Niedziela, 1 sierpnia 2021 roku.

Gdy wczoraj wieczorem wywieszałam na balkonie biało – czerwoną flagę, jeszcze nie byłam pewna, czy dzisiaj uda mi się dotrzeć na Mszę Świętą. Z powodu kontuzji wymagającej kilkutygodniowego unieruchomienia, bez pomocy nie dałabym rady.

Przyjaciele nie zawiedli. Jest rześki poranek, jedziemy do kościoła. Moja flaga dumnie powiewa na fasadzie kilkunastopiętrowego bloku. Jest samotna.

Podczas modlitwy wiernych wybrzmiewa ważna dziś intencja: „W 77. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, módlmy się, aby ofiara powstańców wydała obfite owoce dla naszej cieszącej się wolnością ojczyzny.”

Wolność… Marzyli o niej moi pradziadkowie, dziadkowie i rodzice. Ja, urodzona w czasach stalinowskich, również o wolności marzyłam. W szkole o Powstaniu Warszawskim jeszcze mnie nie uczono. Ale przecież doczekałam. Moje pokolenie jako pierwsze doczekało prawdziwej wolności!

Na porannej Eucharystii w moim niedużym kościele parafialnym było nas, wiernych… no, powiedzmy ok. 50 – 60% zajętych miejsc siedzących. Przez okna wychodzące na piękny park widać było niewiele mniejszą liczbę spacerowiczów z pieskami.

W warszawskich obchodach powstańczej rocznicy uczestniczyłam poprzez ekran telewizora. Godne, dostojne, piękne te uroczystości. Wzruszające spotkania z sędziwymi powstańcami, ich szlachetne twarze i proste, mądre słowa o tym, że nie czują się bohaterami, bo gdy ojczyzna jest poniewierana to trzeba walczyć, aby była wolna i tyle…

Godzina 17.00 – przed siedemdziesięciu siedmiu laty „godzina W”. Na ekranie telewizora widzę polską stolicę z lotu ptaka. Przejmujący dźwięk syren fabrycznych i kościelnych dzwonów. Wszystkie pojazdy stoją, także te pływające po Wiśle. Place i chodniki falują morzem biało – czerwonych flag. Prezydent RP stoi ramię w ramię z Prezydentem Warszawy. Trwaj chwilo!!!

W moim mieście też słychać syreny – chwała Bogu! Wychodzę na balkon. Niedzielne popołudnie na moim osiedlu płynie sobie nieśpiesznie. Ludzie spacerują. Starsi, młodsi i całkiem młodzi, z dziećmi, z pieskami. Właśnie przestał padać deszcz, pogodne niebo, syreny zamilkły, cisza, spokój.

Moja samotna flaga nadal dumnie powiewa. Za rok znów ją wywieszę. Może wtedy także ktoś z sąsiadów się zdecyduje? W końcu do wolności też trzeba dojrzewać.

Anna Maria