W ostatni czwartek, 30 czerwca, w siedzibie rzymskokatolickiej Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie, przedstawiciele Kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej i Konferencji Episkopatu Polski wspólnie podpisali przesłanie w sprawie uchodźców – http://ekumenia.pl/czytelnia/dokumenty-ekumeniczne/przeslanie-kosciolow-w-polsce-w-sprawie-uchodzcow/
Gościnności nie zapominajcie; przez nią bowiem niektórzy, nie wiedząc o tym, aniołów gościli. Pamiętajcie […] o uciskanych, skoro sami również w ciele jesteście (Hbr 13,2–3).
Tak żywe stały się słowa Chrystusa, które Kościół dziś słyszy w Liturgii Słowa: „Jezus wyznaczył jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał” (Łk 10,1-12.17-20). Pan posyła „we dwóch”, w jedności daru z siebie. Podzieleni chrześcijanie nadal nie mogą jeszcze razem sprawować Eucharystii. Jednak wspólna deklaracja ofiarowania siebie, być może z ograniczeniem swojego dotychczasowego bezpiecznego status quo i z podatnością na zranienie, zbliża ich do dnia, w którym zjednoczy ich całkowicie jeden eucharystyczny ołtarz. Zjednoczeniem we współczuciu wobec uchodźców chrześcijanie z rożnych Kościołów i wspólnot chrześcijańskich wyraźnie przybliżają nauczanie Tego, który ze względu na innych sam nie miał gdzie głowy schronić. Słysząc, że „więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu” (Dz 20, 35) mamy świadczyć, ze dar z siebie jest większy, niż lęk o własne bezpieczeństwo, które tak wyraźne podnoszą przeciwnicy przyjmowania uchodźców.
James Tissot (1836 – 1902)
Dar z siebie może oznaczać Krzyż. On ogranicza prawa i bezpieczeństwo, ale rozszerza serce. W Liturgii słyszymy dziś również wyznanie św. Pawła: „nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata”. Apostoł Paweł – Żyd wychowany w kulturze antycznej musiał przejść długą drogę przemiany od zgorszenia się Krzyżem i od jego pogardy do chlubienia się w Nim. W tym znaku odkrył, że „ani obrzezanie nic nie znaczy, ani nieobrzezanie, tylko nowe stworzenie”. A nowe stworzenie to nic innego jak wolność dania siebie innym. Krzyż wyzwala od skupienia na własnym bezpieczeństwie, pozwala przekroczyć lęk i przyciąga, tak jak Chrystus przyciągnął nas do siebie (por. J 12, 32).
Nie wystarczy chlubić się krzyżem jako znakiem zewnętrznym, redukując go do zewnętrznej manifestacji. W taki sposób Europa nigdy nie obroni chrześcijaństwa, choćby miała rozegrać jeszcze nie jedną taką bitwę jak pod Wiedniem. Bliskość Krzyża Chrystusa wymaga wewnętrznej przemiany według Ducha. Sam w sobie jest „prowokacją”. I tak jak niepokoił gorszących się Żydów czy wyśmiewających się pogan, tak wymierzony jest w nasz egoizm. Sprawując każdego dnia Eucharystię, gdy wypowiadam słowa „to jest Moje Ciało za Was wydane…”, jestem żywo zraniony. To co się dzieje na ołtarzu mocno mnie konfrontuje z moją naturalną, nieprzemienioną jeszcze skłonnością, by zadbać tylko o swoje, w tym także bezpieczeństwo. Ofiara Jezus nigdy nie oznacza odgrodzenia się od innych. Nie jest tym bardziej wymierzona przeciwko komuś, także przeciw uchodźcom, nawet jeśli są muzułmanami. Ukrzyżowany Chrystus, odrzucony i wzgardzony, świadomie przeżywa swoją ofiarę jako dar z siebie skierowany do każdego człowieka. Choć krzyż sam w sobie jest przekleństwem, o czym mówi teologia Starego Testamentu – „bo wiszący jest przeklęty przez Boga” (Pwt 21,22), to jednak miłość Chrystusa przekleństwo odwraca w błogosławieństwo. Chrystus konfrontując nas dziś z falą uchodźców uczy wyraźnie: „błogosławcie a nie złorzeczcie”. Gdy dla jednych krzyż staje się doświadczeniem Ducha, dla innych krzyż może pozostać znakiem czysto ludzkim, nawet jeśli ma zabarwienie religijne. Owocem zaś Ducha jest: „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Gal 5,22). Jako znak zbawczego wydarzenia Chrystusa zaprasza do duchowej przemiany według Serca Tego, który nie trzyma się kurczowo swojego poczucia bezpieczeństwa, ale ze świadomością jego utraty idzie na krańce. Chrześcijanie w podpisanym wspólnie przesłaniu chcą powiedzieć, że Duch w osobach uchodźców właśnie wskazuje dziś krańce Kościoła. I jeśli chlubimy się Krzyżem Pana, to nasze serca nie mogą pozostać zamknięte w obawie o swoje. W wywiadzie dla Przewodnika Katolickiego (24/2016) ustępujący nuncjusz papieski Celestino Migliore powiedział, że nasza otwartość musi przekraczać ramy cywilizacji:
Chrystus nie przyszedł, aby budować cywilizację, ale aby zbawić ludzi wszystkich kultur, różnych stylów życia i różnego sposobu myślenia. To, co się zowie cywilizacją chrześcijańską, nie jest niczym innym jak sumą efektów wtórnych, które wiara w Chrystusa wniosła przez wieki w te społeczności, które idą Jego drogą.
Robert Tekieli na łamach „Gazety Polskiej” wyraziście skrytykował papieża Franciszka i polskich biskupów za otwartość na uchodźców – wyznawców Islamu. W bardzo medialnie nośnie zatytułowanym tekście „Dialog maczety z szyją” ( http://www.gazetapolska.pl/34719-dialog-maczety-z-szyja) imiennie przywołuje do tablicy również moją osobę. Panie Robercie, często Pan podkreśla fakt swojego nawrócenia i przywiązaniu do wiary. To budzi szacunek, ale bez cienia złośliwości chciałbym Panu zwrócić uwagę, że zawdzięczamy swoją wiarę – i ja i Pan – m.in. św. Pawłowi, który nie bacząc na swoje bezpieczeństwo – wbrew logice, którą cechuje się sama wyłącznie roztropność, poszedł do pogan w Rzymie, by „pozwolić” sobie ściąć tam głowę… dla Ewangelii. Gdyby poszedł za radami, w których Pan zaleca większą roztropność, to z pewnością nigdy by się nie nawrócił z prześladującego na prześladowanego. Ostatecznie, bardziej obawiając się sprzeniewierzenia głoszenia Ewangelii – „biada mi gdybym nie głosił ewangelii” niż utraty życia, poszedł na ówczesne krańce, do krainy pogan i barbarzyńców, którzy nie patyczkowali się z chrześcijanami przez dobre 300 lat.
Gdyby bł. Karol de Foucauld przestraszył się przystawionej do szyi maczety i nie został do końca na Saharze wśród muzułmańskich Tauregów musiałby wyrzec się słów, które kontemplował każdego dnia: „do końca ich umiłował”. Wisząca nad głową maczeta terroryzmu islamskiego nie odwiodła od wierności również braci trapistów z Tibhirine w Algierze. Miłość kazała im aż po śmierć wytrwać wśród ich muzułmańskich przyjaciół, którzy żyli wokół klasztoru i potrzebowali braci. Jezus chciał pozostać tam słyszalny nie tyle przez słowa ile bardziej przez miłosierdzie. Uchodźcy, a wśród nich także muzułmanie sami przybywają dziś do miejsc zamieszkanych przez chrześcijan, objęci są również pragnieniem Chrystusa, który dziś wyznacza swoich uczniów w Europie i wysyła „ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał”.
Wspólne przesłanie chrześcijan w Polsce w sprawie uchodźców, pokazuje, że bezkompromisowość Kościoła nie dotyczy tylko aborcji czy in vitro. Abp Stanisław Gądecki podczas konferencji prasowej po podpisaniu wspólnego przesłania polskich chrześcijan podkreślił, że:
Nawet gdyby 60–80 proc. społeczeństwa było przeciwne uchodźcom, Kościół nie może powiedzieć jak politycy: „ludzie tego nie chcą, więc tego nie zrobimy.
Posłanym w świat chrześcijanom biada jeśli swoje ziemskie bezpieczeństwo wyniosą wyżej od współczucia wobec potrzebujących. Miłosierdzie jest obliczem Ewangelii. Jezus sam zatroszczy się o nasze bezpieczeństwo: „oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi”, jeśli my bardziej oprzemy się na roztropności opartej wpierw na miłosierdziu. Uzbrajając uczniów w ufność i nadzieję życia wiecznego, Chrystus mówi nam: „ Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów…”.
Drogi Ojcze Biskupie,
Od około roku mam okazję słuchać Ojca “apologetyki” wobec “przyjmowania” “uchodźców”. Wielokrotnie zbierałem się by napisać list do Ojca, zwłaszcza po słowach usłyszanych podczas Wielkanocy. Zawsze to jednak gdzieś umknęło mi ze względu na intensywność życia. Dlatego teraz spróbuję się odnieść do tych słów choć częściowo.
Zastanawia mnie czasami dlaczego Kościół w jednych dziedzinach tak głośno się wypowiada, a inne przemilcza, czy wręcz ma w nich bałagan.
Nie odniosę się do słów Papieża Franciszka, Pana Tekieli czy listu Episkopatu bo zwyczajnie brakuje mi czasu do zapoznania się z ich słowami. Zaś Ojca mam okazję słuchać dość często. Dlatego wypada bym się odniósł do słów Ojca.
Zaczyna Ojciec od słów z Hebrajczyków… tyle, że tam nie ma nic o tym by przyjmować w imieniu kogoś i w imieniu czyimś gościć ludzi. Nie ma tam nic o przymusie lecz są to wskazania moralne. Obecna zaś propaganda dot. “uchodźców” opiera się na przymusie przyjmowania ludzi i w dodatku odbierania pieniędzy jednym by dać je “potrzebującym”. Przepraszam ale gdzie o tym choć jest jedno zdanie w Biblii czy nauce Kościoła?
Odwołał się Ojciec do słów z Łk 10,1-12.17-20, ale przecież tam jest napisane o posłaniu chrześcijan do ludzi, a nie o przyjmowaniu na siłę “uchodźców”. W dodatku wiemy, że:
Ef 4:11 bp “On to ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, [jeszcze] innych ewangelistami, pasterzami i nauczycielami,”
Napisał Ojciec:
“mamy świadczyć, ze dar z siebie jest większy, niż lęk o własne bezpieczeństwo, które tak wyraźne podnoszą przeciwnicy przyjmowania uchodźców.”
Otóż problemem z brakiem bezpieczeństwa nie są uczucia, które wyrosły z nicości, które nagle się pojawiły irracjonalnie. Są to owoce jakie stworzyli Politycy, Państwa, a na które przymyka oczy Mój Kościół. Kościół, który nie dotąd milczał mimo, że od lat istnieli uchodźcy, a teraz jakby się obudził. Dlaczego nie apeluje się o wpuszczenie wszystkich? Obecnie na świecie jest co najmniej 350 milionów uchodźców, nie licząc osób w biedzie, a to pewnie będzie z miliard. Dlaczego Kościół nie apeluje by otworzyć granice i ich wszystkich ugościć?
Rozumiem, że Kościół nie sprzeciwiając się od bardzo dawna temu jak Państwa okradają ludzi z ich pracy, zwłaszcza najuboższych (w Polsce odbiera się w najróżniejszych podatkach średnio około 45-95% zarobionych pieniędzy) i bawiąc się w pomoc społeczną w tym dla uchodźców zgadza się na łamanie przykazania Dekalogu “Nie kradnij”. Śpieszę wyjaśnić, że Biblia i Tradycja Kościoła nie naucza nic i socjalizmie, ani o sprawiedliwości społecznej jako słusznej, wręcz przeciwnie. Zatem takie obciążenie utrzymania tego miliarda ludzi w europie spadło by “dobrowolnie” na nas. Tak się przecież od lat dzieje obecnie na zachodzie, a Kościół temu nawet się nie zająknie w sprzeciwie.
Proszę jednak wytłumaczyć teraz jak to się stało, że my, Polacy, chrześcijanie tak gościmy ponad milion Ukraińców jaki się w ciągu roku sprowadził do Polski? Wnuków Ukraińców co wymordowali bestialsko ok 200 tys naszych babć i dziadków, którzy otrzymują miliony wsparcia od Polski, a którzy czczą dziś zbrodniarzy? Jak to jest, że w Polsce żyje od lat kilkadziesiąt tys Wietnamczyków? Jak to jest, że Kościół milczy od kilkudziesięciu lat w sprawie Polaków, którzy tyle wycierpieli, mieszkają na wschodzie i nie wolno im wrócić do domu po pokoleniowych zsyłkach?
I jak to jest, że Kościół milczy kiedy zwykli ludzie są pozbawieni by decydować o swoim zdrowiu, życiu, bezpieczeństwie, wolności słowa, pieniądzach, majątku czy firmach? Kiedy Mój Kościół o tym milczy, tu, w Polsce, to jednocześnie górnolotnie chce wymusić ekwilibrystyką moralną przymusowe przyjęcie “uchodźców”, którzy uchodźcami nie są. Bo Ci co naprawdę potrzebują pomocy zazwyczaj siedzą w przygranicznych obozach, a przybywają do nas dobrze usytuowani młodzi mężczyźni. Czy to nie dziwne, że tam w Syrii kobiety chwytają za broń, a mężczyźni wieją?
A jaka jest Kościoła moralna odpowiedzialność za aktualne stanowisko “przyjmowania “uchodźców”? Co miesiąc dziesiątki tys głównie kobiet pada ofiarami przemocy seksualnej, tu, w europie zachodniej, zarówno kobiety europejki, jak i w obozach dla uchodźców są towarem. Ci prawdziwi nieliczni uchodźcy są towarem w europejskich obozach i ośrodkach dla uchodźców! W samych Niemczech przestępczość w ubiegłym roku wzrosła o 400 tysięcy, z czego ok 210 tys zidentyfikowano jako spowodowana przez imigrantów – reszty nie wykryto sprawców. Mówi się coś o gangach muzułmanów prostytuujących europejki w Wielkiej Brytanii, które Policja tuszowała? A przecież były wyroki w takich sprawach… We wszystkich krajach zachodnich dochodzi do ataków na Kobiety przez “uchodźców”. Wszystkich. Dochodzi do walk ulicznych między Kurdami i Turkami, Między Afgańczykami i Irakijczykami, między Sunnitami i Szyitami… Kto za to ma ponosić odpowiedzialność? Państwa? Czyli kto konkretnie?
Jak mamy się czuć, kiedy Kościół milczy mimo, że tu w Polsce za obronę przed napastnikiem można iść do więzienia? Kiedy Kościół milczy kiedy zabierają nam większość pieniędzy, a majątek nasz nie jest naszą własnością? Kiedy Kościół milczy jak urzędnicy są w stanie zrujnować firmę w ciągu kilkunastu dni i posyłać ludzi do więzienia na lata bez wyroku sądowego! Jeden z najskrajniejszych przypadków to 12 lat za kratkami, choć nie jest to rekordzista… Tak, to dzieje się w Polsce!
Śmiem twierdzić, że Kościół popiera niemoralność Państwa na co jest wiele dowodów, od milczenia, po celebrowanie świąt choćby dla Służby Celnej, która przecież jest niczym innym jak okradaniem nas z naszej pracy, inwigilacją, a także przecież to ta instytucja odpowiada za niemożliwość handlowania z krajami ubogimi, a więc wyciągania ich z biedy!
Polacy nie będą mieli nic przeciwko gościnie ludzi jeżeli będą mogli sami o sobie decydować, a nie być pozbawionymi podstawowych praw i czekać na wyrok. Wyrokiem jest tym brak możliwości choćby obrony przed wrogim kulturowo islamem, kultura to również wartości, wartości przeciwne Wolności człowieka. Jeżeli ludzi tępi za samo wyrażenie odmiennego zdania to co my możemy w innych przypadkach?
Napisał Ojciec:
“Dar z siebie może oznaczać Krzyż. On ogranicza prawa i bezpieczeństwo, ale rozszerza serce. “
Jakie prawa ogranicza dar z siebie? Może tylko te ludzkie, niemoralne. Dar z siebie jednak nigdzie nie został nauczany jako ten, który miałby zmuszać innych do moich pomysłów. Bezpieczeństwo? Wystarczy przywrócić ludziom Wolność i nikt tego nie będzie podnosił.
Napisał Ojciec:
“Nie wystarczy chlubić się krzyżem jako znakiem zewnętrznym, redukując go do zewnętrznej manifestacji. W taki sposób Europa nigdy nie obroni chrześcijaństwa, choćby miała rozegrać jeszcze nie jedną taką bitwę jak pod Wiedniem”
A czyż to co robi Europa i Kościół nie jest zaprzeczeniem tego co było w czasach bitwy pod Wiedniem? To ta właśnie inna od tamtej Europa prowadzi demokratyczne wojny, nie pozwala krajom biednym wychodzić z biedy choćby poprzez cła i regulacje, certyfikaty i ochrony rynku. Czy Kościół się temu sprzeciwia? Czy to właśnie ta Europa zachodnia gdzie nieliczni chrześcijanie-katolicy odrzucają spowiedź, roszczą sobie komunie, odrzucają naukę moralną, gdzie panuje relatywizm kapłanów i teologów nie czyni wobec uchodźców tego co mamy obecnie? Jakimi zatem wartościami się kierują i czy mamy robić to samo???
Napisał Ojciec:
“Ofiara Jezus nigdy nie oznacza odgrodzenia się od innych. Nie jest tym bardziej wymierzona przeciwko komuś, także przeciw uchodźcom, nawet jeśli są muzułmanami. “
Czy to znaczy jednak, że chrześcijanin nie ma być krytyczny, ma się dawać okradać i nie bronić swoich rodzin? Coś tu jest wypaczone i to delikatnie mówiąc…
Napisał Ojciec:
“Chrystus konfrontując nas dziś z falą uchodźców uczy wyraźnie: „błogosławcie a nie złorzeczcie”.
Zapomniał Ojciec dodać, że tam nie ma nic napisane by dawać się prześladować. Złorzeczenie, a bezbronność i brak działania to zupełnie inne sprawy.
Napisał Ojciec:
“Chrześcijanie w podpisanym wspólnie przesłaniu chcą powiedzieć, że Duch w osobach uchodźców właśnie wskazuje dziś krańce Kościoła.”
Czyli idąc za postawą Mojego Kościoła mamy przyjąć każdą ilość uchodźców i na nasz koszt zmuszać wszystkich do ich utrzymywania? Bo tak się to właśnie prezentuje. W dodatku z całym bagażem o jakim Kościół milczy, a o jakim już wcześniej wspomniałem.
Napisał Ojciec:
“Ostatecznie, bardziej obawiając się sprzeniewierzenia głoszenia Ewangelii – „biada mi gdybym nie głosił ewangelii” niż utraty życia, poszedł na ówczesne krańce, do krainy pogan i barbarzyńców, którzy nie patyczkowali się z chrześcijanami przez dobre 300 lat.”
Ale kto mówi o nie głoszeniu ewangelii?? Czy przez te 300 lat chrześcijanie głosili ewangelię i nie ukrywali się? Nie chronili swoich rodzin? Bo mi wiadomo coś o zgoła odmiennym działaniu. Głosili i ukrywali się, bronili, a nie robili z siebie frajerów.
Napisał Ojciec:
“Gdyby bł. Karol de Foucauld przestraszył się przystawionej do szyi maczety i nie został do końca na Saharze wśród muzułmańskich Tauregów musiałby wyrzec się słów, które kontemplował każdego dnia: „do końca ich umiłował”.”
To bardzo krzywdzące słowa dla Tuaregów. Sygeruje, że to Oni zamordowali Karola de Foucauld, a przecież to nie oni! Co do zaś ich muzułmańskości to równie dobrze można by dać przykład naszych Tatarów. Oba te ludy porzuciły już dawno część nauk islamu, a nadal się stawia ich jako przykłady dobrych muzułmanów…
Napisał Ojciec:
“Wisząca nad głową maczeta terroryzmu islamskiego nie odwiodła od wierności również braci trapistów z Tibhirine w Algierze. Miłość kazała im aż po śmierć wytrwać wśród ich muzułmańskich przyjaciół, którzy żyli wokół klasztoru i potrzebowali braci.”
A czy oni domagali się przyjmowani muzułmanów w krajach z jakich pochodzili i postawy bezbronności? Czy zabili ich ich muzułmańscy przyjaciele czy inni ludzie? I która z tych grup trzymała się nauk islamu, a która je odrzucała?
Koran 5:51: “O wy, którzy wierzycie! Nie bierzcie sobie za przyjaciół żydów i chrześcijan; oni są przyjaciółmi jedni dla drugich. A kto z was bierze ich sobie za przyjaciół, to sam jest spośród nich. Zaprawdę, Bóg nie prowadzi drogą prostą ludu niesprawiedliwych! “
Koran 3:28: “Niech wierzący nie biorą sobie za przyjaciół niewiernych, z pominięciem wiernych! A kto tak uczyni, ten nie ma nic wspólnego z Bogiem, chyba że obawiacie się z ich strony jakiegoś niebezpieczeństwa. Bóg ostrzega was przed samym Sobą i do Boga zmierza wędrowanie.”
Napisał Ojciec:
“Wspólne przesłanie chrześcijan w Polsce w sprawie uchodźców, pokazuje, że bezkompromisowość Kościoła nie dotyczy tylko aborcji czy in vitro. “
Brakuje mu jednak choćby w takich sprawach jak:
– prawo do decydowania o swoim zdrowiu i życiu
– prawo do obrony swojego życia
– w nauce dekalogu “Nie kradnij”
– wolności słowa
Padły też słowa:
“Posłanym w świat chrześcijanom biada jeśli swoje ziemskie bezpieczeństwo wyniosą wyżej od współczucia wobec potrzebujących. Miłosierdzie jest obliczem Ewangelii. Jezus sam zatroszczy się o nasze bezpieczeństwo: „oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi”, jeśli my bardziej oprzemy się na roztropności opartej wpierw na miłosierdziu. Uzbrajając uczniów w ufność i nadzieję życia wiecznego, Chrystus mówi nam: „ Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów…”.
Przypomnę, że w nauce Kościoła i Biblii nie ma nic o przymusie miłosierdzia. Taką postawę wykazują socjaliści i ci bezbożni i ci pobożni. Z tego też powodu dochodzi do ogromu niemoralności, niesprawiedliwości i przemocy. Kościół milcząc i wypaczając nauki Chrystusa stawia się w niebezpiecznej pozycji:
Mt 18:7 bp “Biada światu z powodu zgorszenia! Zgorszenie przyjść musi, ale biada człowiekowi, który je sieje.”
Łk 17:1-2 bp “Rzekł do swoich uczniów: Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia, lecz biada temu, który je szerzy. Lepiej, aby mu zawieszono kamień młyński na szyi i wrzucono do morza, niż żeby miał doprowadzić do złego jednego z tych maluczkich.”
Ludzie dziś czują się niesprawiedliwie traktowani, poniżani i szantażowani moralnie. A wszystko to kiedy są pozbawiani podstawowych praw jakie każdemu człowiekowi przysługują gdzie w dodatku sam Nasz Kościół w wielu tych kwestiach w ogóle nie reaguje, albo wręcz przykłada rękę.
Właśnie kolejny uchodźca zamordował w Niemczech kobietę w ciąży, prawdopodobnie Polkę. Uchodźca atakuje siekiera w niemieckim pociągu. Kolejny rozjeżdża ludzi ciężarówką. Jeszcze jeden muzułmanin strzela do ludzi w galerii handlowej. Teraz jeszcze raz przeczytajcie sobie tekst: “Nawet gdyby 60–80 proc. społeczeństwa było przeciwne uchodźcom, Kościół
nie może powiedzieć jak politycy: „ludzie tego nie chcą, więc tego nie
zrobimy.” Czy teraz zdajecie sobie sprawę jak to brzmi w świetle ostatnich wydarzeń???
Narażanie swojego i cudzego życia na niebezpieczeństwo jest grzechem.
Laudetur; proszę mi wybaczyć: dziś rano – katolicki Ksiądz w Normandii; RIP.