Naszymi ustami możemy podawać plotkę lub pocałunek, słowa miłości lub zdrady. Wczoraj Judasz zdradził Jezusa pocałunkiem, dziś kładziemy palec na usta, wstrząśnięci tym, do czego zdolny jest człowiek. Tylko ludzie są zdolni do mowy i do pocałunku.
Milczenie rodzi się w nas, gdy spotykamy się z tajemnicą, która przekracza nasze rozumienie. Hiob spierający się z Bogiem, kiedy ten w końcu ukazał mu wielkie dzieło stworzenia i jego harmonię, mówi: „Jam mały, cóż Ci odpowiem? – rękę przyłożę do ust. Raz przemówiłem nie więcej, drugi raz niczego nie dodam” (Hiob 40, 5). W Muzeum Narodowym w Warszawie przechowywany jest fresk z połowy VIII wieku, przedstawiający św. Annę w geście nakazującym milczenie. Przypuszczalnie ma on symbolizować niepokalane poczęcie Maryi, które według legendy nastąpiło przez pocałunek Anny z Joachimem przy bramie jerozolimskiej. Anna wobec tajemnicy wzywa do zachowania milczenia. Mowa tutaj o apokryficznym opowiadaniu o niepokalanym poczęciu, ale przecież tym milczeniem przepełnione są Ewangelie, szczególnie tekst św. Łukasza. Maryja przez cały czas milczy na temat poczęcia Jezusa. Milczy Józef. Milczy wreszcie Zachariasz, którego niemota jednocześnie staje się proroctwem, o tym, który ma się narodzić.
Św. Ignacy Antiocheński w liście do Efezjan pisze o trzech tajemnica, które zostały ukryte przed Szatanem: „Nie pojął książe tego świta dziewictwa Maryi ani Jej macierzyństwa, podobnie jak śmierci Pana, owych trzech głośnych tajemnic, które dokonały się w ciszy Boga” (19,1). W tekście greckim mówi się nie o głośnych (lub „sławnych”), lecz o krzyczących tajemnicach. Trzy momenty, o których wspomina Ignacy, to chwile największego emocjonalnego napięcia: poczęcie, poród i śmierć. Te trzy tajemnice zostały skryte przed Szatanem, ponieważ nikt wtedy nie krzyczał. Dokonały się one również nie w milczeniu, lecz w ciszy Boga. Tekst grecki mówi o „hesychia Teou” – pokoju Boga. Gest milczenia, który widzimy na starożytnym fresku, z jednej strony jest wezwaniem do uszanowania tajemnicy, z drugiej do walki z Szatanem. Milczenie czyni niewidocznym dla jego oczu to, co poczyna się w nas z Boga.
Istnieje jeszcze jeden starożytny obraz przedstawiający bardzo podobny gest. Jest na nim dziewczyna z herkulańskiego fresku. Historycy sztuki nazwali ją Safona. Tak opisuje ją Zygmunt Kubiak: „w jednej ręce trzyma ona woskową tabliczkę do pisania, a w drugiej rylec, który w zamyśleniu przytknęła do zamkniętych ust: coś ma napisać, a teraz milczy: nie chce przemówić mową inną niż mowa sztuki”. Autor zestawia ją ze św. Anną z Faras „z palcem przyciśniętym do warg, tak samo dziwna, nie do zapomnienia”. Gest Safony oznacza jednak coś zupełnie innego niż gest św. Anny. To nie jest wezwanie do uszanowania tajemnicy, lecz moment oczekiwania na natchnienie, kiedy łaska poezji spłynie na jej usta, a z nich na rylec i tabliczkę. Jest w tym oczekiwaniu na natchnienie, odpowiedzialność, która wie, że słowa najważniejsze potrzebują czasu, ponieważ będą powtarzane przez wielu.
W Wielka Sobotę wszystko milczy. Kościół powstrzymuje się od sprawowania Eucharystii. W tym milczeniu odnajdujemy milczenie św. Anny, jak również milczenie Safony. Przede wszystkim myślę tu o adoracji tajemnicy. W starożytnej homilii przeznaczonej na Wielką Sobotę, czytamy: „Co się stało? Wielka cisza spowiła ziemię; wielka na niej cisza i pustka. Cisza wielka, bo Król zasnął. Ziemia się przelękła i zamilkła”. Śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa wzywa nas do milczenia, które wypływa z ogromu tajemnicy, przed którą stajemy. Równocześnie to milczenie ma jeszcze inny wymiar. Jest ono walką ze zwątpieniem, które może się w nas zrodzić. Zachariasz, kiedy zwątpił w słowa anioła, został dotknięty niemotą, również dlatego, żeby swej niewiary nie rozsiewał dalej. Milczenie chroni nas przed atakami złego ducha. Ogarnięci pokojem i milczeniem samego Boga, pozostajemy niezauważeni przez diabła. I wreszcie milczenie Wielkiej Soboty, jest milczeniem pełnym nadziei. Jest oczekiwaniem na słowa, które dopiero przyjdą: „Zmartwychwstał! Nie ma go tutaj.”
Na głównym korytarzu krakowskiego klasztoru dominikanów widnieje napis: SILENTIUM. Często nie dostrzegamy jego paschalnego wymiaru, a odczytjemy go jedynie jako zewnętrzny nakaz zachowania ciszy i nie przeszkadzania drugim. Milczenie zakonne ma jednak głęboki teologiczny wymiar, szczególnie związany z tajemnicą Wielkiej Nocy. Dawno temu o. Emanuel Działa OP pisał o odradzającym się powoli zainteresowaniu milczeniem: „Wydaje się, że jest obecnie w Kościele nie tylko oznaka osłabienia najświętszego prawa milczenia, lecz również pewne oznaki renesansu. Np. w niektórych polskich seminariach duchownych święte milczenie jest w większej cenie niż w niektórych starych zakonach, gdzie rojno i gwarno. Sami świeccy okazują potrzebę religijnego milczenia, występują z różnymi interesującymi pomysłami i w tej atmosferze czują się dobrze. Osobne miejsce w żywieniu się świętym milczeniem zajmują chorzy, zwłaszcza wielcy chorzy, dla których choroba stała się codziennym chlebem. Milczenie przed Bogiem pozwala im wejść głębiej w tajemnicę Odkupienia, lepiej zrozumieć lub raczej odgadnąć tajemnicę swego krzyża. To właśnie wśród nich rodzi się najczęściej modlitwa kontemplacyjna, pokrzepiająca ich w ich trudnym życiu”.
Milczenie prowadzi nas do spotkania, do słów, które niosą życie i do pocałunku, który jest spotkaniem z Bogiem. Kontemplacja rodzi się w milczeniu.
Tekstu kazał się pierwotnie na stronie liturgia.pl
Comments - No Responses to “Wielka Sobota – usta”
Sorry but comments are closed at this time.