Dzisiaj we wspomnienie Ofiarowania Matki Bożej miałem mszę św. u sióstr klauzurowych karmelitanek bosych w Kijowie, na Borszczagowkie. Po zakończonej liturgii tradycyjnie siostry zaprosiły mnie na śniadanie. Kiedy przygotowywałem kawę, podeszła do kraty Matka Przełożona i w czasie rozmowy zapytałem ją skąd pochodzi. Okazało się, że urodziła się i wychowała w Gródku Podolskim.
W latach 70-ch XX wieku katolicy z Gródka i okolic w niedzielę jeździli na mszę św. do Chmielnickiego. Pociąg wyjeżdżał wcześnie rano, około godziny 5. Jechał ponad 3 godziny i zatrzymywał sie na każdej stacji. Wtedy w Chmielnickim, a właściwie w wiosce położonej obok miasta, która nazywała się Greczany (obecnie jest to jedno z osiedli należących do miasta liczącego 270 000 mieszkańców) znajdowała się kaplica na starym tzw. cmentarzu polskim. Katolicy z miasta, okolicznych wiosek przyjeżdżali na mszę, skorzystać ze spowiedzi, ochrzcić swoje dzieci, przygotować wnuki do spowiedzi, do komunii św. Dla obecnego tam kapłana i pomogającym jemu księży było to nielada wezwanie; spowiedzi trwały godzinami…
Ta podolska wioska leżąca blisko Chmielnickiego (obecnie jest już dzielnicą miasta) była oazą religijnego życia dla katolików z niemal całego województwa (obłasti) chmielnickiego. Niewielka ceglana kaplica była jedynym działającym kościołem na tych terenach niemal przez cały okres komunizmu. Już w czasie wojny Mszę dla wiernych odprawiał tu węgierski ksiądz, kapelan wojskowy. Po wojnie pracował tu ks. Antoni Borysowicz (brat słynnego lekarza, który przeprowadził sekcję zwłok Marszałka Piłsudskiego). Po jego śmierci wierni usilnie zabiegali u władz o zezwolenie na stały pobyt księdza na Greczanach. Prośby, nalegania, „pielgrzymki” do władz w Kijowie i Moskwie przyniosły owoc. Władze uległy i przysłały księdza z Litwy – Witautasa Merkisa SJ, który był tajnie działającym jezuitą.
Ojciec Merkis niestrudzenie służył duchowną pomocą licznym na tych terenach katolikom. Wtedy byli to niemal wyłącznie Polacy. Objeżdżał miasteczka i wioski, udzielając sakramentów, odwiedzając chorych, grzebiąc zmarłych. Do tej kaplicy przybywały tysiące wiernych. Przed Mszami o. Merkis służył sakramentem pokuty. Podczas Mszy św. chrzcił i błogosławił małżeństwa. Nie prowadził ksiąg metrykalnych ze względu na kontrolę władz. Pod koniec komunizmu o. Merkis uzyskał zgodę na rozbudowę kaplicy. Prowadził także budowy kilku świątyń w „polskich” miejscowościach, gdzie były duże skupiska katolików*.
Pierwsza kaplica cmentarna na Greczanach wybudowana w latach 1926-1929.
Ołtarz główny w kaplicy na Greczanach (1970 r.).
Tablica pomnika pomordowanych.
Nowo dobudowana wieża kościoła na Greczanach.
Pociąg z Gródka zmierzający do Chmielnickiego był wypełniony wiernymi, którzy czas w podróży spędzali na modlitwie. Modlono się na głos: różaniec, śpiewano religijne pieśni, czytano litanie z modlitewnika. Ze stacji kolejowej w Greczanach do kaplicy trzeba było iść prawie dwa kilometry. Wielki tłum ludzi wychodził z wagonów i szedł w kierunku cmentarza. Matka przełożona mówiła mi, że robiło to wrażenie, nawet w pochodzie na 1 maja tylu ludzi nie brało udziału.
__
* Wykorzystano informację z: http://www.misyjnym-szlakiem.pl/kraje/ukraina/art-166-kaplica-na-greczanach.htm
Comments - No Responses to “Pociąg pełen modlitwy …”
Sorry but comments are closed at this time.