Spojrzenie wyraża nadzieję. Patrzymy w stronę czegoś nam bliskiego i przyjemnego, odwracamy wzrok od rzeczy nieprzyjemnych. Odwrócenie wzroku jest również wyrazem utraty łaski. W Biblii Bóg odwraca swój wzrok od grzechu. Gdy Piotr starał się namówić Jezusa, aby ten zszedł z drogi męki, zwraca się do niego słowami: „Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki” (Mt 16, 23). Po zaparciu się ucznia mimo wszystko nie odwrócił od niego swojego wzroku: „Pan obrócił się i spojrzał na Piotra. Wspomniał Piotr na słowo Pana, jak mu powiedział: «Dziś, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz». Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał.” (Łk, 22, 61-62). Jego spojrzenie przemienia serce Piotra, przemienia nasze serca.

E. Burnand, Uczniowie Piot i Jan biegną do grobu w poranek Zmartwychwstania, 1898 r.

Zmartwychwstały ukazuje się uczniom, a ich spojrzenia wciąż Go szukają. Ukazuje się raz jako ogrodnik, innym razem jako towarzysz podróży. Ich serca przeczuwają Jego obecność, jednak do końca nie są pewni, czy to On. Z tego też powodu właściwie nie jest możliwe dobre przedstawienie Zmartwychwstałego Chrystusa na obrazie. Jego przemienione ciało wymyka się możliwościom realistycznego uchwycenia. Być może najlepiej tę tajemnicę przedstawili Eugène Burnard i El Greco. U Burnarda widzimy uczniów Piotra i Jana biegnących do grobu. Jezus nie jest widoczny na obrazie. Uczniowie mają wzrok utkwiony w czymś, co znajduję się poza ramami płótna. Na ich twarzach maluje się przejęcie i nadzieja. El Greco przedstawił natomiast uczniów Piotra i Pawła w spokojnej, opanowanej pozie. Jeden z nich trzyma księgę, drugi klucz. Oni również wzrok mają utkwiony w czymś, lub raczej w Kimś, kto znajduje się poza ramami obrazu.

Jezus cięgle nas wyprzedza. Jego nauka, życie, śmierć i zmartwychwstanie, są stałym przekraczaniem ram tego świata. Jest w nim obecny, lecz wymyka się próbie opisu czy przedstawienia. Najbardziej chyba można Go rozpoznać w spojrzeniach pełnych nadziei i tęsknoty. Nadziei, która prowadzi nas, wraz z Nim, poza ramy tego świata. On stale jest przed nami i stale nas wzywa.

El Greco, Święci Piotr i Paweł, 1587 r.

Chciałbym zakończyć te paschalne rozważania na temat sztuki modlitwą siostry Katarzyny Sokołowskiej (1896-1924), rzeźbiarki i służebniczki Krzyża z Lasek: „Panie, jeśli taka będzie wola Twoja, to użyj mnie jako narzędzia Twej sztuki. Niech w sztuce tej będzie jak najmniej mnie, a jak najwięcej Ciebie. Niech będzie prosta, nie błyszcząca, a prawdziwa. Nie proszę Cię, Panie, o wielkie zrozumienie, o wielkie umiejętności, bo nie w tym leży Twoja sztuka. Dużo artystów ma te umiejętności i poczucie subtelności, i wysilają się niezmiernie, a nie czynią tego, co najważniejsze, nie chwalą Ciebie. A inni, bezimienni, których dzieła tak proste, że aż dziecinne, a jednak nie ulegają czasowi, bo wypowiadają więcej niż swoją epokę, więcej, niż wiedział artysta, wypowiadają to, coś Ty chciał powiedzieć, a Twoje słowa nie przeminą. Te dzieła zawsze budzić będą w duszach miłość i wdzięczność dla Ciebie, rozniecać żar modlitwy, odrywać duszę od tego, co niby rzeczywiste i realne, i łączyć z Tym, który naprawdę jest Rzeczywisty”.

 

Tekst ukazał się pierwotne na stronie liturgia.pl