Wiele razy słyszeliśmy podczas trwającego Roku Jubileuszowego, że imieniem Boga jest Miłosierdzie. Książka papieża Franciszka pt. Miłosierdzie to imię Boga stała się bez wątpienia jedną z najczęściej czytanych i cytowanych. Teraz, gdy zbliżamy się do zakończenia Roku Miłosierdzia, pojawia się myśl: Co dalej? Przecież Pan Bóg nie stawia tamy swojemu miłosierdziu, nie ogranicza go, nie zamyka w ramach czasowych. Zamkną się bramy miłosierdzia, ale nie zamknie się serce Boga.

Bez wątpienia wiele osób dotknęła łaska tego czasu. Wielu przeżyło swoje nawrócenie czy spotkanie z Bogiem żywym i mocnym; spotkanie, po którym nic już nie jest takie, jak dawniej. Bo chociaż nie zmieniły się radykalnie okoliczności zewnętrzne, nie zniknęły problemy, choroba nie została uleczona, a cierpienie nie stało się mniej dojmujące – serce dotknięte miłością żywego Boga zaczęło bić innym rytmem. Całe swoje – często niełatwe – życie oddaje Bogu, by z Nim, w Nim i dla Niego przeżywać każdy dzień. Odnajdywać w Nim sens tego, co po ludzku zupełnie bezsensowne i niezrozumiałe.

A co z tymi, którzy ciągle jeszcze nie spotkali Boga – Ojca Miłosierdzia? Ci, którzy ciągle biegną, zajęci swoimi, niecierpiącymi zwłoki sprawami, nie zastanawiając się nawet czy Bóg jest, czy Go nie ma. Jak im pokazać, że Bóg stale ich szuka, że jest Ktoś, kto stale za nimi tęskni, bo kocha miłością bezgraniczną, która nie męczy się ani czekaniem, ani przebaczaniem? Jak przekonać, że nie ma takiego grzechu, którego Jego krew nie mogłaby zmazać, nie ma tak beznadziejnej sytuacji, w którą On nie mógłby wkroczyć, nie ma takiego dna, z którego On nie umiałby nas podnieść. Może odpowiedź jest tu: Błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy, Ten, który nas pociesza w każdym naszym utrapieniu, byśmy sami mogli pocieszać tych, co są w jakiejkolwiek udręce, pociechą, której doznajemy od Boga.(Kor 1, 3-4)

Bóg jest tym, który niejednokrotnie broni mnie przed moim własnym sercem. Przed tym, co ono kryje, bo On jest większy od naszego serca. On mnie ratuje i pociesza, by Jego mocą nieść pocieszenie innym.

Miłosierdzie – to imię Boga. A jakie jest twoje imię? Jak budujesz swoje relacje z Bogiem i drugim człowiekiem? Czy niesiesz w sobie Jego oblicze i stajesz się dla świata widzialnym obliczem Miłosiernego Ojca?

Jakie jest moje imię? Czy, gdy wychodzę z domu, w moim sercu jest tyle pokoju, że inni, patrząc na mnie, ufają w Jego obecność? Czy moje imię to radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie….(Ga5,22) Czy mieszka we mnie Jego cierpliwa miłość?

Zamkną się bramy miłosierdzia, ale tak jak nie zamknie się serce Boga, tak  i moje (twoje) serce niech nieustannie niesie w sobie ufność w Jego miłosierdzie i tą ufnością dzieli się z tymi, którym jej brak. Może Pan Bóg potrzebuje właśnie moich (twoich) dłoni i mojego (twojego) serca, by szukać człowieka i mówić mu jak bardzo za nim tęskni…

Czy pozwolę i sobie, i innym uwierzyć, że miłosierdzie Boga uszczęśliwia?

emka