Dziś nieco inaczej. Będą głównie cytaty. A na koniec tylko jeden utwór, w dodatku bardzo postny. Inaczej być nie może. Udajemy się na ziemię jałową. Na manowce. Wracamy na pustynię. A już w niedzielę, w kościołach: spragniony Jezus przy studni.
A wiedz o tym, że w dniach ostatnich nastaną chwile trudne. Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, wyniośli, pyszni, bluźniący, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, niegodziwi, bez serca, bezlitośni, miotający oszczerstwa, niepohamowani, bez uczuć ludzkich, nieprzychylni, zdrajcy, zuchwali, nadęci, miłujący bardziej rozkosz niż Boga (2 Tm 3,1-4).
Dlaczego? Przecież zasadziwszy ogród w Eden na wschodzie Pan Bóg umieścił tam człowieka, którego ulepił. Na rozkaz Pana Boga wyrosły z gleby wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące oraz drzewo życia w środku tego ogrodu i drzewo poznania dobra i zła (Rdz 2, 8-9).
Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania…
Z wszelkiego drzewa…
ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz (Rdz 2, 16-17).
Sędzia Anthony Kennedy, proces Casey przeciwko Planned Parenthood (1992): W sercu wolności leży prawo do zdefiniowania koncepcji własnego istnienia, sensu wszechświata, tajemnicy ludzkiego życia. Bp Robert Barron, Żywe paradoksy: Szczerze mówiąc, trudno mi wyobrazić sobie doskonalszy opis tego, czym jest zerwanie owocu z drzewa poznania dobra i zła.
Młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie (Łk 15, 13-14).
Dalekie strony. Obce strony.
Świat jałowy i próżny. Jałowy i próżny. I ciemność nad przepaścią. (Eliot, Chóry z Opoki, tłum. Adam Pomorski, Warszawa 2007)
Regio dissimilitudinis, kraina niepodobieństwa, kraina, gdzie wszystko jest inaczej (św. Augustyn, Wyznania, VII, 10, tłum. Zygmunt Kubiak).
Eliot, Chóry z Opoki:
Tam gdzie Słowo Moje nie wysłowione
W kraju kwitnących lobelii i tenisowej flaneli
Króliki się okopią i cierń znów zagości,
Pokrzywy porosną żwirowany kort,
I powie wiatr: Żyli tu przyzwoici bezbożni ludzie:
Jedynym ich pomnikiem asfaltowa droga
I setki pogubionych piłek golfowych.
Na ulicach San Francisco łagodni ludzie z kwiatami we włosach (John Philips, piosenka San Francisco)
Uwijmy sobie wieniec z róż, zanim zwiędną (…) Wszędzie zostawmy ślady uciechy: bo to nasz dział, nasze dziedzictwo! Udręczmy sprawiedliwego biedaka, nie oszczędźmy wdowy ani wiekowej siwizny starca nie uczcijmy! (Mdr 2, 8-10)
Niezapomniane obrazy z Pewnego razu w Hollywood: banda (rodzina!) Mansona – dzieci-kwiaty na szczątkach filmowego miasteczka z westernu. Bezmyślni, pozornie łagodni, gotowi do przemocy, samolubni, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, niegodziwi, bez serca, bezlitośni, miotający oszczerstwa, niepohamowani, bez uczuć ludzkich… To nie film, to rzeczywistość. Kto widział dziewczęta-morderczynie z tej bandy, ten wie.
Nieposłuszni rodzicom, wyrzucający dorobek pokoleń do śmieci…
W powszechnym mniemaniu barbarzyńca to zachłanny dzikus, pustoszący miasta, bezmyślnie niszczący budowle i instytucje cywilizacji tylko dlatego, że może to robić. Kieruje się wyłącznie żądzą władzy. Nie wie, co bezpowrotnie niszczy, wcale go to nie interesuje. Według tych kryteriów, mimo całego bogactwa i zaawansowania technologicznego, współczesny Zachód żyje już w stanie barbarzyństwa, choć jeszcze sobie tego nie uświadamia. Nasi uczeni w piśmie, sędziowie, książęta i skrybowie są zajęci niszczeniem wiary, rodziny, płci, a nawet samego pojęcia człowieczeństwa. Nasi rodzimi barbarzyńcy zamienili skóry i dzidy na garnitury od najlepszych projektantów i na smartfony. (Rod Dreher, Opcja Benedykta, tłum. Małgorzata Samborska, Kraków 2018).
Kultura, zamiast uczyć nas tego, w czym możemy się ograniczać, aby być ludźmi cywilizowanymi, jest zbudowana na kulcie pożądania, przekonuje nas, że znajdziemy sens i cel życia, jeśli uwolnimy się od starych zakazów i będziemy się kierowali wyłącznie naszymi indywidualnymi wyborami osób samodzielnie stanowiących o sobie (tamże).
Jeszcze raz Eliot, Chóry z Opoki:
Lecz zdarzyło się bodaj coś, czego nigdy dawniej nie było: chociaż nie wiemy właściwie kiedy, jak, dlaczego i gdzie.
Oto ludzie porzucili BOGA nie dla innych bogów, lecz, jak mówią, dla braku boga; a nigdy tak dawniej nie było,
By ludzie zarazem przeczyli i oddawali cześć bogom, wyznając po pierwsze Rozum,
A potem Pieniądz i Władzę, i to, co nazywają Życiem, Rasą lub Dialektyką.
Odeszliśmy od Kościoła, obaliliśmy wieżę, strącili dzwony, cóż więc mamy dziś począć?
Dryfujemy z prądem w płynnej nowoczesności, nie znając drogi do domu (Rod Dreher).
Ziemia jałowa, kraina niepodobieństwa, bezdomność. Ale nie beznadzieja. Nadzieja jest dla każdego. Świadczą o tym choćby dalsze losy członków bandy Mansona. Bezdomność? Oto więc piosenka bezdomnego, jego modlitwa Jezusowa:
Krew Chrystusa nigdy mnie nie zawiodła. To jedno wiem: On mnie bardzo kocha.
Za tydzień: powrót syna marnotrawnego.
Comments - No Responses to “Marnotrawni synowie na jałowej ziemi”
Sorry but comments are closed at this time.