w święto św. Tomasza z Akwinu, który miał odwagę myśleć
Jesteśmy po kolejnym Dniu Islamu w Kościele Katolickim. W Szczecinie, po projekcji filmu „Ludzie Boga”, próbowaliśmy dyskutować o możliwości koegzystencji chrześcijan i muzułmanów w obecnej sytuacji polityczno-kulturalnej oraz o instrumentalizowaniu religii dla potrzeb ideologii budowanych na podłożu polityczno-ekonomiczno-narodowym. Po spotkaniu doszły do mnie głosy, także wśród znajomych, że zamiast praktykować specjalny dzień poświęcony islamowi, powinniśmy jednoznacznie głosić im, że nie ma zbawienia poza Chrystusem. Widać w tym wiele niezrozumienia nauki Kościoła, w której jedno nie wyklucza drugiego. Więcej, bez dialogu nie ma owocnej ewangelizacji. Dialog to przede wszystkim poznanie tego drugiego, a jak pisał jeden z naszych braci studentów, opisując postawę naszego trzynastowiecznego generała zakonu – św. Rajmunda z Penyafort: “jeśli chcesz kogoś dobrze zrozumieć, naucz się jego języka; jeśli chcesz pokazać mu piękno, dobro, prawdę, musisz umieć się z nim komunikować”. Mam wrażenie, że często pod słusznym postulatem wychodzenia z ewangelią także do muzułmanów, kryje się pewien antyintelektualizm oraz brak chęci zapoznania się z dokumentami Kościoła. Najbardziej znane zdanie z nauczania św. Tomasza z Akwinu mówi, że łaska buduje na naturze – gratia supponit naturam. A jak ta łaska, która przychodzi przez głoszenie Ewangelii mogłaby się zakorzenić w naturze, skoro ją na wstępie – taką jako ona jest ignorujemy, nie siląc się na wymagające i dogłębnie poznanie kultury, obyczajów i religijności islamu? Bazowanie na doniesieniach medialnych raczej nie wiele ma wspólnego z poszukiwaniem Prawdy.
Jeszcze kilka lat wcześniej interesowałem się , gdy chodzi o dialog międzyreligijny, wyłącznie dialogiem z Judaizmem. Nie wspomnę o zaangażowaniu w ekumenizm wewnątrz świata chrześcijańskiego, które jest konsekwencją nakazu samego Chrystusa (por. J 17, 21). W jednym z najważniejszych dokumentów współczesnego Kościoła, czyli w soborowej deklaracji „Nostra Aetate” – http://chrzescijanskie.info/read/1d0s, której 50-ą rocznicę podpisania obchodziliśmy 28 października 2015 roku, w punkcie 3 czytamy dokumentu czytamy:
Kościół spogląda z szacunkiem również na mahometan, oddających cześć jedynemu Bogu, żywemu i samoistnemu, miłosiernemu i wszechmocnemu, Stwórcy nieba i ziemi, Temu, który przemówił do ludzi; Jego nawet zakrytym postanowieniom całym sercem usiłują się podporządkować, tak jak podporządkował się Bogu Abraham, do którego wiara islamu chętnie nawiązuje. Jezusowi, którego nie uznają wprawdzie za Boga, oddają cześć jako prorokowi i czczą dziewiczą Jego Matkę Maryję, a nieraz pobożnie Ją nawet wzywają. Ponadto oczekują dnia sądu, w którym Bóg będzie wymierzał sprawiedliwość wszystkim ludziom wskrzeszonym z martwych. Z tego powodu cenią życie moralne i oddają Bogu cześć głównie przez modlitwę, jałmużny i post. Jeżeli więc w ciągu wieków wiele powstawało sporów i wrogości między chrześcijanami i mahometanami, święty Sobór wzywa wszystkich, aby wymazując z pamięci przeszłość, szczerze pracowali nad zrozumieniem wzajemnym i w interesie całej ludzkości wspólnie strzegli i rozwijali sprawiedliwość społeczną, dobra moralne oraz pokój i wolność.
Minęło pięćdziesiąt lat i czasy się trochę zmieniły. Obserwujemy z większym niepokojem radykalizujące się postawy wewnątrz świata muzułmańskiego, prześladowanie chrześcijan na Bliskim Wschodzie, wymykający się z pod kontroli exodus ludności muzułmańskiej do Europy. Liczba osób nieufnych czy wręcz wrogich wobec wyznawców proroka Mahometa narasta. Spotykam się raz po raz z poglądem, że zamiast Dnia Islamu, Kościół powinien odwołać się do historii i takich wydarzeń jak bitwa pod Lepanto czy do Odsiecz Wiedeńska. Ale czy Sobór Watykański i „Nostra Aetate” to nie cześć historii, która zobowiązuje? Inny zarzut dotyczy nierównomierności dialogu, że przykładowo w Arabii Saudyjskiej na Dzień Katolicyzmu nie ma szans. Ale czy samo przesłanie Ewangelii nie wzywa nas chrześcijan zawsze to tego “więcej” daru z siebie, nie czekając na wystarczającą,w naszej ocenie oczywiście, odpowiedź? “(…) Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie (…) Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (por. Mt 5, 38-48).
Papież Franciszek z okazji rocznicy podpisania dokumentu “Nostra Aetate” powiedział:
Kościół (…) z szacunkiem patrzy również na wyznawców wszystkich religii, doceniając ich zaangażowanie duchowe i moralne. Będąc otwarty na dialog ze wszystkimi, jest jednocześnie wierny prawdzie, w którą wierzy.
W sposób bardzo jednoznaczny do kontynuacji i wspierania dialogu religijnego z islamem, który wpisuje się także w dialog z judaizmem, wzywa w adhortacji dotyczącej Kościoła na Bliskim Wschodzie “Ecclesia in Medio Oriente” – http://w2.vatican.va/content/benedict-xvi/pl/apost_exhortations/documents/hf_ben-xvi_exh_20120914_ecclesia-in-medio-oriente.html) papież Benedykt XVI:
Natura i powszechne powołanie Kościoła wymagają, aby prowadził on dialog z wyznawcami innych religii (…) Dialog ten, który nie jest podyktowany przede wszystkim względami pragmatycznymi natury politycznej lub społecznej, opiera się przede wszystkim na podstawach teologicznych, które wymagają wiary. Pochodzą one z Pisma Świętego i są wyraźnie określone w Konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium i w Deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich Nostra aetate (p. 19)
Od dawna istnieje też dwustronny lub trójstronny dialog intelektualistów lub teologów żydowskich, chrześcijańskich i muzułmańskich. Jest to laboratorium różnych spotkań i badań, które należy propagować. Przyczyniają się do tego skutecznie wszystkie różnorodne katolickie instytuty i ośrodki – filozofii, teologii i jeszcze innych dziedzin – które dawno temu powstały na Bliskim Wschodzie i które pracują niekiedy w trudnych warunkach. Serdecznie je pozdrawiam i zachęcam do kontynuowania ich dzieła pokoju, wiedząc, że trzeba wspierać wszystko to, co zwalcza ignorancję i sprzyja poznaniu. Szczęśliwe połączenie dialogu życia codziennego i dialogu „intelektualistów czy teologów” przyczyni się z pewnością stopniowo, z Bożą pomocą, do polepszenia współżycia żydowsko-chrześcijańskiego, żydowsko-islamskiego i chrześcijańsko-muzułmańskiego. Takie życzenie wyrażam i modlę się w tej intencji (p. 28).
Dziś w naszym zakonie świętujemy św. Tomasza z Akwinu, naszego brata i doskonałego ucznia św. Dominika w przepowiadaniu, którego częścią składową był dialog. Składa się na niego również teologiczny dyskurs międzyreligijny. Sobór Watykański naucza, że inne religie nie mogą być wyłącznie tolerowane. Już w II wieku pisał św. Justyn: „odbija się w nich promień Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi” („Nostra Aeteate”, p. 2). Ten wątek rozwija papież Benedykt XVI we wspomnianej przeze mnie adhortacji (p. 27):
Tolerancja religijna istnieje w wielu krajach, ale niewiele zobowiązuje, ponieważ pozostaje ograniczona w zakresie swego działania. Konieczne jest przejście od tolerancji do wolności religijnej. Nie jest to otwarta brama, prowadząca do relatywizmu, jak twierdzą niektórzy. Ten krok, który należy uczynić, nie jest rozwartą szczeliną w wierze, ale ponownym rozpatrzeniem relacji antropologicznej do religii i do Boga. Nie jest on ciosem wymierzonym w „podstawowe prawdy” wiary, gdyż pomimo rozbieżności ludzkich i religijnych jakiś promień prawdy oświeca wszystkich ludzi. Dobrze wiemy, że prawda poza Bogiem nie istnieje jako „sama w sobie”. Byłaby wówczas bożkiem. Prawda może się rozwijać tylko w inności, która otwiera na Boga, która pozwala poznać swoją odmienność poprzez moich braci w człowieczeństwie i w nich. Dlatego niewłaściwe jest twierdzenie w sposób wykluczający: „posiadam prawdę”. Prawda nie jest czyjąś własnością, lecz zawsze jest darem, który wymaga wysiłku do coraz głębszego przyswajania prawdy. Prawdę można poznawać i żyć nią tylko w wolności, dlatego nie możemy narzucić prawdy drugiej osobie; objawia się ona tylko w spotkaniu, które przenika miłość.
Wspominany dziś Akwinata szedł ścieżkami wytyczonymi przez urzędującego wówczas generała zakonu św. Rajmunda z Penyafort. Tenże dominikanin, wiedziony pragnieniem ewangelizowania muzułmanów, wymagał od braci odpowiedniego przygotowania w postaci nauki języka arabskiego i intelektualnego zapoznania się z nauką islamu. Rzetelne poznanie intelektualne jest nierozerwalnie związane z podstawą dialogu, wręcz jest jego najważniejszym warunkiem. A wracając do św. Tomasza. Teologia katolicka dalej byłaby opisywana za pomocą języka filozofii platońskiej, gdyby ten wielki teolog nie odważył się pójść, pomimo ostrej krytyki wielu współczesnych mu ludzi Kościoła, za muzułmańskim uczonym Awicenną. To właśnie za jego pośrednictwem metafizyka Arystotelesa na długie wieki posłużyła Kościołowi do opisu rzeczywistości teologicznej i stworzenia syntezy opisu świata. Nie wspomnę już o tym, że św. Tomasz sięgał do komentarzy teologów muzułmańskich.
Awicenna, czyli Ibn Sina (ur. 980, zm. 1037)
A gdy chodzi o samą ewangelizację, to oczywiście nie można poddawać w wątpliwość, że Doktorowi Anielskiemu towarzyszyło pragnienie głoszenie Pana Jezusa muzułmanom i dziś Kościół także nie przestaje głosić zbawienia w Chrystusie. Przypominał jednak wyraziście, że musi być ono oparte o poszanowanie wolności religijnej i sumienia (ST, II-II, q.10, a.8,corp.):
Są tacy niewierzący, którzy nigdy nie przyjęli wiary, jak poganie i żydzi. Takich w żaden sposób nie należy zmuszać do wiary, by sami uwierzyli, ponieważ wiara to rzecz woli.
Nauczanie Akwinaty stało się podstawą nauczania Soboru Watykańskiego II, w 14 punkcie dokumentu „Dignitatis humanae”, co powtórzy potem także Katechizm Kościoła Katolickiego (p. 2104-2106):
Wszyscy ludzie powinni być wolni od przymusu ze strony czy jednostki, czy też grup społecznych i wszelkiej władzy ludzkiej, i to przynajmniej tak, żeby nikt był zmuszany do działania wbrew swemu sumieniu ani nie doznawał przeszkody, gdy działa według swego sumienia.
Papież Benedykt XVI rozwija tę myśl w kontekście dialogu międzyreligijnego między chrześcijanami, żydami i muzułmanami na Bliskim Wschodzie:
Wolność religijna jest szczytem wszystkich wolności. Jest świętym i niezbywalnym prawem. Obejmuje ona równocześnie na poziomie indywidualnym i zbiorowym wolność sumienia w sprawach religijnych oraz swobodę kultu. Obejmuje też swobodę wyboru religii, którą uważa się za prawdziwą, i publiczne wyrażanie swojej wiary. Możliwe musi być swobodne wyznawanie i ukazywanie swojej religii oraz jej symboli, bez narażania swojego życia i wolności osobistej. Wolność religijna jest zakorzeniona w godności osoby. Zapewnia ona wolność moralną i sprzyja wzajemnemu szacunkowi. Żydzi, którzy przez długi czas doznawali wrogości często śmiercionośnej, nie mogą zapominać o dobrodziejstwach płynących z wolności religijnej. Muzułmanie ze swojej strony dzielą z chrześcijanami przekonanie, że nie jest dozwolony żaden przymus w sprawach religijnych, a tym bardziej przemoc. Przymus, który może przybierać różne i podstępne formy na płaszczyźnie osobistej i społecznej, kulturowej, administracyjnej i politycznej, jest sprzeczny z wolą Bożą. Jest on źródłem instrumentalizacji politycznej i religijnej, dyskryminacji i przemocy, która może prowadzić do śmierci. Bóg chce życia, a nie śmierci. On zakazuje zabijania także tego, kto zabija (por. Rdz 4, 15-16; 9, 5-6; Wj 20, 13).
Gdy Doktor Powszechny dopuszcza fizyczny przymus w sytuacji bezpośredniego zagrożenia chrześcijan, to jednak podkreśla, że sprawiedliwa wojna nie może obrócić się w fizyczny przymus w stosunku do żydów i niewierzących, w tym muzułmanów, aby tak wymusić przyjęcie wiary chrześcijańskiej:
Wierzący powinni jednak wobec nich używać przymusu, jeśli to możliwe, by wierze nie szkodzili, czy to bluźnierstwami, czy złą propagandą, czy wreszcie otwartymi prześladowaniami. I z tego powodu wierzący w Chrystusa często przeciw niewierzącym toczą wojnę – ni po to, by ich zmusić do wierzenia (gdyż gdyby ich nawet zwyciężyli i mieli w niewoli, w ich wolności pozostawałoby, czy będą chcieli wierzyć), lecz po to, by ich zmusić do nieszkodzenia wierze w Chrystusa.
Warto zwrócić uwagę, że zasadnicza taką postawę przyjmowali władze państw islamskich wobec chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Ostateczne rozwiązanie, jeśli można użyć takiego sformułowania, kwestii chrześcijan (Ormian i syriackich Aramejczyków) na terenie dzisiejszym Turcji, dokonało się nie za czasów państwa religijnego, ale w imię nacjonalistycznej idei państwa świeckiego „Turcja dla Turków”. Trzeba jednoznacznie podkreślić, że to nie religie jako takie, ani nawet uznawany przez nie ekskluzywizm religijny (wyłączność zbawienia), są przyczyną prześladowań. Jego przyczyną jest zawsze ludzka ideologia, gdzie religia i wiara są zinstrumentalizowane. Przypomina o tym Benedykt XVI w „Ecclesia in Medio Oriente” (p. 30):
Niepewność gospodarczo-polityczna, zdolność do manipulacji niektórych i niedostateczne zrozumienie religii stanowią między innymi podłoże fundamentalizmu religijnego. Dotyka on wszystkich wspólnot religijnych i uniemożliwia trwające od wielu wieków współżycie. Z powodów politycznych chce on przejąć władzę, czasami przemocą, nad sumieniem każdego i nad religią. Kieruję stanowczy apel do wszystkich przywódców religijnych tego regionu, żydowskich, chrześcijańskich i muzułmańskich, aby poprzez swój przykład i nauczanie dokładali wszelkich starań w celu wyeliminowania tego zagrożenia, godzącego bez różnicy i śmiertelnie w wierzących wszystkich religii. „Posługiwanie się słowem objawionym, Pismem Świętym lub imieniem Boga, aby usprawiedliwić nasze interesy, naszą politykę – którą tak łatwo można naginać – czy przemoc, jest bardzo poważnym błędem.
O duchowej postawie chrześcijanina wobec muzułmanów pisałem już wcześniej: https://info.dominikanie.pl/2014/10/czy-chrzescijanin-moze-miec-jeszcze-serce-dla-muzulmanina/
Bardzo ważna deklaracja ze strony świata islamu: http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,24865,250-liderow-islamu-podpisalo-historyczny-apel.html
Czytalam slowa papieza Benedykta, ze wspolczesna, laicka kultura Europy jest niezdolna do dialogu z islamem. Calkowicie sie z tym zgadzam, bo obojetnosc, niezrozumienie albo wrecz wysmiewanie sie z religii powoduje, ze muzulmanie izoluja sie od reszty spoleczenstwa. Mysle, ze ludzie wierzacy sa do takiego dialogu zdolni, mimo, albo raczej na przekor ostatnim wydarzeniom w Europie i na Bliskim Wschodzie. Jestem przekonana, ze istnieje wpolna plaszczyzna porozumienia dostepna dla ludzi wierzacych, bo o wielu sprawach mowimy tym samym jezykiem, np. dziekujac Bogu za narodziny dziecka, albo powierzajac Bogu umierajacego ojca albo matke.
To, ze Ojciec taki dialog zainicjowal i o nim pisze uwazam za bardzo wartosciowe, tym bardziej, ze jest to trudne.