Kościół św. Piotra w Okowach – idąc od strony Awentynu, gdzie mieszkam – jest jakby na zapleczu Koloseum. Za Koloseum wchodzi się po krętych schodach, krótkie odcinki trzech ulic i jest się już przed kościołem. Zawsze jest tu dużo ludzi. Zarówno na zewnątrz, siedzących na schodach, jak i wewnątrz, którzy w większości stoją na końcu prawej nawy. Lubię przychodzić krótko przed zamknięciem kościoła, zwłaszcza w takim czasie jak teraz, kiedy jest szaro i zbiera się na wieczór. Co chwilę rozbłyska oświetlenie (za 1 euro) i wydobywa z szarej ciemności rzeźbę Michała Anioła przedstawiającą Mojżesza.
– x –
W tym tygodniu, dokładnie 18 lutego, była rocznica śmierci Michała Anioła, który zmarł w 1564 roku. W Rzymie jest wiele jego dzieł i niewątpliwie „Mojżesz” jest jednym z najczęściej odwiedzanych przez turystów, zaraz po „Piecie” w Bazylice św. Piotra na Watykanie i Kaplicy Sykstyńskiej w której podziwiamy freski, a przede wszystkim „Sąd Ostateczny”. To przedziwna historia, bo „Mojżesz” miał być częścią wielkiego grobowca papieża Juliusza II na który miało się składać 40 rzeźb tej samej wielkości jak „Mojżesza”. Był to projekt, który niezwykle pociągał Michała Anioła, do którego ciągle wracam, i od którego nieustannie był odciągany, jak się okazało skutecznie. Uważał to za swoją porażkę, ale paradoksalnie dzięki tej porażce mamy Kaplicę Sykstyńską. Uważał się przede wszystkim za rzeźbiarza, a nie malarza. Właściwie całe życie robił to czego nie za bardzo chciał i w miejscu, które do końca nie akceptował. Był przede wszystkim Florentyńczykiem, a jako Rzymianin czuł się nieszczęśliwy (Por. Ewa Bieńkowska. Michał Anioł. Nieszczęśliwy Rzymianin. Sic!, Warszawa 2009). Po latach okazuje się, że jego porażki przyczyniły się do największych sukcesów.
– x-
Nazwa Św. Piotr w Okowach (San Pietro in Vincoli) pochodzi od relikwii kajdan jakimi miał być skrępowany św. Piotr w Rzymie i w Jerozolimie. Obie części miały cudownie się połączyć w jedną całość, kiedy „jerozolimskie” dotarły do Rzymu, a papież wziął je razem do rąk. Są teraz przechowywane w szklanej trumnie pod ołtarzem. Kajdany to zawsze skojarzenie z brakiem wolności, skrępowaniem, zniewoleniem. W większości z nas to kwestia kajdan jakie nosimy w sobie, bądź, gorzej, jakie czasem nakładamy innym.
– x –
Całkiem niedawno odkryłem, że w lewej nawie, zaraz po wejściu do kościoła, jest płyta nagrobna Mikołaja z Kuzy. Jest tu pochowany, co prawda bez serca, które złożono w rodzinnym Kues. To niezwykle pasjonująca postać: żył w XV wieku, miał szerokie zainteresowania teologiczne, filozoficzne, astronomiczne i matematyczne, a jako zaangażowany w sprawy Kościoła był papieskim wysłannikiem m.in. do Konstantynopola. Dla mnie jest ważny jako jeden z tych teologów, którzy podkreślali i strzegli tajemnicę Boga, pokornie pochylając się przed Nim, uprawiając teologię „na klęczkach”. Pokazywał ograniczoność słowa i teologicznych konstrukcji oraz niebezpieczeństwo niewoli jakiej można ulec zapominając, że słowa są tylko nieporadnymi próbami opisania Boga, którego określa jako „niedostępne światło”, „światło absolutnie najprostsze i nieskończone” (por. O oświeconej niewiedzy. O Bogu ukrytym).
– x –
Przy kościele św. Piotra w Okowach mają swoją kurię generalną Kanonicy Regularni Laterańscy. To ci sami, którzy opiekują się moim ulubionym sanktuarium maryjnym w Gietrzwałdzie. A to już blisko mojego rodzinnego domu. Coś mi się wydaje, że wcale nie jest tak, że „omnes viae Romam ducunt” („Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu”), ale że wcześniej czy później wszystkie drogi prowadzą w rodzinne strony…
Comments - No Responses to “Rzym (5): Anioł w kajdanach”
Sorry but comments are closed at this time.