Niedawno ukazał się Koniec człowieczeństwa, nowy przekład The Abolition of Man (1943), książki, którą C. S. Lewis wysoko cenił w swoim dorobku. O tym wydaniu nie wypada mi pisać (jako bratu tłumacza). Zamiast tego polecam czytającym po angielsku After Humanity Michaela Warda, doskonałe i nieodzowne wprowadzenie do książki Lewisa (seria Word on Fire Academics). Dlaczego nieodzowne? Bo seria trzech wykładów tworząca Koniec człowieczeństwa to rzecz zwięzła, ale bogata w treść. Bez komentarza ani rusz. A może ktoś przetłumaczy książkę Warda?

Niepozorne dziełko Lewisa zaczyna się od zdawałoby się marginalnej kwestii. Ot, zdanie z podręcznika (Zielonej książki), nawiązujące do przekręconej skądinąd historii z życia poeta Coleridge’a. Według tej anegdoty poeta przytaknął temu, kto uznał widok wodospadu za wzniosły, a obruszył się, gdy ktoś nazwał to zjawisko ładnym. Autorzy podręcznika, których nazwiska Lewis miłosiernie ukrywa (o ich tożsamości dowiadujemy się z komentarza), uznają, że oba określenia odnoszą się nie do opisywanych zjawisk, ale do odczuć mówiącego. Pierwszy wykład Lewisa pokazuje, jak krótka droga prowadzi od tego rodzaju subiektywizmu do wypaczenia ludzkiej zdolności integrowania odczuć i myśli. W ludzkiej naturze leży odczuwanie (obrazowo: brzuch), myślenie (głowa) i połączenie tych dwóch sposobów odbioru świata (serce, w przekładzie Magdy Sobolewskiej tors, w oryginale chest). Zielona książka wychowuje ludzi, u których rozum i emocje nie łączą się ze sobą. Drugi rozdział ostrzega przed niebezpieczeństwem kolejnego kroku – zerwania z prawem naturalnym, które autor nazywa chińskim słowem Tao, żeby podkreślić jego uniwersalność. I wreszcie w tytułowym wykładzie dzieli się niepokojącą wizją człowieka przyszłości, który w imię zwycięstwa nad naturą uwalnia się od Tao, a w istocie wyzbywa się tego, co ludzkie i duchowe. Dopełnieniem dziełka jest wybór sformułowań składających się na prawo naturalne, zaczerpniętych z rozmaitych tradycji.

Końcu człowieczeństwa z wielkim uznaniem pisał kardynał Ratzinger, podkreślając trafność diagnozy Lewisa. Natomiast słynny psycholog-behawiorysta B. F. Skinner krytykował tezę Lewisa, twierdząc, że koniec autonomicznego człowieka, kierującego się sumieniem, opisywanego w kategoriach wolności i godności, nie oznacza bynajmniej końca człowieczeństwa, tylko długo oczekiwane spełnienie koniecznego procesu. Jak zauważa Micah Watson (cytowany w After Humanity, s. 162), Skinner nie obalił tezy Lewisa, ale ją potwierdził. Innymi słowy, Skinner był zwolennikiem tego, przed czym ostrzegał Lewis. Dzisiejsi zwolennicy Skinnera to orędownicy post- i transhumanizmu.

Warto wiedzieć, że w lżejszej formie idee Końca człowieczeństwa Lewis przedstawił w powieści Ta ohydna siła (1945), ostatniej części kosmicznej trylogii. Co ciekawe, postać profesora Frosta z tej książki jest wzorowana na wspomnianym B. F. Skinnerze. Żeby było jeszcze ciekawiej, powieść Walden Two Skinnera (1948) to prawdopodobnie odpowiedź na książkę Lewisa, a jej autor pojawia się u Skinnera jako Augustine Castle.

Autor komentarza to ksiądz katolicki (wcześniej anglikański), znawca twórczości C. S. Lewisa, profesor Oksfordu. Poprzednia książka Warda to Planet Narnia. W tej książce i w poprzedzającym ją filmie BBC The Narnia Code Ward dowodzi, że poszczególne książki narnijskiej serii nawiązują do siedmiu planet rozumianych w duchu średniowiecznym jako siedem osobowości. Ks. Ward zajmuje się Lewisem nie tylko jako badacz. W latach 1996-1999 mieszkał w The Kilns, domu Lewisa, jako jego kustosz. Z inicjatywy Warda w Opactwie Westminsterskim umieszczono tablicę upamiętniającą Lewisa. Również dzięki niemu spacerując po oksfordzkim Addison’s Walk można natrafić na wiersz, w którym Lewis wspomina o swojej rozmowie z J. R. R. Tolkienem i H. Dysonem na tym miejscu. To wtedy przyjaciele pisarza przekonali go o prawdziwości chrześcijaństwa, czy jak Lewis mawiał o micie, który w Chrystusie stał się rzeczywistością. O Wardzie można więcej się dowiedzieć na jego stronie.

Kupując After Humanity oprócz książki Warda (w twardej oprawie i z galerią fotografii) otrzymuje się w pakiecie wydanie komentowanego dziełka Lewisa, przy czym numeracja stron opracowania odnosi się właśnie do tego wydania. Najważniejsza część After Humanity to obszerny rozdział VII – komentarz przeprowadzający czytelnika krok po kroku przez rozważania Lewisa. Ward tłumaczy trudne terminy, wyjaśnia aluzje i przedstawia osoby wspomniane przez Lewisa (glosa, komentarz ad litteram). Przede wszystkim pomaga śledzić argumentację Lewisa, niekiedy zresztą wskazując na jej słabe punkty (komentarz ad sensum). Bardzo mnie ujęła skromność komentatora, który chętnie oddaje głos innym autorom. To dopuszczenie innych głosów jest zresztą dowodem, jak wpływowa jest omawiana książka.

Także wtedy, kiedy Ward skupia się na wyjaśnieniu jednego terminu, nie traci z oczu całości. Tak jest np. w przypadku komentarza do tytułowego terminu abolition. Ward cytuje przy tej okazji Johna Finnisa, który uważał tytuł za źle dobrany, skoro w wykładzie mowa o zniewoleniu człowieka, a nie o jego zniesieniu. Komentator broni decyzji Lewisa, wskazując, że chodzi tu o nawiązanie do utrwalonego w języku angielskim pojęcia the abolition of slavery (zniesienie niewolnictwa), użytego tu paradoksalnie, tak że rzekome wyzwolenie ludzkości byłoby jej zniewoleniem.

Ostatnie słowa rozdziału powtarzają tytuł książki, after humanity, tym razem nadając mu inny wydźwięk. Tytuł wskazywał, że podlegając warunkowaniu (a nie wychowaniu) mającemu na celu zniszczenie sumienia i wyobraźni, człowiek przestaje być sobą. Zamykając komentarz Ward przypomina, że ostatni cytat w dodatku do Abolition wskazuje Chrystusa, jako że Lewis chce, aby czytelnicy wpatrywali się w tę postać,  jeżeli naprawdę szukają człowieczeństwa (seeking after humanity).

Rozdziały poprzedzające szczegółowy komentarz wprowadzają w okoliczności powstania Końca człowieczeństwa, rozważają wpływ innych myślicieli na Lewisa, zwięźle prezentują samą książkę i mówią o jej odbiorze. Osobną kwestią jest stosunek The Abolition of Man do apologetycznych dzieł Lewisa. Ilustracje zostały starannie dobrane, a ich opisy mocno wiążą je z treścią komentarza. Dopełnieniem szczegółowej analizy jest syntetyczne spojrzenie na całą książkę Lewisa. W tym krótkim rozdziale obraz wodospadu, przywołany na początku Końca człowieczeństwa i zdobiący okładkę obu książek, powraca raz jeszcze. Tym razem mowa o obficie wylewanych łzach. Ostatnie słowo należy do komentowanego autora, a jednocześnie do współczesnego poety, Malcolma Guite’a. Jak to możliwe? Otóż po ostatnich słowach komentarza, serii 33 pytań do dyskusji, po przypisach, bibliografii i indeksie osób i pojęć następuje Imagine, sonet Guite’a złożony wyłącznie z cytatów z Końca człowieczeństwa (a więc tzw. centon). Majstersztyk!

O tym, jak bardzo aktualna jest książeczka Lewisa, świadczy przywołana przez Warda definicja post-prawdy, w której oddziela się fakty od emocji. Dopóki głowa z jej faktami i brzuch z jego emocjami pozostaną od siebie oddzielone, wręcz sobie wrogie, dopóty Koniec człowieczeństwa będzie aktualny (After Humanity, s. 42).

Polecam również serię wykładów Michaela Warda nagranych dla amerykańskiego Hillsdale College. Ward wystąpił wcześniej jako jeden z wykładowców w innym cyklu wykładów tej uczelni. Ta najnowsza seria to doskonałe wprowadzenie do myśli Lewisa. Z przyjemnością słucha się oksfordzkiego akcentu wykładowcy, przy czym można równocześnie czytać angielskie napisy. Wykłady są darmowe, a wiedzę można sprawdzić zdając test wyboru po każdej lekcji. Są i inne wykłady na stronie tej uczelni, np. bardzo udana seria poświęcona Norhtanger Abbey Jane Austen. A skoro już mowa o Hillsdale College, polecam rozmowy o książkach prowadzone przez tamtejszego wykładowcę Johna J. Millera, Great Books Podcast. Niestety, trzy rozmowy o trylogii kosmicznej Lewisa są już w płatnym archiwum na stronach National Review.

Na koniec ciekawostka. Jak opowiada sam Ward, zdarzało mu się od czasu do czasu występować jako statysta filmowy. Pewnego razu dostał zaproszenie, żeby zagrać niemą rolę w jednym z filmów o agencie 007. Wchodząc do studia spodziewał się tłumu statystów. Było inaczej. Jak? Proszę popatrzeć. To ten łysiejący okularnik przy komputerze.