Rozmowa poety z politykiem jest zawsze przedsięwzięciem ryzykownym, przy czym ryzyko jest obustronne. Polityk może dowiedzieć się o sobie nieprzyjemnej prawdy (jedna z interpretacji głosi, że to właśnie dlatego Platon wygnał poetów z państwa), natomiast poeta może stracić głowę, albo przynajmniej ojczyznę. Przykładów możemy znaleźć wiele, od Owidiusza poczynając, poprzez Dantego, Mickiewicza, Mandelsztama, aż po Miłosza.  Niedawno na łamach „Gazety Wyborczej” poeta Adam Zagajewski rzucił wyzwanie politykowi. Poszło o powoływanie się na Tischnera. Nie zdziwiło mnie przywiązanie krakowskiego poety do spuścizny filozofa. Chodzi jednak  jeszcze o coś innego, a mianowicie o interpretację filozofii i postawy Tischnera.

Można powiedzieć, że istnieje tischnerowska lewica i tischnerowska prawica. Adam Zagajewski wprost pisze, że Tischner nie popierałby obecnego rządu (pomijam epitety). Zapewne ma rację, myślę jednak, że prawica ma prawo do interpretowania Tischnera. Próbę taką podjęli redaktorzy „Pressji” (39/2014). Jest to próba krytyczna. Przytoczę tylko dwa fragmenty. W wstępnym artykule Jan Maciejewski pisze, że „sednem dramatu Tischnera jest fakt, że będąc prorokiem, nie potrafił być jednocześnie reformatorem. Co nie oznacza, że jego proroctwo się przedawniło”.  Natomiast w rozmowie z redaktorami Zbigniew Stawrowski stwierdza, że „u Tischnera mamy bardzo dobrze opisaną jednostkę, jej relacje z innymi, wspólnotę religijną, która jest formą wspólnoty etycznej, natomiast zupełnie nie poradził on sobie z kontekstem instytucjonalno-politycznym ludzkiego życia”. W skrócie można powiedzieć, że Tischner nie poradził sobie z nową rzeczywistością, która pojawiła się po 1989 roku. Można nie zgadzać się z tą opinią, uważam natomiast, że wielość interpretacji świadczy tylko o wielkości i głębokości filozofa. Dużo gorszy los spotkałby go jeśli ograniczylibyśmy się do jarmarcznych festiwali „ku czci”. Spór o interpretację Tischnera jest prawdziwym świadectwem aktualności jego myśli.

maxi_p342918057

fot. M. Wodecka

Reakcja Adama Zagajewskiego wywołała moje zdziwienie z innego powodu. Przez wiele lat był poetą, który stronił od politycznego zaangażowania. Początkowo związany z Nową Falą w pewnym momencie odwrócił się od świata życia społecznego, by obserwować inny wymiar rzeczywistości. W wierszu Co godzinę wiadomości przeciwstawia telewizyjnym wiadomościom spacerującego w mokrej trawie kota.  Kto słucha wiadomości nie wie o kocie. „Wiadomości” są oczywiście figurą symboliczną. „Wiadomości ze świata, wiadomości z Dziennika TV, wiadomości z gazety. Ulotna wiedza o stanie ludzkiego szaleństwa” (T. Nyczek). Zasadnicza przemiana filozofii literackiej Zagajewskiego dokonała się w imię kota. W eseju  Solidarność i samotność pisze: „Tymczasem gdzieś pomiędzy fałdami kurtyny historii ukrywa się inna, wcześniejsza rzeczywistość, poddana innemu rytmowi, innej muzyce. Dotknięcie jej daje siłę”. Mam nadzieję, że Adam Zagajewski wciąż będzie pokazywał nam tę inną rzeczywistość. Dotknięcie jej daje siłę.