„Przyjadą oni wszyscy. Ci dawno pomarli.. I spotkają się z nami. Przyjdzie mój stryj, dawny proboszcz z Paleśnicy, który jeździł na Jamną uczyć religii, i jego kolega ksiądz Bocheński z Bukowca, który jeździł po okolicy konno. Przyjdzie Roman Brandstaetter i będzie się uśmiechał, że on, który za życia szukał sobie miejsca na ziemi, ma tutaj na Jamnej w Domu św. Jacka swój pokój z kominkiem. Przyjdzie ta kobieta, która wyszła naprzeciw nienacierający Niemców z obrazem Matki Bożej i z dwojgiem dzieci i natychmiast została rozstrzelana. Polegli partyzanci i Niemcy. Ofiary boju o Jamną… Przyjdzie Potokowa, którą na śmierć zaopatrywałem, i Józef, który zamarzł w domu, przy drodze do Bukowca. Przyjdą też żyjący. Wszyscy mieszkańcy Jamnej i zaproszeni goście. Dom św. Jacka pomieści wszystkich. (…) Domu nie trzeba zamykać. Trzeba zostawić wolne miejsce. Może kto zajdzie do nas w ten wigilijny wieczór. Może zajdzie na Jamną do Domu świętego Jacka. Trzeba też zejść jeszcze za dnia na dół, do wsi, po opłatki, bo nie może być Wigilii bez opłatka”.