Historia pani Szymony Landau usłyszana w marcu 2001 roku, w czasie mojego pobytu w Tambowie (Rosja), w czasie rekolekcji wielkopostnych głoszonych w tamtejszej rzymsko – katolickiej parafii p/w Podwyższenia Krzyża Świętego.
Присиснилось мне:
весна как будто …
Как будто лес
и влажный снег …
В лучах по снегу входит утро …
Приснились лыжи, шепот, смех.
В кипящей путанице арок
стоят березы …
(Сон, 1930) *
We mgle nie widać konstrukcji mostu, który ginie w białej, mlecznej powłoce. Widać tylko przemykające samochody, pieszych, którzy szybko znikają w tej poświacie.
Idąc po moście widoczność ograniczona jest tylko do kilku metrów, ale wraz z posuwaniem się do przodu, warstwa, białej, mlecznej mgły ustępuje miejsca drodze. Widać wyraźnie kształty rzeczy, płytki na chodniku, konstrukcję mostu. Za plecami pozostaje gęsta, niewidzialna przestrzeń – mgła, która oddziela od reszty świata. Przed nami także świat, który istnieje, ale na razie jest ukryty; odsłania się powoli jakby zapraszając do siebie…
Ten obraz mostu we mgle jest bardzo ważny, to już tyle lat minęło a przed moimi oczyma stoi ten most, bliscy mi ludzie, i cała historia mojej rodziny …
Proszę ojca jedziemy do chorych – z mojego pokoju w tambowskiej plebanii wyrwał mnie głos ojca Józefa Matisa, werbisty. Szybko nałożyłem habit, pobiegłem do kościoła, wziąłem Najświętszy Sakrament i pojechaliśmy. Pierwszą osobą, którą odwiedziliśmy była pani w starszym wieku, Szymona Landau. Mieszkanie jednopokojowe, z kuchnią i łazienką na czwartym piętrze, a w nim ogromna ilość książek, obrazów, fotografii na ścianach. Na stole papiery, jakieś zapiski, taki “bałagan twórczy”. Po spowiedzi, komunii św. pani Szymona prosiła aby zostać na czaj. Nie było czasu, inni chorzy czekali.
Na Wielkanoc, jak tutaj mówią, na Paschę, razem z siostrą Nataszą – Białorusinką i bratem Matejem, werbistą ze Słowacji i Maryną – na pół Łotyszką – parafianką tambowskiej parafii, poszliśmy w odwiedziny do babci Szymony.
Bardzo się ucieszyła z naszej wizyty; był czaj, ciasto i długa opowieść o życiu, o ludzkiej tragedii – o bólu który pozostał po śmierci ojca.
Ten obraz mostu we mgle jest bardzo ważny, to już tyle lat minęło a przed moimi oczyma stoi ten most, bliscy mi ludzie, i cała historia mojej rodziny …
Proszę ojca, Maryna, Natasza i brat Matej tę historię już znają, ale jeszcze raz opowiem. W Petersburgu, jeszcze długo do rewolucji październikowej, zbudowano most, który nosił nazwę Troickiego, a po rewolucji bolszewickiej został Kirowskim. Mój dziadek, Jan Augustynowicz Landau, był konstruktorem, specjalistą od budowy mostów, to on projektował ten most i był odpowiedzialnym za jego budowę. Moja rodzina przyjechała z Francji, ale dziadek za żonę wziął Polkę z Warszawy. Tato też był inżynierem od budowy konstrukcji metalowych.
Moje dzieciństwo i młodość, były pełne spokojnej atmosfery ciepła rodzinnego domu, gdzie nauczono mnie otwartości na świat, myślenia demokratycznego i poczucia ludzkiej godności. Klimat domu to także humanistyczne zainteresowania domowników, rozmowy, goście – to wszystko miało wielki wpływ na dziecko. Dzieci były uczone gry na instumentach, znajomości języków obcych, rozumienia historii i orientowania się w gwiazdach.
Lutowa jak i październikowa rewolucja 1917 roku pomieszała ludzkie losy. Dziad z córkami opuścił Petersburg i wyjechał do Polski. Po zabójstwie S. M. Kirowa w Leningradzie, z rodzinnego domu została wyrzucona na bruk rodzina jego syna, Gustawa Iwanowicza. W 1937 roku był on represjonowany, mimo, że pełnił odpowiedzialną funkcję przy budowie autostrady: Moskwa – Mińsk. Wyrok: 10 lat, bez prawa zamieszkania “pierepiski” dla siebie i swojej rodziny. Oznaczało to w praktyce, że nie mogli oni zamieszakać ani w Leningradzie, Moskwie, Mińsku ani w Kijowie.
Ojciec babci Szymony zginął w smoleńskim więzieniu w tym tragicznym 1937 roku. (Rehabilitowano go w 1957). Wtedy to dla jej matki i dwóch córek zaczął się exodus, “podróże” po Rosji w poszukiwaniu swojego miejsca. Ktoś “życzliwy” powiedział im, że ich ojciec żyje, ale został zesłany na Syberię. Wyjeżdżają do Omska, z nadzieją spotkania kochanego człowieka. Nikt przecież nie wiedział, że zamordowano go w więzieniu, w Smoleńsku.
Ten obraz mostu we mgle jest bardzo ważny, to już tyle lat minęło a przed moimi oczyma stoi ten most, bliscy mi ludzie, i cała historia mojej rodziny …
Mój ojciec był bardzo spokojnym człowiekiem, nie mieszał się do polityki, sumiennie pracował, to był wspaniały człowiek. Cały czas mam go w pamięci, i przez całe swoje życie zastanawiam się dlaczego tak się stało, dlaczego Bóg zabrał mojego tatę. Próbowałam się czegoś dowiedzieć o jego śmierci, ale na moje listy, pytania nie było odpowiedzi. Ale zbierałam materiały, i zapisywałam swoje myśli na papierze, tak powstał pokaźny zbiór wierszy, zapisków…
Tam w Omsku, spotkałam swojego przyszłego męża Andrzeja Piotrowicza Tropani. Tam także urodził się nasz syn, Sergiej. Potem wyjechaliśmy do Symferopola, na Krym, a stamtąd do Tambowa. Mój mąż był dyrektorem teatru lalek, a ja z wykształcenia jestem teatrologiem. Tutaj w tym mieście zapuściliśmy korzenie. Mąż umarł kilka lat temu, a syn z żoną mieszka w Moskwie, a ja teraz sama. Jak widzi ojciec, to jest mój świat, świat książek, obrazów, wspomnień…
Ten obraz mostu we mgle jest bardzo ważny, to już tyle lat minęło a przed moimi oczyma stoi ten most, bliscy mi ludzie, i cała historia mojej rodziny …
Ból po stracie ojca, jest jak niezagojona rana, to ciągle boli. Mimo tylu lat, naprawdę szczęśliwego życia, pozostało we mnie coś, co nie daje spokoju, myślę, że jest to pragnienie prawdy, wyjaśnienia tego co da się wyjaśnić. To jest bardzo ważne, nie tylko dla mnie ale dla tego kraju, dla jego historii.
Most będący konstrukcją wielu kratownic zawieszonych pomiędzy dwoma brzegami szeroko rozlanej rzeki staje się metaforą, kluczem pozwalającym odkryć nową historię, wyłaniającą się z mgły i jednocześnie zapadającą w mlecznym, czasami niezbyt przyjaznym świecie. Wchodząc na most we mgle, i idąc niespokojnym krokiem mam nadzieję dojść do końca, ale tak na prawdę końca chyba nie ma …
Czyż nie tak, ojcze ?
____
* Przyśniło mi się:
jakby to była wiosna …
Jakby to był las
i mokry śnieg …
W promieniach po śniegu wstaje poranek …
Przyśniły mi się narty, szept, śmiech.
W kipiącej pętli arek
stoją brzozy …
(Sen, 1930) [tł. wł. – wiersz pani Szymony Landau]
Comments - No Responses to “Most we mgle.”
Sorry but comments are closed at this time.