Odyseusz i Koziołek Matołek, Wodecki i Bono, Bromba i inni…
Wakacje: czas na dalekie podróże, na spełnienie marzeń? O tak, czeka mnie długa i długo wyczekiwana podróż. Do domu. Do Torunia.
Wiem, że mój dom jest teraz w Pradze. Wiem, że moim domem jest klasztor i tak to przeżywam, ale serce wyrywa się w rodzinne strony, do ulic, które kiedyś dobrze znałem. Lubię wracać tam, gdzie byłem (kursywą zaznaczyłem teksty piosenek, które pojawią się na końcu). Chcę do Mamy, tak po prostu. Bo mam do kogo wracać. Bogu dzięki! Wielkie dzięki również kochanym parafianom, którzy mnie ze sobą zabiorą.
Po serii poświęconej wędrowaniu zaczynam pierwszy z wpisów o domu. Najpierw o drodze, która tam prowadzi i niespodziance, która tam czeka. Potem jeszcze będzie o tym, z czego składa się dom: o fundamentach, dachu i dymie z komina. Może jeden wpis, może dwa, może trzy. Może za tydzień, może później. Nic na siłę. Wakacje.
Hobbit, czyli tam i z powrotem – jakże trafny tytuł! Wprawdzie patrzy na mnie z zakładki (w innej książce) piesek Snoopy i mówi: Lubię książkę z jedną postacią, której się nic nie przydarza, ale nie wiem, czy ktoś poza Snoopym chciałby czytać książkę pt. Hobbit sam w domu. Wyrusza więc hobbit w drogę, wyrusza człowiek – niespokojny poszukiwacz, który wciąż nie może znaleźć tego, czego szukał. O tym mówi znana piosenka w wersji nie każdemu znanej.
W daleką drogę wyruszył przed wiekami mieszkaniec Kairu, dobroczyńca, który swój majątek rozdał ubogim, z wyjątkiem domu odziedziczonego po ojcu. Pewnej nocy usłyszał we śnie słowa o tym, że szczęście czeka na niego w perskim Isfahanie. Po długiej podróży i wielu niebezpieczeństwach dotarł wreszcie nocą do celu. Znużony zasnął na dziedzińcu meczetu. Jako że w sąsiednim domu doszło do kradzieży, strażnicy udali się na poszukiwanie złodzieja. Zamiast złoczyńcy znaleźli śpiącego z Kairu, pobili go do nieprzytomności i wsadzili do aresztu. Gdy odzyskał przytomność, kapitan straży zapytał go, skąd pochodzi, a następnie, co go sprowadza z Egiptu do Persji. Egipcjanin opowiedział o śnie, na co kapitan go wyśmiał za naiwność. I jemu śnił się, i to trzy razy, dom z ogrodem w Kairze, z drzewem figowym i fontanną, pod którą był ukryty skarb. Wypuszczony z aresztu, zaopatrzony w pieniądze na drogę, nasz bohater wrócił do Kairu, do domu z ogrodem, figowcem, fontanną i – jak się okazało – z ukrytym skarbem.
Tę baśń z Księgi tysiąca i jednej nocy (noc 351) można znaleźć w Księdze snów Jorge Luisa Borgesa. Jest i wersja chasydzka. Również nasz Koziołek Matołek po szerokim szukał świecie tego, co jest bardzo blisko. Sny na jawie oraz pełne przygód poszukiwania prowadzące do punktu wyjścia to motywy obecne w filmie Walter Mitty. Największym skarbem bywa to, co zawsze znajdowało się na wyciągnięcie ręki. Bogactwo przynosi również sama wędrówka – tam i z powrotem.
Jeśli wyruszasz w podróż do Itaki,
pragnij tego, by długie było wędrowanie,
pełne przygód, pełne doświadczeń. (…)
Przez cały ten czas pamiętaj o Itace.
Przybycie do niej – twoim przeznaczeniem.
Ale bynajmniej nie śpiesz się w podróży.
Lepiej, by trwała ona wiele lat,
abyś stary już był, gdy dobijesz do tej wyspy,
bogaty we wszystko, co zyskałeś po drodze,
nie oczekując wcale, by ci dała bogactwo Itaka. (…)
To Itaka Kawafisa w przekładzie Zygmunta Kubiaka. Nie miejsce tu na cytowanie całości. Lekcję o tym wierszu (wraz z trzema przekładami) można znaleźć na portalu MEN, a recytacja angielskiego tłumaczenia czeka jeszcze gdzie indziej (warto!).
Odyseusz długo wędrował do Itaki. Kairczyk oddalał się od domu po to, żeby w końcu do niego wrócić. Do domu wiedzie nieraz kręta droga. Dobrze, żeby to była droga, a nie manowce. Cudne manowce? O nie, lepiej jest kuleć w drodze, aniżeli chodzić z dala od drogi. Albowiem, kto na drodze kuleje, choć postępuje niewiele, zbliża się jednak do kresu. Ten zaś kto chodzi poza drogą, im szybciej biegnie, tym bardziej oddala się od kresu (św. Tomasz z Akwinu, Komentarz do Ewangelii Jana [tłum. Tadeusz Bartoś] z cytatem ze św. Augustyna w pierwszym zdaniu). Święta prawda; ileż razy droga do Isfahanu nie prowadzi do celu, a człowiek zbiera sińce po razach, które po części sam sobie zadał. Bogu dzięki prawdą jest i to, że Bóg potrafi wyprowadzić dobro ze zła. Dobro ze zła! Skarb z biedy! Coś z niczego! Oto cud: na drogę do domu składają się kilometry przebyte w odwrotnym kierunku.
Ileż razy człowiek wyrusza w drogę, w dosłownym czy przenośnym sensie, tylko po to, żeby uciec od siebie samego. A przecież prawdą są słowa piosenki z Trzynastego piórka Eufemii Macieja Wojtyszki, książki mojego dzieciństwa. Nawiasem mówiąc, na moim egzemplarzu mój śp. Tata napisał dedykację z okazji zakończenia przedszkola. Oto refren piosenki, którą dodawali sobie otuchy Fikander z Malwinką, Gluś, Bromba i inni bohaterowie opowieści:
Wszędzie dobrze, gdzie jesteśmy, bo to właśnie my.
Bez nas byłoby nam smutniej i w ogóle wstyd.
Lecz dopóki jesteś z sobą, lepiej Ci niż bez,
Ważną jesteś wszak osobą, gdyś w ogóle jest!
Bez razów w Isfahanie kairczyk nie znalazłby skarbu w swoim ogrodzie. Poobijany przez życie, wędrowiec wraca do domu i odnajduje u siebie skarb schowany pod powierzchnią, ba, na samym dnie. Widzi to, co ukryte. Bliskie i ukryte – jak cicha, więcej niż cicha; niewidoczna, bardziej niż niewidoczna obecność Boga – Boga! – Ojca i Syna i Ducha Świętego! w ludzkim sercu. Obecność Boga-Miłości, Stwórcy i Celu. To nie tak, że ja – moje nadęte jak balon JA – jest centrum wszechświata i miarą wszystkiego. Ale tak, że Początek i Koniec, Alfa i Omega spoczywa we mnie. W tobie. Czy nie wiecie, że jesteście świątynią? Mój dom, moje serce, dom Boży. Ogród, po którym przechadza się Bóg (Rdz 3, 8). Studnia żywej wody: Kto napije się wody, którą Ja mu dam, już nigdy więcej nie będzie odczuwał pragnienia, gdyż woda, którą mu dam, stanie się w nim obfitym źródłem na życie wieczne (J 4, 14). Z jego wnętrza popłyną strumienie wody dającej życie (J 7, 38). To dopiero wypoczynek – przebywać w tym miejscu, Świętym Świętych. To dopiero energia – promieniować tą skrytą obecnością, wydobywać skarby z niewyczerpalnego źródła.
Jak mawiał śp. o. Franciszek: do zobaczenia na modlitwie! Tak, do zobaczenia w rajskim ogrodzie, pod drzewem figowym, przy źródle!
Jako bonus parę piosenek, które w tych dniach towarzyszyły moim myślom o powrocie w rodzinne strony. Jest w nich nostalgia i energia, tęsknota za domem i cieszenie się na drogę. Siłą rzeczy nie składają się w spójny muzyczny program, można więc w nich przebierać, jak kto lubi. Można sprawdzić, w jakim kontekście pojawiają się na oryginalnych płytach. Mistrzowska aranżacja pięknej piosenki Zbigniewa Wodeckiego pojawia się w obu wersjach, wokalnej i instrumentalnej.
Comments - No Responses to “O najdalszej drodze i najbliższym celu”
Sorry but comments are closed at this time.