Obejrzałem w telewizji Polskiej film fabularny o papieżu Franciszku, argentyńsko – hiszpański. Pojawił się w programie nagle, tak jakby ktoś go tam kolanem wepchnął w ostatniej chwili. Prawie nie było go w zapowiedziach. A film był wspaniały. Nie boje się tego słowa. To pierwszy biograficzny film fabularny o Franciszku. W reżyserii Beda Docampo Feijoo. Powstał w oparciu o książkę „Papież Franciszek – Życie i Rewolucja” Elisabett Pigue, dziennikarki, przyjaciółki papieża, oraz dzisiaj korespondentki watykańskiej największego dziennika argentyńskiego La Nacion. Zaskoczył mnie swoim rozmachem, opowieścią i scenariuszem. Żywy, nie dewocyjny, nie sentymentalny, próbujący opowiedzieć historię człowieka, który z „końca świata” tuż przed emerytura został papieżem. Pokazuje kontekst argentyński umieszczony w historii pewnej dziennikarki. Może to – biograficzne wątki autorki biografii i scenariusza, nie wiem. Scena rozsypywania prochów matki, gdzie dziennikarka i arcybiskup Bergolio stoją nad morzem pozostanie we mnie na długo. Empatia, bycie blisko ludzi, zmaganie się z decyzją dotyczącą uwięzionych Jezuitów, to wszystko językiem filmowym ukazane, mówi nam wiele o papieżu Franciszku. Dobrze, że ten film pokazano w przeddzień wizyty Franciszka w Polsce. Ale szkoda, że nie miał żadnego dosłownie zapowiedzenia w programie telewizyjnym. Przyznam się, że telewizji publicznej po „dobrej zmianie” prawie nie oglądam. Bo po zapowiedziach jaka będzie, jest okropnie jednostronną, upolityczniona w jedną partyjną stronę, manipuluje informacją, nawet w wprost kłamie. Zupełnie jest ideologiczna jak w czasach PRL – u. Szkoda. Ale jak widać można czasami być zaskoczony, a nawet aż bardzo zaskoczonym. Tylko, że myślę iż tu wyjątek podkreśla regułę. I jeszcze coś znowu pozytywnego na koniec. Muzyka ( Frederico Jusid ) towarzysząca obrazowi, delikatnie dźwiękowo podkreśla i uzupełnia obraz. Dziękuje. I polecam jeśli ktos trafi na ten film.