Kolędy, zastawiony stół, a tu nagle przychodzi św. Szczepan z kamieniami. I celebrans w ornacie całym czerwonym jak wielka kropla krwi. Szczepanie, przyszedłeś nam popsuć Święta?

Jeśli coś psuje Święta, to przerabianie Adwentu z czasu oczekiwania na radosny czas prawie-Świąt, po którym już tylko szybko-szybko Święta, Święta i po Świętach. Nie tak drzewiej bywało. Lipski kantor Jan Sebastian nieźle musiał się natrudzić, żeby co roku przygotować kantatę na każdy z trzech świątecznych dni. Angielska piosenka opowiada o dwunastu podarkach na dwanaście dni Bożego Narodzenia. A kolędy przecież śpiewamy do 2 lutego.

No dobrze, ale jak połączyć Szczepana z szopką? Nic nie trzeba łączyć na siłę. Łączność już jest, wystarczy tylko ją zobaczyć. Jest tak:

Chwała Bogu na wysokości,

moc doskonali się w słabości.

Tandetna rymowanka ma więcej sensu niż się wydaje. Zauważmy trzy rzeczy, które dzieją się w Betlejem. Aniołowie chwalą Boga, pasterze śpiewają, bydlęta klękają, a Maryja rozważa o wszystkim. To pierwsza rzecz: modlitwa – radosne uwielbienie, zgiełk na cześć Pana (joyful noise Biblii króla Jakuba) i cicha medytacja. Co do kolędowania, to przecież po to lubimy się dobrze najeść na Boże Narodzenie, żeby mieć pogodne serce i siłę do śpiewania. Bo jak siły zabraknie, urwiemy nie w tym miejscu, np. tak: Bo my nic nie pojmujemy, ledwo od strachu żyjemy. Gloria!

Druga rzecz: troska o najsłabszego, którym – o dziwo – okazuje się Bóg. Tę czułą troskę okazują przede wszystkim Maryja z Józefem. I trzecia rzecz: głoszenie radosnej nowiny, jedni drugim – aniołowie pasterzom, pasterze sąsiadom.

Porozdzielaliśmy role jak w jasełkach, a przecież samo Dzieciątko dokonuje tych trzech dzieł. Jego przyjście na świat jest samo w sobie Dobrą Nowiną: tak bardzo Bóg ukochał świat, że dał nam swojego jedynego Syna. Sam Bóg przyszedł nie aby Mu służono, ale aby służyć. Całe życie Jezusa jest uwielbieniem Boga. Przyjął ludzkie życie, żeby je oddać. W tym jest uwielbienie Boga, czyli życie Bogu na chwałę, a także służba ludzkiemu zbawieniu.

Zróbmy wielki skok do czasów Jezusowej posługi wśród ludzi. Znów zobaczymy te trzy elementy: Jezus głosi dobrą nowinę o Królestwie, służy darem uzdrawiania i chwali Ojca, nie tylko modlitwą, ale wszystkim, co myśli, mówi i robi. Szczyt tych trzech dzieł widzimy na krzyżu: pełne oddanie zbawieniu człowieka, ofiara przebłagania i uwielbienia oraz ukazanie, że do końca ich umiłował.

Szczepan naśladuje Mistrza. Jest jednym z siedmiu diakonów, wyznaczonych, aby służyli biednym. Głosi dobrą nowinę; nic to, że  oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wreszcie modli się, i to za swoich prześladowców. Modląc się widzi Jezusa. I to jak! Nie z rozpaczą, jako poprzednika w bezsensownej okrutnej śmierci, ale triumfującego w niebie, po prawicy Ojca.

Tu ważna dygresja i zachęta. Następnym razem, kiedy do Waszych drzwi zapukają świadkowie Jehowy, zaproście ich do stołu. Nie chodzi o to, żeby dać się przekabacić albo żebyście Wy ich przegadali. Chodzi o wspólny stół – nadzieję wiecznego stołu w niebie. Pokażcie im, że przed śmiercią Pan Jezus i Szczepan modlili się tym samym psalmem. Zwróćcie uwagę na subtelną różnicę: Chrystus woła: Ojcze, w Twe ręce składam ducha mego, a Szczepan: Panie Jezu, przyjmij ducha mego. Jasna wskazówka prawdy o bóstwie Jezusa, prawda? Nie liczcie na to, że Wam przytakną. Ziarno zasiane. Tyle wystarczy.

Trzy elementy, o których tu piszę, są misją Kościoła. Patrzmy z miłością na tę Chrystusową Ukochaną (Oblubienicę), za którą oddał życie. Rozważajmy ze św. Pawłem, jak bardzo Pan Jezus kocha Kościół. Nie ustawiajmy się poza Kościołem jako jego krytycy. Przyłóżmy rękę do dobrego dzieła: modlitwy, głoszenia i służby.

Bezbronne dziecko okazało się Bogiem, ofiarny baranek zwycięskim lwem. A jeśli chcecie zobaczyć, jaką moc miała pozorna porażka Szczepana i przyjrzeć się, jak wygląda Kościół zbawionych, posłuchajcie św. Fulgencjusza:

A teraz Paweł weseli się wraz ze Szczepanem, razem z nim zażywa chwały Chrystusa, wraz ze Szczepanem raduje się i króluje. Tam, gdzie pierwszy poszedł Szczepan, ukamienowany przez Pawła, tam w ślad za nim podążył Paweł, wsparty modlitwami Szczepana.
Oto prawdziwe życie, bracia moi: Tam Paweł nie wstydzi się zabicia Szczepana, a Szczepan raduje się towarzystwem Pawła, gdyż w obu jest radosna miłość.
Tak, te trzy rzeczy sprowadzają się do miłości Boga i bliźniego. Nie kończcie dziś Świąt! Nabierzcie rozpędu! Kolędujmy! Głośmy, troszczmy się o słabszych, módlmy się! Żyjmy!