Płynąłem wpław wzdłuż linii brzegowej jeziora Nęcko. Zmierzchało. Tafla wody uspokoiła się.

Najpierw zobaczyłem przed sobą wyraźny, trójkątny, zbliżający się w moją stronę kilwater.

Widziałem ślad, ale nie widziałem tego, co płynęło. Białoruski nurek, łódź podwodna, ćwiczenia oddziałów specjalnych? A więc tak zaczyna się kolejna wojna…

Po chwili zobaczyłem jednostkę pływającą. Wąsy, wysunięty nad wodę pyszczek, główka z wyczesaną przez wodę sierścią, nerwowo rozglądające się ślepia, w których widać było wysiłek. Norka (w odróżnieniu jej od bobra i wydry pomógł mi później gospodarz miejsca).

Nie widziała mnie – może myślała już o kolacji, a może o małych pozostawionych bez opieki. Płynąc powoli zastanawiałem się przez chwilę, kto ma pierwszeństwo – byliśmy bez wątpienia na kursie kolizyjnym. Gdzie tu jest tor żeglowny? Prawa, lewa strona… Skąd wieje wiatr?

Norka zobaczyła mnie. Głośny plusk. Już jej nie było.

Mądre zwierzę. Zna żeglarskie zasady. Bez względu na teorię, na wodzie pierwszeństwo ma zawsze większa jednostka. Widzisz większego – uciekaj.

Klonownica, lipiec 2018