W roku 2023 Pięćdziesiątnica przypadała na 28 maja, dwa dni po Dniu Matki. W sobotę 27 maja jechałem do mojej Mamy przekazać jej bolesną wiadomość. A było tak:W tygodniu poprzedzającym Zesłanie Ducha Świętego wybrałem się na parę dni do Warszawy. Przy okazji innych spraw chciałem przebadać się w związku z dolegliwościami kręgosłupa. Chodzenie stało się bolesne, ale objawów było więcej. Miałem wrócić w sobotę, żeby w niedzielę towarzyszyć naszym kandydatom do bierzmowania w praskiej katedrze. A potem w planie było przekazanie obowiązków, tak żebym mógł wkrótce rozpocząć posługę proboszcza polskiej parafii w Pradze. Stało się inaczej. Diagnoza: szpiczak. Ale nie o chorobie chcę tu pisać, ale o pieśniach.
Duchu Najświętszy, otwórz usta moje
W drodze powrotnej z Torunia do Warszawy towarzyszyły mi pieśni o Duchu Świętym w wykonaniu węgierskiej śpiewaczki Katalin Szvorák. Siódmy utwór na płycie to poważna polska pieśń, której wcześniej nie znałem.
Duchu Najświętszy, otwórz usta moje, Bym godnie wielbił święte dzieła Twoje. Duchu Najświętszy, przyjdź do serca mego I uczyń sobie pomieszkanie z niego. Duchu Najświętszy, Dawco siedmiu darów, Oczyść me serce z grzechowych przywarów. Duchu Najświętszy, oświeć mnie nędznego I wolę uczyń skłonną do dobrego. Duchu Najświętszy, Twej ogniem miłości Rozpal w mym sercu pragnienie świętości I spraw, by zawsze nim objęte całe Bogu wiecznemu oddawało chwałę.
Jako ritornel (instrumentalny refren) brzmi rytmiczna, wręcz skoczna wersja sekwencji Przybądź Duchu Święty. Pamiętam, jak mój śp. Tata siadywał do pianina, co robił bodaj tylko z tej okazji, i w którymś dniu nowenny przed Pięćdziesiątnicą grał właśnie tę sekwencję.
Odpędzanie lęku
Po powrocie biopsja szpiku, a potem oczekiwanie na pierwszą sesję chemioterapii. Co tu kryć: nie tylko fizyczne osłabienie, ale i niepokój oraz lęk. Wtedy, z samego rana, przypomniała mi się pieśń ze śpiewnika Sacred Harp. Wtedy, to znaczy 13 czerwca, w dzień, kiedy miałem lecieć na wymarzony pobyt w Londynie. Wyjazd nie doszedł do skutku, ale książka, w której powstaniu miał pomóc, ma się ukazać w listopadzie. Tekst pieśni pt. Confidence napisał Charles Wesley.
Precz, mój niewierny lęku! Nie ma już we mnie miejsca na lęk.
Wprawdzie mój Zbawca jeszcze się nie pojawił i skrywa blask swego oblicza.
Czyż mam Go jednak opuścić i nędznie ulec kusicielowi?
Nie, w mocy Jezusa, nie! Nigdy nie porzucę mej tarczy.
Śpiewałem od rana, najpierw w duchu, a potem także na głos. Udało się też zaśpiewać na dwa głosy. Moja chemiczna pieśń, moja pieśń ufności. Pieśń na trudny czas, kiedy trzeba było poruszać się na wózku. Dobry czas, pobłogosławiony pomocą Boską i ludzką.
Memento
Zdałem sobie później sprawę, jak bardzo do trudnego doświadczenia przygotowały mnie właśnie pieśni. Protestancki śpiewnik zawiera wiele tekstów spod znaku memento mori, a przede wszystkim głosi potężną nadzieję życia wiecznego, gdzie nie będzie już płaczu ani rozstań. Jestem też wdzięczny naszemu wydawnictwu W drodze za książkę Memento mori s. Theresy Alethei Noble.
A dziś na warszawskiej Ochocie zobaczyłem tablicę pamięci Jerzego Litwiniuka, tłumacza, któremu oprócz przekładu fińskiego eposu Kalevala zawdzięczamy, jak głosi napis, polską wersję słów do szkockiej pieśni znanej nie tylko harcerzom: Ogniska już dogasa blask. Świat zna tę pieśń ze zbioru pieśni szkockich Roberta Burnsa jako Auld Lang Syne, nostalgiczną pochwałę przyjaźni. My, śpiewacy Sacred Harp, mówimy na tę pieśń Plenary. Śpiewamy trzy zwrotki ułożone przez Isaaca Wattsa. Tekst to wielkie memento mori, a melodia pełna życia i energii. Cóż, inna pieśń każe myśleć o śmierci w świetle życia i wiecznego i wołać: All is well, Jest dobrze.
Alleluja!
W sobotę 7 czerwca 2025, na mszy w samo południe, pewien chłopczyk z ogromnym entuzjazmem włączał się w śpiew. Przypomniało mi to słowa św. Augustyna, jakże stosowne na koniec okresu wielkanocnego (tłum. ks. Wacław Hryniewicz).
O błogosławione Alleluja nieba! Nie ma już trwogi, nie ma przeciwnika! Żadnego nieprzyjaciela! Żadnego przyjaciela utraconego! Tam, w górze rozbrzmiewa chwała Bogu, i tutaj na ziemi, chwała Bogu! Wychwalanie pełne lęku tutaj, tam zaś bez niepokoju. Tutaj śpiewający musi umrzeć, tam żyć będzie na zawsze. Tutaj śpiewa w nadziei, tam posiadając. Tutaj jest to Alleluja drogi, tam Alleluja ojczyzny.
Następny wpis będzie, jak Bóg da, o uśmiechu, także w związku ze śpiewem.