Wspominając niezwykłe spotkanie, w jakim miałam przyjemność wziąć udział w grudniu ubiegłego już roku, chciałabym życzyć sobie i nam wszystkim takich właśnie spotkań w roku 2017.

Co w nim było szczególnego? Dlaczego inspiruje mnie do noworocznych życzeń?

W ramach IX Szczecińskiego Zalewu Myśli pod hasłem „Twój Bóg. Kim jest?” organizowanego przez szczecińskiego Społecznika, Człowieka, Któremu Nie Jest Wszystko Jedno – Arkadiusza Więcko i jego Fundację Jandrzejówka, odbyły się „Warsztaty na głębinach”. Ateista (prof. Mirosław Rutkowski ze Szczecina), muzułmanin (P. Olgierd Chazbijewicz z Gdańska), chrześcijanka (ja), chrześcijanin nieortodoksyjny (dr Łukasz Kołoczek z Krakowa) oraz Żyd (P. Mikołaj Rozen ze Szczecina) spotkali się, by opowiedzieć o Bogu w ich życiu. Założeniem było wzajemne wsłuchanie się po to, by pogłębić zrozumienie przeżywania (nie)wiary przez innych. Nikt tu nie próbował nikogo zniechęcać lub zachęcać do jakiegokolwiek wyznania; zarówno uczestnicy, jak i słuchacze nie próbowali wszczynać dyskusji mających na celu dowodzenie swojego jedynie słusznego stanowiska. By w spotkaniu, organizowanym przecież przez chrześcijan związanych ze wspólnotą „Wiara i Światło”, nie było cienia faworyzowania własnej proweniencji, nawet kolejność wypowiedzi gości była losowana.

Każdy podzielił się osobistym odniesieniem do osoby (tudzież pojęcia) Boga, by potem wspólnie z publicznością stawiać pytania pogłębiające, nie atakujące, lecz pomagające w zrozumieniu różnych perspektyw. Przypomniałam sobie o cnocie akceptacji pluralizmu, o której pisał ś.p. prof. Wojciech Chudy, czołowy polski personalista i człowiek wielkiej wiary. To cnota szacunku dla drugiego człowieka i jego poglądów, nakazująca każdego przyjąć jak najżyczliwiej, ponieważ jest człowiekiem, i odstąpić od dyskryminowania go z racji odmienności sądów; buduje jedność w człowieczeństwie i skutkuje pokojem.

Byłam zachwycona, że możemy tak serdecznie się słuchać, ze szczerą ciekawością drugiego. Więcej – że możemy od siebie wzajemnie się uczyć. Każdy z gości powiedział coś pięknego, nad czym warto się zastanowić.

Prof. Rutkowski, ateista, filozof, wyznał, że jego niewiara powodowana jest transcendencją Boga. Bóg jest poza możliwościami poznania, pojęcia języka są zbyt ciasne, uwikłane w zasady logiki i analogii – przypisywanie Bogu cech, które rozumiemy przez pryzmat podobnych, właściwych znanym nam rzeczom – uwłacza Bogu. Powiedzieć, że Bóg istnieje, tak samo jak istnieje szklanka czy człowiek, to wydać się niewoli ludzkiego ciasnego rozumowania. Jak mam czcić Boga, którego nigdy nie pojmę? – pytał profesor.

Pan Mikołaj Rozen powiedział, że jego wiara jest przekazywanym z ojca na syna przeżyciem spotkania z Bogiem na Syjonie. „Tam 600 tysięcy widziało, jak Bóg daje Mojżeszowi Torę! Nawet jak Bóg mówił przykazania, to ludzie błagali już przy drugim, by to Mojżesz je czytał, bo bali się, że pomrą od głosu Bożego. I my wierzymy naszym ojcom, którzy to widzieli i przekazali swoim dzieciom”. Pan Rozen pokazywał napięcie między trudnościami życia, a potrzebą błogosławienia Boga za wszystko, co nas w życiu spotyka. Wskazywał na ład, który zaprowadza Bóg i jego prawo w chaosie świata.

Olgierd Chazbijewicz, Tatar odpowiedzialny za gdański meczet, opowiadał o bezpośrednim i codziennym kontakcie, jaki łączy go z Bogiem. Spotyka się z Bogiem każdego dnia, codziennie się modli, a islam oznacza „pokój i moralność”. Samobójstwo jest w islamie ciężkim grzechem, kategorycznie zakazane, a święta wojna to taka, jakiej my doświadczyliśmy w czasie kampanii wrześniowej – uzasadniona tylko bezpośrednią obroną terytorium i rodzin. Dżihad w rozumieniu ekstremistów to bandytyzm. Zapisy Koranu dotyczące statusu kobiet, ich stroju czy zachowania, podobnie jak zapisy Starego Testamentu, podlegają inkulturacji: należy je interpretować uwzględniając nieuchronne zmiany kulturowe, jako, że same wynikają z niegdysiejszej, innej niż dzisiejsza, kultury.

Dr Łukasz Kołoczek, który określił się jako nieortodoksyjny chrześcijanin, uznał, że jest wierzący, ale nie utożsamia się ze strukturą Kościoła katolickiego. Uważa, że w dzisiejszym Kościele nie traktuje się wiernych jako osoby dojrzałe, które mogą i powinny posługiwać się sumieniem. Hierarchowie dookreślają zasady i niuanse moralne i wychowują wiernych jak małe dzieci, tymczasem Pan Łukasz potrzebuje wolności, jaką dostrzega w listach apostolskich i pierwotnym Kościele.

Sama dzieliłam się dynamiką mojej wiary, momentami przełomowymi które stanowiły o zdominowaniu napięcia moralnego przez pełną zaufania i wewnętrznej wolności przyjaźń z Bogiem.

Oczywiście dokonałam subiektywnego przeglądu treści, istotnie zubażającego pełny kontekst wypowiedzi. Fascynująca była dyskusja z publicznością. Jednak co mnie szczególnie urzekło, to wspólny mianownik wypowiedzi wszystkich gości, a mianowicie prymat godności człowieka i szacunku dla każdego. Prof. Rutkowski zauważył, że skoro z religii wynika fakt, że na świecie jest więcej dobra, a ludzie stają się lepsi, to on może się tylko cieszyć, że istnieją wyznawcy.

Spotkaliśmy się tak pięknie na gruncie wspólnego człowieczeństwa i szacunku dla człowieczeństwa. Bezsłownie wyraził to gość specjalny: upośledzony intelektualnie muzyk, który w przerwie między wypowiedziami gości a dyskusją, rzewnie zagrał na harmonijce ustnej. Razem słuchaliśmy przejmującego piękna dobywającego się z serca człowieka, którego wewnętrzną tajemnicę tak wielu łatwo redukuje.

Wsłuchana i w treści wypowiedzi gości, i ton rozmowy pomyślałam, że możliwe jest pokojowe porozumienie międzyreligijne i lepszy świat. To dokonało się tamtego wieczoru w kawiarni u szczecińskich chrystusowców – w mikroskali. Zachęcam wszelkie osoby, Którym Także Nie Jest Wszystko Jedno, by organizowały analogiczne spotkania w innych miastach – nie tylko przedstawicieli różnych religii, ale także przedstawicieli różnych partii politycznych. Jakże budujące byłyby tego rodzaju spotkania osób z PIS i partii opozycyjnych, które naprawdę chcą się usłyszeć, naprawdę chcą się zrozumieć, szanują inne zdanie i dążą do pokoju społecznego.

Niemożliwe?…

MY bądźmy takimi osobami – na obiadach u cioci, imieninach, portalach społecznościowych.

Niemożliwe?