji, ja nie lubię jak się lekceważy drugiego człowieka – a poniżej i powyżej przykładów tego jest mnóstwo.
Wszystko ładnie i pięknie, jednakże pomijając nawet całą wykładnię Kościoła Katolickiego na ten temat, proszę mi wytłumaczyć, dlaczego MUSZĘ brać udział w ogólnonarodowej zabawie pod tytułem “Cukierek albo psikus”, nawet gdy tego nie chcę? Bo jeżeli napiszę “Nie bawię się w halloween” to rozumiem, że jestem “katolem za zamkniętymi drzwiami”. Czy też pozostaje wstawać na dzwonek co 5 minut i tłumaczyć się “ja się w to nie bawię”, zastanawiając się, jakiś to dowcipny psikus wymyślą dzieci.
A potem zostaje już tylko sprzątanie po tej radosnej zabawie. Od wycierania różnego rodzaju substancji (kremy, pasty do zębów, ketchupy) powcieranych w ramach “psikusa” w klamki, zamki, skrzynki na listy, przez naprawę domofonu (ojoj taki śmieszny psikus, nie ma cukierka, będzie skop w domofon) do odnawiania elewacji domu (przypadek znajomych, kiedy “radosne dzieci” na odmowę cukierka śmignęły jajami w elewację, żeby podkreślić, że potrafią zrobić niezły psikus – skończyło się łapaniem dowcipnisiów i policją). Także proszę mi nie wmawiać, że jest to, nawet zwyczajnie po ludzku, “tylko taka miła i radosna zabawa, bo moje dzieci nie robią psikusów”. I dlatego też nie lubię halloween, bo wyjeżdżając na Wszystkich Świętych z domu (na ogół dzień przed), zastanawiam się jakie to radosne “psikusy” znajdę po powrocie. Bo w końcu dzieci przyszły się pobawić, a tu bezczelnie zamknięte drzwi.
Na podsumowanie – polecam https://youtu.be/WDLxR8X6Fs4
Kupuję podsumowanie 🙂
A jak Pani ewangelizowała swoje dzieci biorąc udział w tej “zabawie w psikusy”? Korzystając z okazji, pozwolę sobie zapytać czy uczciła Pani rocznicę przybicia przez Lutra tez w Wittenberdze? I ooszła ewangelizować protestantów? A kurban bajram i ewangelizowanie muzułmanów? Szczerze Pani współczuję mentliku w kwestii wiary. I polecam uważniejszą lekturę Ewangelii. Z Panem Bogiem!
Przybicie tez na drzwiach kościoła w Wittenberdze przyczyniło się pośrednio do reformy w Kościele katolickim. Część tych tez była słuszna. Dlaczego więc traktuje się autorkę jako odszczepieńca? Co złego jest we wspólnej zabawie z dziećmi? w poznawaniu sąsiadów?
Autorka nie kultywuje cywilizacji śmierci. Traktuje to jako możliwość poznania sąsiadów, niesienia dobra – dobrej nowiny. Katolik powinien być otwarty na poznawanie innych osób, ich wierzeń tradycji, choćby po to aby głosić Chrystusa. Zamknięte drzwi na to nie pozwalają… Chrześcijanie w wieczerniku również byli zamknięci z obawy przed Żydami, dopiero po otrzymaniu Ducha Świętego zaczęli wychodzić i Ewangelizować. nie bójmy się kontaktu z innymi. W 100% popieram autorkę. Świetny artykuł.
Na dobrą odpowiedź na ten artykuł trafiłem tu: http://mamaroza.pl/glos-zza-drzwi/ a pod ostatnim jego akapitem podpisuję się rękoma i nogami.
Nigdzie nie napisałem, że autorka jest odszczepieńcem. Ja tylko staram się iść drogą wyznaczoną przez autorkę. Teraz może podążę tą, która pokazuje Pan. Poznawanie sąsiadów w takich okolicznościach to rzeczywiście świetny pomysł, zważywszy, że jest to niemożliwe przez pozostałe dni “nieświąteczne”. Dlatego proponuję odwiedzanie ich także na zakończenie ramadanu, Wtedy można zabrać ze sobą cielę i wspólnie dokonać uboju, a potem, już nowocześniej przygotować kotlety cielęce. Przepraszam za sarkazm, ale odnoszę wrażenie, że ani autorka, ani Szanowny Dyskutant nie tylko nie znają zbyt dobrze Ewangelii, ale i mają słaba znajomość swojej wiary. Letniość wiary nie jest dobrą cechą, także dla katolika. Letniość wynikająca z fałszywego pojmowania, choćby miłosierdzia. Proponuję sobie przypomnieć uczynki miłosierne względem duszy. I naprawdę wziąć się na poważnie do studiowania Pisma Świętego. A porównanie chodzenie w przebraniu jakiejś maszkary do wyjścia Apostołów z wieczernika, to potwierdzenie jak niewielkie pojęcia o Świętej Wierze Katolickiej Pan ma. Z Panem Bogiem!
Zapewniam że zdaję sobie sprawę ze stanu swojej wiary i jej słabości. Próbuję ją umacniać każdego dnia (z różnym skutkiem, najczęściej bez skutku). Moja znajomość Ewangelii sprowadza się przede wszystkim do przykazania miłości bliźniego… I napominania bliźnich z miłości do nich. Przypomnienie mi o moich słabościach z pokorą przyjmuję.
A jak Pan rozumie miłość? Może tu tkwi błąd? Może Pan ja myli z tkliwością i pobłażliwością? Czy jeśli Pan kocha, to nie chce dobra kochanych? A co jest dobrem dla katolika? A przykłady z Ewangelii? Na początek może całe rozdziały Mt: 5 i Mt: 10, Z Panem Bogiem!
Ok, jeśli chodzi o taką postawę to można przebierać dzieci za świętych i promować korowód wszystkich świętych, ale jeśli przebieramy dzieci w straszydla to odchodzimy od naszej rodzimej tradycji którą jest czczenie naszych świętych i odwiedzanie naszych zmarłych.
No tak, bo wykrzykniki oznaczają zło.
Tak, GRA O ŚWIAT NADAL TRWA! To jedna z prawd wiary.
Co to za argument, że Jezus zwyciężył zło, skoro człowiek ciągle jest w to
zło zapatrzony i ciągle je wybiera? Czy tak samo podchodzi Pani do
innych przykazań oprócz pierwszego? Skoro Bóg zwyciężył Szatana, to
można kraść, zabijać, kłamać, cudzołożyć? Czy Pani wie, że dopóki żyjemy
toczy się walka o naszą duszę? Że piekło nie jest puste i ludzie
wybierają zło i je otrzymują? Skąd pomysł, że ofiara Chrystusa
uniemożliwia popełnianie grzechu? Bo może raczej daje jedynie furtkę do
zbawienia?
Czy wie Pani, że Kościół dzieli się na trzy stany:
triumfujący (u Boga w niebie), pokutujący (w czyśćcu, gdzie oczyszcza
się duszę z konsekwencji grzechu i uzdalnia ją do nieskończonej miłości w
niebie) i walczący (czyli my tu w doczesności, którzy walczymy z
grzechem mocą daną od Boga)? Że nasza walka trwa? Wie Pani kto wygrywa,
gdy odpuszczamy i składamy broń? Czy aby nie ten, który zaatakuje
zawsze, bo jest niestrudzony w nienawiści do nas?
To jest
naprawdę bardzo przykry artykuł, to ustawianie się na pozycji “tego
dojrzałego, wolnego” człowieka, który wszedł na wyższy poziom
samoświadomości i tolerancji. Który nie dzieli, a łączy. Który ma
natomiast poważny problem z rozróżnieniem zła i dobra. Niestety,
oszukuje się Pani. Ja to rozumiem, bo to niefajne uznać, że coś jest
poważne i niebezpieczne, skoro świat wokół powtarza, że to zabawa i nic
złego. Sąsiedzi się zachwycają kolorowymi strojami a dzieci połykają
cukierki. Tylko czy świat, miłe ciepełko poczucia, że wszyscy się lubimy
i razem tańczymy wokół ogniska na cześć Matki Ziemi, to przyjemne
uczucie, gdy nie trzeba się konfrontować z prawdą byle było miło i
wesoło – czy to jest wartość w oczach Kościoła? Czy to jest dobre dla
naszej duszy? Dla nas?
Ci ludzie, których uznała Pani za
zniewolonych nienawiścią, to jawny znak sprzeciwu wobec tego, co oferuje
zgniły świat. Bo świat jest zgniły, tam, gdzie nie ma Boga, nie ma
życia – wszystko się psuje. Te osoby, które przebijają się swoim
sprzeciwem, oczywiście muszą być na cenzurowanym. Uśpieni w
samozadowoleniu nie lubią być z niego wybijani. To niemiłe, stąd opór i
chęć usprawiedliwienia się przed sobą wobec zarzutu. I najłatwiej wtedy
zaatakować i oskarżyć o nienawiść, fobie, zaburzenia. Ale nie
zagłuszajmy sumienia, proszę.
Bóg jest dobry, bo pozwala przyjść
do siebie, pozwala nam wybrać życie. Ale mówi nam jak to zrobić! Bo nie
jesteśmy bezwolnymi marionetkami. Mówi co jest złe a co dobre i że
jeśli postępujesz człowieku źle, to postępujesz źle! Bo wszyscy są
niedoskonali i nie można być siebie samego pewnym, do końca życia!
To postawa wielu dzisiaj: “najważniejsze, żebym był dobry”. A skąd ty człowieku wiesz co jest dobre? Bo tak czujesz…?
Szanowna Pani autorko, pozwolę sobie skonkludować to tak: Mt 5, 37 “Wasza mowa niech będzie: “Tak – tak, nie – nie”. A co nadto, z zepsucia jest.”
Trzeba pamiętać, że ten fragment w Ewangelii pada w kontekście składania obietnic i wyłącznie do nich się odnosi. To inny temat.
ależ oczywiście – zawsze można powiedzieć, że w Biblii nie napisali, że halloween to coś złego (bo nie napisali, nieprawdaż?)
A imputowanie przez autorkę tego “arcydzieła”, że (cytuję) “więcej zła niż w halloween może kiełkować w sercach osób, które wywieszają takie kartki, zamykają się przed dziećmi proszącymi o słodycze i – w domyśle – przed całym „pogańskim światem grzeszników”. To może być pycha, wywyższanie się, oddzielanie tych, którzy czują się lepsi, od tych gorszych (by się nie skalać), niema ocena – a nawet jeśli tak nie jest, to może być tak odczytywane. I dlatego to radykalnie mija się z głoszeniem Dobrej Nowiny o miłości Boga.” – choćby w świetle ostatnich słów papieża Franciszka o halloween jest co najmniej bezczelnością.
Kto tu grzeszy pychą? I w czyim sercu kiełkuje więcej zła?
Te pytania dedykuje autorce artykułu.
Jeszcze raz: Jezus mówi uczniom, żeby nie rozpędzali się za bardzo z obietnicami, i używa słów “tak, tak, nie, nie”. Tego po prostu nie da się zinterpretować jako argumentu na rzecz bezkompromisowości. To zupełnie inna bajka.
Natomiast to nie znaczy, że Halloween jest dobre albo złe, tylko że ten konkretny argument w krytyce H. nie jest najlepszy. 😉
Zgadzam sie calym sercem i podpisuje wszystkimi konczynami!
Skąd Pani wie, że piekło nie jest puste?
Bo Bóg traktuje poważnie wolną wolę człowieka, który nie chce skorzystać z Jego miłosierdzia i przez całe życie uniezdalnia swoją duszę do miłości, na sądzie nie wybierze miłosierdzia, nie będzie do tego zdolny. Proszę poczytać o błędzie apokatastazy.
No i np Maryja w Fatimie pokazywwla dzieciom wizję piekła i byli tam ludzie.
Dziękuję… Za to, że sekunda w której zastanawiałam się czy zrobiłam dobrze odmawiając motylkom, duszkom, królewnom, wampirkom itp. cukierków z okazji Halloween, zniknęła w mgnieniu oka po przeczytaniu Pani komentarza. Wszystko w punkt. Dziękuję.
Dziękuję… Za to, że sekunda w której zastanawiałam się czy zrobiłam dobrze odmawiając motylkom, duszkom, królewnom, wampirkom itp. cukierków z okazji Halloween, zniknęła w mgnieniu oka po przeczytaniu Pani komentarza. Wszystko w punkt. Dziękuję.
Pozdrawiam;)
Polecam również świadectwo tej pani, która mówi jak wpadła w kłopoty – to a propos właśnie halołin, z których wyciągnęła ją (i jej męża) Nowenna Pompejańska. https://www.youtube.com/watch?v=LZRg68C7b6g
Nie rozumiem jednego. Dlaczego obchodzenie tego importowanego “święta” ma być obowiązkowe?
Pomijając kwestie religijne – nie podoba mi się, że wg pewnej grupy mam siedzieć w domu i co chwila odrywać się od zajęć, by rozdawać cukierki czy inne łakocie. Nie podoba mi się to, ze wg “wyznawców” tego dnia MUSZĘ BYĆ W DOMU i MUSZĘ BYĆ DOSTĘPNA, bo inaczej ktoś pozwoli sobie na małą demolkę mojego korytarza czy drzwi wejściowych. Nie wolno mi spędzić tego dnia tak, jak chcę, bo jestem terroryzowana przez grupki chcących się “bawić”. A jak się “nie bawię” bez względu na motywy – należy mnie “ukarać”.
Mam nadzieję, że wkrótce otrzyma Pani cała “dokumentację” tego, w jaki sposób ukarano nieobecnych albo nie chcących bawić się tego dnia.
Nie podoba mi się to, że to “święto” ma być próbą usankcjonowania zwykłej bandyterki.
Z pozdrowieniami
Skoro temat jest na topie pozwoliłem sobie poszukać nieco w necie na jego temat i trafiłem na to:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Cukierek_albo_psikus
Gdzie najistotniejsze dla mniej jest zdanie:
“Należy jednak pamiętać że odwiedzany dom musi być udekorowany halloweenowymi ozdobami. Jeśli dom nie jest udekorowany, dzieci omijają go.”
Także proszę – jeżeli już coś importujemy, zróbmy to w całości – dzieci chodzą tylko do domów UDEKOROWANYCH pomijając te, które udekorowane nie są. A jak będziemy tego przestrzegać, to i napisów w stylu “Nie bawię się w halloween” też nie będzie.
O właśnie, właśnie!
Pełna zgoda
Nie wiem czy nazywanie swoich Braci “KATOLAMI” tylko dlatego ze mają inne zdanie na ten temat jest takie chrześcijańskie. .. kiedy spotykam się z takim brakiem szacunku w dyskursie pomiędzy katolikami naprawdę serce mi pęka. Pokój z Wami!
Gosiu,
jak zazwyczaj nie tylko zgadzam się, ale utożsamiam się z tym, co piszesz, tak tutaj, aż smutno mi się zrobiło..
Zabrałam dzieci w sobotę na Korowód Świętych, po którym nastąpił Bal Wszystkich Świętych.. Marysia przebrana za Maryję dostała w prezencie piękny kubek za trzecie miejsce w konkursie na najlepsze przebranie, Krysia również wygrała kubek w konkursie na odgadywanie postaci świętych… Kubki zostały po brzegi wypełnione gorącą czekoladą! Na balu mali święci szaleli na parkiecie jak pijani!
Dzieciaki na moje pytanie: “i jak się podobało?” odpowiedziały chórem, że super, ale dopowiedziały też, że chciałyby choć raz móc świętować Halloween..
I zaczęłam się zastanawiać..
A może przesadzamy… A może to Halloween nie jest takie złe? Może robimy coś na siłę przebierając się za świętych? Może nie ma o co kruszyć kopii?
Ale w sumie jak szybko pojawiły się te pytania, tak szybko sobie poszły!
To jest bardzo ważne! W przyszłym roku też się przebieramy.. za św. Annę, św. Joachima, i z małą Maryją wystąpimy do konkursu jako rodzina!
Jeśli nie ma u was korowodu, to polecam organizację! Świetna sprawa!
No i to jest dobre. Powinno się jak najszybciej promować korowód wszystkich świętych bo to wiąże się z naszą polską tradycją.
Pani Małgosiu! Dziękuje serdecznie za ten wpis! Te słowa otwierają we mnie głęboko ukryte pokłady czułości. Dają mi też nowe, nie znane spojrzenie na relacje z dziećmi i sąsiadami. Widzę jak mogę wykorzystać podobne okazje aby być bliżej tych obok których mieszkam i łamać swój własny lęk i niechęć. Bardzo urzeka mnie ta wizja akceptacji, zrozumienia, obecności. Dziś wieczorem będziemy z żoną mieli wspaniały tekst do refleksji! Pozdriawiam
Robert Tekielii w rozmowie z dziennikarzem na temat lalek Monster High zapytał:
Czy chciałby pan, aby pana dziecko bawiło się gównem? Dziennikarz odpowiedział, że nie i dlaczego pan pyta. Na to Robert Tekielii odpowiedział: Kiedy dziecko bawi się gównem, to później umyje rączki i znowu jest czyste. Kiedy pobawi się kolejny raz, też się umyje i nic się nie stanie. Jednak po następnej zabawie gównem w końcu zachoruje. Taki sam efekt ma zabawa lalkami Monster High i zabawa w Heloween. Jest fajna i przyjemna, ale przyzwyczaja dzieci do tego, że gówno jest ok. Choroba duszy przychodzi niepostrzeżenie.Niestety chorobę duszy już trudno uleczyć.
sama sobie Pani zaprzeczyła krytykując tych ludzi od kartki. Może warto uszanować fakt, że komuś mogą się nie podobać dzieci przebrane za małe upiorki, może kogoś to denerwuje? To jak Pani wychowuje swoje dzieci to Pani sprawa, ale może warto się zastanowić na ile chrześcijańskie jest obrażanie się na kogoś kto nie przyjmuje z radością obcych tradycji i może woli swoje rodzime. To w jaki sposób oceniła Pani obcych ludzi było bardzo małe i trochę zaleciało pychą. Każdemu zdarza się wpadka; za takową uważam ten artykuł. Pozdrawiam!
Dla każdego znajdzie się uśmiech i zrozumienie, tylko ci katole… A może by tak i do nich podejść od tej łagodniejszej, rozumiejącej strony. Może mają złe doświadczenia z poprzednich lat? Może kogoś chorego w domu, komu przeszkadzałoby pukanie? Może nie przyszło im do głowy, że liczbę przecinków sąsiedzi odbiorą jako agresję… Ech, ci katole.
Czytając pani bloga nie rozumiem jednej rzeczy czy jest pani osobą wierząca? Bo w moim odczuciu jeśli tak jest, a mogą o tym świadczyć cytaty z pisma świętego to ma pani chyba jakąś inną interpelację wiary i tego co mówi do nas Jezus w piśmie świętym. Proszę poczytać w bibli 1Tes.5,22. “Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła “
smuci, że ludzie Kościoła mogą mieć takie poglądy Pani Małgorzato :(,
cieszy, że komentujący rozumieją więcej,
życzę wszystkim mądrości i dobrych wyborów życiowych
“Z Olą, a raczej za Olą (przebraną za halloweenowego… motylka) i chmarą dzieciaków z osiedla (przebranych różnie, z dominacją duszków) biegałam po okolicznych blokach i domach, często przyozdobionych wyciętymi dyniami, by otwierającym drzwi sąsiadom przedstawiać bezlitosną alternatywę: cukierek albo psikus.”
***
Moja koleżanka napisała – “nam zniszczono drzwi i nowo pomalowaną ścianę
pojechaliśmy w sobotę na groby do sąsiedniej wsi. Wróciliśmy a tu świeżo otynkowana ściana, schody i drzwi wymazane keczupem. Na bruku rozmazane gó…o krowie.
Wczoraj próbowałam doszorować.. Drzwi się domyły. Wywietrzą się. Bruk mąż z synem zasypali piachem – z czasem się wymiecie. Ale ściana do skucia i nowe tynki trzeba. Nie zejdzie w żaden sposób. Nawet sąsiadowy kerszer nie dał rady.. Dobrze, że tylko niewielki kawałek. Ale kupa roboty będzie, bo częściowo obrzeże drzwi zahacza. ”
Od siebie dodam – “Jest bowiem wiele pozornego dobra, które przynosi za sobą złe konsekwencje. Takie dobro z którego rodzą się złe konsekwencje jest dobrem fałszywym, kłamstwem i ułudą pokrytą cukrem.
Takie pozorne dobro często jest zgodne z pragnieniem niedoskonałej natury ludzkiej, zgodne z oczekiwaniami i z logiką mądrości światowej.
Ale pod tego rodzaju dobrem ukrywa się władca mądrości światowej i władca wszelkiej niedoskonałości, którym jest szatan.”
http://narodzeniezducha.com/zagadnienia/dobro_zlo_sprawiedliwosc.php
Bolesne doświadczenie moich znajomych, jest tego najlepszym przykładem.
I powracając jeszcze do słów autorki: “W lęku przed halloween jest ukryte przeświadczenie, że gra o świat nadal trwa, że na naszych oczach toczą się zapasy Boga z diabłem o zbawienie świata, a szatan wciąż rozdaje karty. Nieprawda. Jesteśmy wolni!”
“Metody działania zła – jak grzyby po deszczu – ciągle się zmieniają i doskonalą. Żeby ustrzec się tego, trzeba poznać ogólną istotę działania złego.
(…) Człowiek popełnił grzech pierworodny, ponieważ uwierzył szatanowi a nie Bogu. Przez nieposłuszeństwo Panu Bogu – wyrażone czynem – dokonało się bardzo poważne osłabienie natury ludzkiej oraz upośledzenie wrażliwości i miłości. Od tamtego dramatycznego wydarzenia zło wydaje się być bardziej atrakcyjne niż dobro, a świat stał się miejscem kuszenia i zaspokajania ludzkiej pychy. Od grzechu pierworodnego rozpoczął się długi okres kuszenia człowieka, który w naszych czasach osiąga swoje ostateczne granice. Objawia się to negacją istnienia Boga lub zmienianiem Jego niezmiennych norm moralnych.
Szatan nadal nie ustaje w swojej strategii kuszenia. Metody diabelskiego zwodzenia są w istocie takie same, choć zmieniają się jego formy.
(…) Święty Ignacy Loyola pisze, że szatan zachowuje się jak wódz armii, który najpierw bada, gdzie jest najsłabszy punkt obrony i tam atakuje.”
http://www.apostol.pl/czytelnia/gluszek/metoda-szata%C5%84skiego-kuszenia
Mnie również bardzo zaskoczyło to jak opisuje Pani jak świętowaliście całą rodziną to dziwne (dla mnie) amerykańskie święto. Ze smutkiem patrzyłam jakiś czas temu na oblegane stoisko z trupimi czaszkami, przerażającymi maskami w centrum handlowym. Czy naprawdę my Polacy musimy wszystko na ślepo brać z Zachodu? Przyznam, że ja jestem poirytowana dzwonieniem do drzwi, zwłaszcza, że mam malutkie dziecko, którego wydzwanianie może po prostu obudzić. I nie rozumiem dlaczego hordom dzieciaków z róznych dzielnic bo na pewno nie są to dzieci sąsadów mam otwierać drzwi i dawac słodycze. Czy moge nie brać w tym udziału? A czytając od dawna Pani wpisy byłam wręcz pewna, ze raczej opisze Pani udział w różańcu a nie tych szkodliwych przebierankach. Pani przebrała teraz córkę za motylka. Rozumiem, że co rok tak będziecie świętować. Cóż, jestem pewna, że w wieku nastoletnim córka już na pewno nie będzie się chciała przebrać za motyla.
Jestem zaskoczona takim tekstem na tej właśnie stronie!
Pani Małgosiu,
Po pierwszym kontakcie z tekstem pomyślałem: prowokacja mająca na celu rozpoczęcie dyskusji. Jednak po przeczytaniu tekstu O. Macieja Biskupa:
http://www.deon.pl/religia/wiara-i-spoleczenstwo/art,816,jaka-wiara-takie-halloween.html
muszę stwierdzić, że oba teksty układają się w spójną całość i dają przeświadczenie, że Pani tekst to tak na poważnie…
Pani stanowisko afirmacji Halloween stoi w jawnej sprzeczności z opiniami wielu hierarchów KK (pomijając fakt trudności w dotarciu do bezpośrednich, oficjalnych wypowiedzi Papieża Franciszka) oraz jest co najmniej lekceważące w stosunku do alarmujących wypowiedzi księży egzorcystów. Wprowadza również, nie wiem czy potrzebne i prowadzące do dobra, zamieszanie. Może warto przed publikacją takiego comig- out’u skonfrontować / uzgodnić swoje stanowisko z np. naszym lokalnym arcybiskupem Andrzejem Dzięgą, a nie wykorzystywać fakt schowania się pod ochronnym, nieco awangardowym, płaszczem szczecińskich Dominikanów. Takie rozdwojenie głosu ludzi Kościoła dla takich maluczkich jak
moja osoba jest po prostu bardzo bolesne.
Halloween – możemy spierać się o szczegółowy rodowód, jednak trudno zaprzeczyć, że poprzez swoją estetykę oswaja i infantylizuje rzeczywistość demoniczną. Tak jak przed wiekami celtyccy druidzi obcowali ze złymi duchami, tak jestem przekonany, że dzisiejsze przebrania: straszydeł, wampirów, zoombie są obrazami demonów. Dzisiaj motylek, za rok czarny kotek, a za 10 lat? I też z czujną Mamą za plecami?
Cóż, jestem “katolem”. Szkoda, że nie choć “Katolem”. Zaprezentowane przez Panią tak negatywnie drzwi, są również drzwiami naszego domu. W sposób szczególny narażonymi na “psikusy”. Od kilku lat z dużym trudem wraz z Żoną, inspirowani głosami naszych duszpasterzy podejmujemy trudne – gdyż wymagające niezwykle dużo taktu, delikatności i subtelności działania anty-Halloweenowe. Robimy to nie z lęku przed Halloween, nie z
poczucia wyższości, nikogo nie oceniamy (co tak sugestywnie i z takim przekonaniem przedstawia Pani w swoim tekście), szanujemy ostateczną decyzję każdego z naszych Sąsiadów lecz ze zwykłej troski o osoby z naszego bliższego i dalszego otoczenia. Wraz z naszymi dziećmi angażujemy się w inicjatywy będące alternatywą dla Halloween (o których O. Maciej Biskup w swoim z kolei tekście również nie wypowiedział się zbyt ciepło…). Moim zdaniem w ewangelizacji cel nie może uświęcać środków. Afirmacja przez Katolików budzącego tak wiele kontrowersji Halloween jest błędem, poprzez który w oczach świata rozmywamy to kim jesteśmy. Przestajemy być znakiem zapytania a świadectwo naszego życia (i tak kalekie) staje się jeszcze bardziej rozmyte.
Pani Małgosiu, Pani, oparta o silną więź z Chrystusem Zwycięzcą, może rzeczywiście nie ma się czego obawiać. Jednak u wielu osób Pani tekst oraz Pani osobiste zaangażowanie rozwieją wszelkie wątpliwości i pozwolą przyjmować wszystko to co Halloween ze sobą niesie.
Wiele juz tu powiedziano dlaczego autorka w swietle wiary katolickiej nie ma racji, wiec powielac nie bede. Jako katoliczka stanowczo odmawiam uczestnictwa w zabawach Halloween i zawsze mowie dzieciakom, zeby przyszli po koledzie, to dostana cukierkow do bolu i jakos sprzeciwu nie widze. Przeraza mnie natomiast ta beztroska w stwierdzeniu, ze juz zbawienie mamy w kieszeni, bo Jezus umarl i zmartwychwstal a my mozemy robic co nam sie zywnie podoba. Oooo, jak sie takie mysli rogatemu podobaja! Walka o dusze czlowieka trwa od momentu pierwszego grzechu a obserwujac dzisiejszy swiat wydaje sie, ze jest coraz bardziej nasilona. Co gorsza – jad rogatego zdaje sie juz siegac do umyslow osob (jest Pani teologiem!), ktore powinny miec gruntowne przygotowanie i rozeznanie w sprawach, o ktorych pisza publicznie. Przyznam, ze czytalam z coraz wiekszym niedowierzaniem pytajac sie czy to swiat zwariowal wokol mnie czy tez ze mna cos nie tak. Na szczescie komentarze do artykulu uspokoily moje obawy. Zycze Pani swiatla Ducha Swietego, aby mogla Pani dostrzec to, co prawdziwe i to, co prawdziwie niebezpieczne dla duszy. Prosze skorzystac z wypowiedzi niektorych osob ( np Magdalena Bialopiotrowicz, Lukasz Tamborski, Renata Manikowska itd) bo pisali to w trosce o dusze Pani i tych, co beda czytac po nich. Pozdrawiam w Panu.
p.s.
Dominikanie.pl mam nadzieje, ze uderzycie sie w piersi i odetniecie sie od tresci tego artykulu. Bede czekac na oficjalny komentarz. Nie mozecie schowac glowy w piasek i po prostu milczec podczas gdy zwykli ludzie za Was daja swiadectwo wiary.
święto potępionych i najważniejsza data w kalendarzu satanistycznym to rzeczywiście bardzo miła okazja do integracji z sąsiadami no i ten wymiar ewangelizacyjny…
A pozostawiwszy na bok szyderstwa to Droga Autorka swoim niedość uformowanym sumieniem i nieznajomością nauczania Kościoła wyrządza podwójną szkodę: swoim sąsiadom i innym czytelnikom – pochwalając sprawki złego ducha, Ojcom Dominikanom – na których domenie internetowej znalazł się ten tekst, który w żadnej mierze nie jest wyrazem ich poglądów.
PS. Droga Autorko, proszę się nie gniewać – to nie krytyka dobrej i sympatycznej osoby lecz chybionej wypowiedzi 🙂
Obserwuję tę dyskusję od wczoraj, coś tam nawet napisałam.
Dziś z jednym dniem dystansu, pomyślałam rano “Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle” i zwróciło moją uwagę, że promocja lajtowego podejścia do otwierania drzwi do bardzo nieciekawych sposobów myślenia jest na blogu Dominikanów, czyli tych którzy zaczynali kiedyś Inkwizycję sic! Jakby “ktoś” chciał działać przez paradoksy.
Powiem tak: wiele osób w komentarzach mówi o tym, że są zaniepokojeni, przestraszył ich taki sposób myślenia itd. Może są maluczcy, ale boją się zgorszenia.
Nie tyle dzisiaj szokuje mnie sam artykuł, nawet jeżeli na stronie Katolickiej. Wszystko może się zdarzyć, czasami ktoś się pomyli, czasami źle się wypowie
Szokuje mnie to, że tę dyskusję pozostawiono samej sobie. Zasiany został niepokój, niepewność, (całkiem nieBoskie emocje) i … zero komentarza autorki – teologa.
Czyli podsumowując: Kościół, Papieże, Egzorcyści i wreszcie ci, którzy przestraszeni wrócili z terenu wroga – mylą się, histeryzują, demonizują whatever. Rację ma teologia dominikańska – bo nie taki straszny diabeł, jak go malują i hulaj dusza piekła nie ma.
Bardzo mądry i pełny ciepła tekst. Doświadczyłam w to Halloween tego samego – dobra płynącego z uśmiechu dzieci i sąsiadów. Bardzo dobrze byłoby gdyby ktoś z Ojców wsparł autorkę, bo bardzo smutno się robi kiedy czyta się te komentarze.
“Dla czystych wszystko jest
> czyste, dla skalanych zaś i niewiernych nie ma nic czystego, lecz duch
> ich i
sumienie są zbrukane.”
No właśnie. Dlaczego siostro wszystko Ci się czysto nie kojarzy?
Dlaczego w zamkniętych drzwiach widziała drzwi “katola”?
Dlaczego w zamkniętych drzwiach z wykrzyknikami nie widziałaś siostro drzwi
starszej i schorowanej osoby, która nie ma siły na “psikusy i zabawy”
dzieci z całego blokowiska?
A może to były właśnie takie drzwi jak moich rodziców? Ojciec leżący
obłożnie chory, matka chodząca wokół niego z każdą sprawą łącznie z
natrzymaniem na kaczkę. Dziecko takich starszych osób za chlebem za
granicą a więc bez pełnego wsparcia?
Drzwi katola, drzwi gorsze wywyższające się.
A może tak pokory trochę droga siostro Tomaszo? Swiat nie kręci się
wokół Ciebie i zabawy Twoich dzieci.
Są inne sprawy na tym świecie niż psikusy dzieci.
I obrażona ambicja matki, przed drzwiami, które jej nie wpuściły.
Z panem Bogiem Katarzyna
Promocja takich wpisów na FB i innych profilach wygląda trochę tak: “w sumie nie mamy pomysłu na nic sensownego, więc zrobimy dużo szumu, dodamy ideologię i jakoś się obroni”.
Wczoraj jubileusz, dziś dominikanie.pl… Mam nadzieję, że inne instytucje prowincji tej idei nie przejmą…
Mała uwaga do autorów zajadłych pod adresem wpisów p. Małgosi komentarzy. Może mniej emocji a więcej wiedzy?
http://rebelya.pl/post/4984/o-augustine-thompson-op-katolickie-korzenie-hal
http://ucatholic.com/blog/the-catholic-origins-of-halloween/
Maciej Biskup OP
Proszę się odnieść do słów Ojca Św. Franciszka i Jego poprzedników, oraz egzorcystów, odnośnie świętowania halloween.
“Papież Franciszek uważa, że należy zakazać „zła”, jakim jest Halloween. Ojciec święty jest przerażony rosnącą liczbą opętań wśród dzieci, które wcześniej bawiły się w Halloween.”
“Przeciwko Halloween w 2009 r. wypowiedział się Benedykt XVI. Stwierdził on, że jest to „święto antychrześcijańskie i niebezpieczne”. Halloween „promuje kulturę śmierci” i „popycha nowe pokolenia w kierunku mentalności ezoterycznej magii, atakuje święte i duchowe wartości przez diabelskie inicjacje za pośrednictwem obrazów okultystycznych”.”
“O zagrożeniu duchowym jakim jest Halloween rozmawiano podczas spotkania egzorcystów w Rzymie. które odbyło się rok temu Ks. Aldo Buonaiuto zwrócił uwagę na fakt, iż około 31 października co roku setki niewinnych dzieci zostaje opętanych przez demony. Na całym świecie do egzorcystów zgłaszają się rodzice z prośbą o interwencję. Ks. Buonaiuto ma poparcie papieża Franciszka. Powiedział, że wbrew temu, co sądzi wielu „Halloween nie jest niewinną zabawą, lecz stanowi przedsionek do czegoś znacznie bardziej niebezpiecznego”. Wyjaśnił, że osoby biorące udział w Halloween nie muszą uczestniczyć w złych rytuałach, składać ofiary ze zwierząt, profanować cmentarze i kraść Hostie. Halloween to najlepsza pora do rekrutacji nowych członków przez różne sekty. To jest po prostu otwarcie się na działanie diabła.”
Z pozdrowieniami
A może Pani Małgorzata osobiście, zechciałaby się odnieść do wpisów?
Rozłożył mnie Ojciec na obie łopatki. Do kogo Ojciec zaadresował tę wypowiedź? Do tych, którzy piszą o ludziach, którzy w tym czasie są cierpiący lub chorzy i proszą o pozostawienie ich w spokoju? Do tych, którzy niestety na własnej skórze przekonali się, że piekło nie jest wymysłem teologów i Egzorcystów? Czy do tych, którzy idą za oficjalną nauką Kościoła?
Kto jest w tej grupie zajadły? Ci wszyscy katole?
Ok. jestem katolem i taka odpowiedź zwolennika Halloween nie powinna mnie dziwić, bo po tej drugiej stronie, od tej, której się trzymam, nie ma ducha współczucia, dla ludzi przestraszonych lub tych, którzy w okresie 1 listopada są w bólu lub w chorobie.
Czy to nie jest widoczne, że 90% szatańskich rytuałów, to są te, które świśnięto z rytuałów Chrześcijańskich? Na tym to polega! Więc cóż to za argument, że ktoś w USA znalazł dla Halloween korzenie Chrześcijańskie? To jest dla mnie tak oczywiste, jak to że dwa razy dwa jest cztery!
Widać w święto, które dla wielu jest czasem bólu i zadumy, droga do zabawy i ciepełka tak wielkiego, że można się spalić i udusić, jest dla niektórych wielce atrakcyjna. Niestety również dwukierunkowa i będę spotykać na niej tych, którzy podążają w odwrotnym kierunku.
A myślałam, że potrafię kogokolwiek ostrzec, zatrzymać. I nie dlatego, że oceniam go niżej, ale właśnie dlatego, że każdy bliźni jest dla mnie ważny. Dlatego też, a nie z emocji mówię twardo!
Jednak widocznie niektórzy muszą na własne oczy przekonać się, że piekło istnieje, a urocze, cieplutkie imprezki na tym świecie, to jest tylko marketing i PR tej instytucji!
Zaręczam Ojcu, że po spotkaniu złego, w drodze ucieczki do Boga ma się znacznie większe emocje, niż te które ktokolwiek na tym blogu okazał. Tu jest lajcikowo!
Jedna tylko próba jeszcze. Pani Małgosia napisała: „Uwielbiam naszego Ojca Generała Bruno Cadore (…)powiedział: „W dzisiejszym świecie boję się pewnego rodzaju rozróżnienia między grzesznikami i nie-grzesznikami (…)Należy zatem wykonać zwrot od pokuty do miłości i zaufania”.
Z tym zgadzam się, ale Pani Małgosia dodała: „[za „grzeszny świat” – M.W.]”, czyniąc podział na grzeszny i niegrzeszny świat. Czy rzeczywiście Pani Małgosia rozumie to, co uwielbia?
„Bóg jest dobry. Nie dzieli ludzi na doskonałych i niedoskonałych”, ale w tym wpisie to uczyniono dzieląc ludzi na dobrych, zabawnych i złych „katoli”! Proszę, bo tylko tyle mogę zrobić, proszę się nad tym zastanowić.
Szczęść Boże.
Czekam na oficjalny komentarz dominikanów. Jak można pisać takie bzdury sprzeczne z nauką Kościoła, podpisywać się pod świętem gdzie sama wycięta dynia ze świeczką oznacza czczenie szatana. Taka jest tego symbolika, nie da się od niej odciąć. Pani Małgorzato sama Pani pisze, że nie ma już kolędników. To może zająć się odnawianiem tej tradycji?? Chrześcijańskiej, nie szatańskiej? Chyba, że nie wierzymy już w istnienie szatana? Bóg zwyciężył zło, tyle że MY tu na ziemi, jeszcze w niebie się nie znaleźliśmy a tu ciągle działa szatan i o ile pamiętam do spowiedzi musimy chodzić, śmieszne to co Pani napisała. naprawdę śmieszne i kupy się nie trzyma.
Mniej emocji – nie pisząć już o chamskich komentarzach, a więcej wiedzy.
http://rebelya.pl/post/4984/o-augustine-thompson-op-katolickie-korzenie-hal
http://ucatholic.com/blog/the-catholic-origins-of-halloween/
Poproszę o wiedzę i otwartą wypowiedź. Co rozumie Ojciec, w kontekście tej dyskusji za “chamskie” komentarze?
Możliwe, że tym “chamstwem”, jest domaganie się zajęcia przez Ojca stanowiska, wobec słów Papieża i innych Osób duchownych, w sprawie halloween?
Jestem bardzo zawiedziona i jest mi niezmiernie przykro, że “zwykli śmiertelnicy” przestają mieć oparcie w niektórych osobach duchownych, jeśli chodzi o tak ważne kwestie, jak oddawanie się złym praktykom, przez dzieci i młodzież. Co ważne, praktyki te potępiane są przez samego papieża Franciszka, Jego Poprzednika, oraz księży egzorcystów.
Szkoda, że nie chce Ojciec ustosunkować się do wypowiedzi Ojca Świętego, Jego Poprzedników, oraz Egzorcystów. Taka postawa jest według mnie niegodna Osoby duchownej.
„Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie” (Łk 12,39-48)
“Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza”
Czy ktoś z Państwa rozumie o co tu chodzi? Toczy się dyskusja, temat chyba ważny i dla wielu nieobojętny.
Ludzie proszą o stanowisko Ojców Dominikanów w sprawie Halloween, bo nie tyle jest ważne co kto myśli o Pani Małgosi, na przykład ja Ją jako osobę odbieram pozytywnie, choć skoro Ona napisała tekst, to do niej adresowane są wypowiedzi.
Jednak ludzie proszą o stanowisko Ojców Dominikanów w sprawie Halloween.
I nagle pojawia się oczekiwana wypowiedź Dominikanina – „mniej emocji – więcej wiedzy”.
Ok. pomyślałam ja i jeszcze dwóch dyskutantów, ktoś tam po drugiej stronie żyje, istnieje.
Więc zadajemy swoje pytania, a tu pojawia się ponownie ten sam Dominikanin, by tym razem już tylko duchowi naszemu dać w pysk i krzyknąć „chamy – więcej wiedzy”! i tyle go widzieli, jak mawia mój ulubiony dominikański kaznodzieja.
Poprosiłam o wiedzę i nie doczekałam się. I tak zastanawiam się, czy to jest poważna dyskusja, jak na to zasługuje temat, czy może wzięłam udział w czymś w rodzaju “ukrytej kamery”.
Tylko w jednym zgadzam się z Panią autorką, że katolik nie powinien wywieszac takiej kartki. Jego obowiązkiem jest spotkać się, zaprosić do domu i ugoscic wyraźnie negujac i argumentując swoją niechęć do haloween. “11 Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. 12 Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich3. 13 Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. 14 Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość4, 15 a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju5. 16 W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. 17 Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże6 – 18 wśród wszelakiej modlitwy i błagania. Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu!”Ef 6,11nn
Wierzyc mi sie nie chce, co przeczytalam. Wole byc zamknietym katolem niz narazac moje dzieci na kontakty z szatanem, walka caly czas trwa o nasze dusze. Skoro Papiez mowi ze po halloween wzrasta liczba opetan u dzieci, to wie co mowi. To nie jest fajna zabawa w sobotnie popoludnie to jest prowadzenie dzieci w lapy szatana. Ja tego nie popieram, lepiej w zaduszki i w oktawe swieta Wszystkich Swietych brac dzieci na cmentarz , modlic sie i zapalac znicze na zapomnianych grobach.
Pytanie czy dzieci modla sie do Boga z takim samym zaangazowaniem co bawia sie w halloween?watpie
Dzień dobry. Mam dwójkę dzieci i dokładnie takie samo stanowisko na temat zabawy w Halloween co Pani. Bardzo fajny artykuł. Oddaje bardzo rzeczywistość. Przykre tylko są komentarze poniżej, nasycone wrogością, arogancją, zarozumialstwem. Wsadziła Pani kij w mrowisko. 🙂 Pozdrawiam