“W duchu miłości, a nie przemocy, człowiek gotów jest przyjąć nawet najtrudniejszą, najbardziej wymagająca prawdę” – ks. Jerzy Popiełuszko w kazaniu z 26 czerwca 1983 roku
W innym czasie i kontekście, 28 sierpnia 1983 roku, stając w obronie Solidarności i Lecha Wałęsy, ks. Jerzy Popiełuszko upominał rządzących w kazaniu:
Sprawiedliwość to możliwość odpowiadania na zarzuty… To możliwość oczyszczenia się z oszczerstw rzucanych publicznie przez środki masowego przekazu, choćby w ostatnich tygodniach na Lecha Wałęsę.
Jakie stanowisko zająłby ksiądz Jerzy dziś? Wierzę, że ten kapłan, którego świętość Kościół uznał i potwierdził, że był człowiekiem ośmiu błogosławieństw, powtórzyłby kazanie wypowiedziane 24 czerwca 1984 roku:
Człowiek sprawiedliwy to ten, który kieruje się prawdą i miłością. Bo im więcej jest w człowieku prawdy i miłości, tym więcej i sprawiedliwości. Sprawiedliwość musi iść w parze z miłością, bo bez miłości nie można być w pełni sprawiedliwym. Gdzie jest brak miłości, dobra, tam na jej miejsce wchodzi nienawiść i przemoc. A kierując się nienawiścią i przemocą, nie można mówić o sprawiedliwości (…)Tylko pamiętając Chrystusowe słowa, że nasza sprawiedliwość powinna być większa niż uczonych i faryzeuszów (por. Mt 5,20), można będzie przyjąć do siebie słowa błogosławieństwa wypowiedziane na Górze: „Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni” (Mt. 5,6).
Sięgając daleko, daleko wstecz w historię, natrafiamy w Ewangelii na opis wydarzenia, które w sercach i umysłach wierzących pozostaje ciągle aktualne i bliskie. Przeszło dwa tysiące lat temu, Jezus przybył do Jerycha, w którym mieszkał „Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty”, jak to eufemistycznie napisał ewangelista Łukasz. A to był przecież kolaborant na usługach Rzymian i złodziej, dopowiedziałby “prawdę” Jezusowi tłum. „Do grzesznika poszedł w gościnę” – szemrze i gorszy się gawiedź rządna spektakularnych igrzysk, a nie miłosierdzia. Miłosierdzie uważa za zbyt tanie, mało efektowne. Odebranie komuś dobrego imienia dobrze się sprzedaje, w przeciwieństwie do okazywanej dobrowolnej miłości. Bóg wie, że człowiek gorszy się Jego dobrocią:, „Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” (por. Mt 20,15). Ale Bóg inaczej widzi drogi sprawiedliwości i nigdy nie rozpoczyna spotkania z człowiekiem od wypominania grzechów lecz od słów bezwarunkowej akceptacji: „Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. Mieszkańcom Jerycha nie mieściło się w głowie, że cudotwórca z Nazaretu, sprawiedliwy Żyd – cadyk, idzie do kogoś, o kim mówią, że ma szemrany życiorys. Choćby mu na wstępnie trochę wygarnął!
Przedwczoraj zmarł Natan Tenenbaum – polski satyryk, poeta i autor tekstów scenicznych, żydowskiego pochodzenia, do którego słów “Modlitwy o wschodzie słońca” śpiewał w czasach “Solidarności” Jacek Kaczmarski:
Każdy Twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą Twoją się ukorzęAle chroń mnie, Panie, od pogardy
Przed nienawiścią strzeż mnie, BożeWszak Tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowajCo postanowisz, niech się ziści
Niechaj się wola Twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
I ocal mnie od pogardy, Panie.
Jak postąpiłby ks. Jerzy dziś ? Wierzę, że nie powiedziałby żadnego złego świadectwa przeciwko Lechowi publicznie i nie urządzał mu w mediach rachunku sumienia, zanim by wcześniej nie postanowił się z nim zobaczyć. Może stanąłby przed jego domem (z pewnością nie w taki sposób, jak stawano kiedyś przed domem Jaruzelskiego) i krzyknął przez domofon: „Lechu, zejdź prędko, dziś muszę się zatrzymać u Ciebie w domu”. Wierzę, że słowa i spojrzenia, pełne taktu i delikatności świętego człowieka, który bardziej wierzył w siłę dobra niż zła, otworzyłyby serce Lecha Wałęsy. Wierzę, że byłaby to szczera i braterska rozmowa. Takich w posłudze ks. Jerzego nie brakowało. Są tego świadkowie. Wśród nich i tacy, co mają 101 lat, a takich rozmów nie zapomną.
Jest teraz czas, w którym dzisiejsi Zacheusze czekają, że ktoś do nich przemówi. Na co jest teraz czas? Co mówią nam „znaki czasu”, do czytania których za przykładem proroków wzywał nas Jezus? Teraz jest czas zbierania kamieni, czas uprzątania kamieni; dość już było rzucania kamieni. Jest czas na bliskość – ks. Tomasz Halik, „Cierpliwość Boga”.
Żeby był pełny obraz, przeczytajmy co po spotkaniu z Panem robi przyzwołany grzesznik – Zacheusz: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie». Warto się modlić o to, by LW znalazł siły by postąpić podobnie – stanąć w prawdzie i zadośćuczynić. Cytat “Człowiek sprawiedliwy to ten, który kieruje się prawdą i miłością.” zawiera spójnik “i” – oznacza to konieczność równoczesnego spełnienia obu warunków. Sama miłość nie wystarczy…
Zgadza się, ale póki co tego, co powinno byc przed “i” dostrzegam wyłącznie lincz i zaszczucie i próbę zrzucania LW do śmietnika historii. Ewangelia o Zacheuszu pokazuje jednoznacznie, że miłość jest przed usprawiedliwieniem. To hojność Jezusa otwiera Zacheusza na hojność zadośćuczynienia z jego strony: “Jeśli Bóg zatrzymałby się na sprawiedliwości, przestałby być Bogiem i stałby się jak wszyscy ludzie, którzy przywołują szacunek dla prawa. Sprawiedliwość sama z siebie nie wystarczy, a doświadczenie uczy, że odwoływanie się tylko do niej niesie ze sobą ryzyko jej zniszczenia. Z tego powodu Bóg przekracza sprawiedliwość miłosierdziem i przebaczeniem” – papież Franciszek, bulla Misericordiae Vultus, s. 38n.
Zacheusz staje w prawdzie: «… oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie». Następnie słyszy: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu».
Z Jezusem ukrzyżowano dwóch łotrów. Pozornie tacy sami a kończą tak różnie. Życie wieczne lub potępienie.
Myślę, że jednak Pan nie wczytał się… nie zrozumiał wpisu. Siłą nawrócenie Zacheusza była pełna akceptacji otwartość i rozmowa Jezusa z nim… uprzedzająca jakkikolwiek jego ruch w kierunku nawrócnienia i zadośćuczynienia. Tego, co widzę ze strony większości osób, które “z wydanym wyrokiem” mówią wyłącznie o sprawiedliwości. Przykład bł. ks. Jerzego Popiełuszki nie jest tu przypadkowa. Proszę choćby zapoznać się z historią p. Danuty Szaflarskiej. Przyjęcie, akceptacja – pierwotne w od chęci nawracania aktorki stały się siłą powrotu jej do wiary: “moc przekonująca miłości” (św. Paweł). Braciom jesteśmy winni prawdę, ale nie możemy jej domagać się bezwarunkowej miłości. Lech Wałęsa takich ludzi i takich rozmów potrzebuje, aby nie konfrontował się w poczuciu osamotnienia i wydanego wyroku: “Prawdę można poznawać i żyć nią tylko w wolności, dlatego nie możemy narzucić prawdy drugiej osobie; objawia się objawia sie tylko w spotkaniu, króre przenika miłość” (Benedykt XVI). W tym wpisie jest własnie o prawdzie objawiącej się w spotkaniu przenikniętym miłością.
Piekny wpis! Gdybyz ludzie tak rozumiejacy świat i ludzi byli biskupami nie tylko z nazwiska i oni nadawali ton narracji katolickiej, byc moze nadal, mimo sceptycyzmu co do doktryny nadal byłbym czlonkiem Kościoła. Czemu większości wierzących, także tym afiszujacym się ze swoją wiarą i fotografujacych się z biskupami trzymając ich pod rękę, tak obojętna jest Ewangelia? Czemu nie widzą powodu, żeby nią się kierować w codziennym zyciu? Ja staram się jej przestrzegać, bo po prostu tak nakazuje mi sumienie