Bardzo dużo radości sprawiło mi obejrzenie vloga „Początek Wieczności”. Natrafiłem na niego, przeglądając w niedzielę Internet. Vlog, czyli wersja wideo coraz popularniejszych blogów, ostatnimi czasy przykuwa moją uwagę, prowokując we mnie wiele pytań na temat obecności Kościoła w tej części przestrzeni wirtualnej. „Początek Wieczności” tę uwagę przykuł w sposób szczególny.
Para młodych małżonków opowiada, w jaki sposób budowali, budują i mają zamiar budować relację między sobą. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie to, że w międzyczasie wskazują na to, jak ważna w tej relacji jest dla nich obecność Pana Boga. Robią to w tak naturalny sposób, że dla odbiorcy, Jego obecność w tym związku jest równie oczywista, co dla współmałżonków. Wszystko jest okraszone onieśmielającymi uśmiechami (trafnie w jednym z vlogów autorzy zwrócili uwagę, że nie zawsze, z różnych przyczyn, obecnych na ich twarzach), dużą spontanicznością i uroczą nieporadnością (o, której sami często mówią).
Z jednej strony ma się wrażenie, że uczestniczy się w czymś ważnym, z drugiej – brak w tym wszystkim pompatyczności, sztucznej powagi, czy też nieuzasadnionej egzaltacji. Każdy, kto obejrzy tego vloga, może czuć się zaproszonym do tej relacji. Niezależnie od tego, czy jest wierzący, czy sam żyje w małżeństwie, czy po drodze mu ze wszystkim, co na vlogu widzi i słyszy, może poczuć się przy autorach bezpiecznie. Nikt nikogo nie atakuje, nie oskarża, nie wytyka takich czy innych działań. Ten vlog jest świadectwem.
Można o Bogu i Kościele mówić w taki sposób, w którym nie trzeba go tylko bronić. Można głosić kerygmat – tak, że odbiorca będzie miał możliwość wyboru. Można pokazać, że czas jest niezwykle istotny w budowaniu relacji pomiędzy ludźmi, ale i nami a Bogiem, w konsekwencji nami a Kościołem. Można pokazać, że nie trzeba wszystkiego na raz.
Brakuje nam takich świadectw. Zwłaszcza w przestrzeni, do której mają dostęp ludzie młodzi. To z niej czerpią większość swoich informacji o świecie. Można się na to oburzać, ale od tego ta rzeczywistość się nie zmieni. Trudno znaleźć i doświadczyć normalności w mówieniu o Kościele wśród tych, którzy o tym Kościele w Internecie mówią. Zasada, że jeżeli ktoś nie jest z nami, jest przeciwko nam, wydaje się królować w opisie tego świata wśród tych. którzy być może z tego świata nie są, ale to w nich (przez nich) Bóg chce ten świat nawrócić, a w konsekwencji także zbawić.
Oczywiście, nie jest tak, że vlog, o którym piszę, jest jedynym miejscem, gdzie jako katolik mogę się w Internecie poczuć bezpiecznie. Tych miejsc jest sporo. Zastanawiam się tylko, czy nie może być ich więcej. Nie oszukujmy się: jako katolicy jesteśmy gdzieś w tyle peletonu w korzystaniu z mediów społecznościowych, z tego, co proponuje świat Internetu. I zamiast oburzać się, że nie mamy „wzięcia”, zastanówmy się, co zrobić, żeby było inaczej. Można to osiągnąć, w sposób zgodny z Ewangelią, trzeba się go tylko nauczyć. Tutaj potrzebna jest ciężka praca, bo być może inni pracują ciężej i bardziej wytrwale od nas.
Inspirujące było dla mnie spotkanie z „Początkiem Wieczności”. Jak już pisałem, takich miejsc w Internecie kilka się znajdzie. Warto ich poszukać, można się będzie mile zaskoczyć. Być może sami coś, niekoniecznie w przestrzeni medialnej, ale w sowim własnym świecie równie inspirującego stworzymy.
Dokładnie tak 🙂
e-wangelizacja;)
Mam 35 lat i marze o malzenstwie. Dlatego ogladalam ten film i zastanawialam sie dlaczego ja nie moglam miec normalnego zycia. Jestem sama od zawsze bo nikt mnie nie chcial. Nie trudno jest byc szczesliwym jak sie wszystko ma. Ja mam mysli uporczywe samobojcze bo wiem ze na dzieci i slub jest za pozno. Bo budze sie tylko po to aby pojsc do pracy. Te swieta spedzam jak zawsze sama. Bez pisanek, bez sniadania i bez rodziny. Moze Bog wybiera tylko tych najladniejszych dla szpanu. Zobacz taka ladna rodzina mi sie udala. Po drugiej stronie siedzi samotna kobieta, ktora sie nigdy rodziny nie doczekala. To tez swiadectwo..
Droga Karolu, to prawda kij ma zawsze dwa końce. Dziś wszyscy chętnie pokazują swoje szczęście, pozwalają wchodzić nam do swojego życia, sypialni, domów, ogrodów… Uśmiech od ucha do ucha, idylliczny świat. Czy to źle? Czy to dobrze? Nie wiem. Z drugiej zaś strony, gdzie człowiek nie spojrzy tam wojna, głód, bieda, przemoc. Może to dlatego te nasze czasy to taki ekshibicjonizm domowy. Wiem natomiast jedno, kiedy Tych dwoje doświadczy życie prawdopodobnie nie będą się tak pięknie z nami dzielić swoim rozgoryczeniem, troskami, żalem, smutkiem. Wtedy w cichym kącie, w samotności, w medytacji z Bogiem załatwia się swoje sprawy. Dlaczego??? Pewnie dlatego, że dziś wszyscy chcą widzieć tylko młodych, pięknych i szczęśliwych. Sami Ci piękni wówczas jakoś znikają z przestrzeni innych pięknych i szczęśliwych. Pani Karolu obiecuję Pani wszyscy doświadczamy życia, jego trudu, wszyscy mamy pod górę, nawet jeśli chwilowo nasz uśmiech od ucha do ucha przysłania nam realny świat. Życzę Pani aby mimo niespelnionych pragnień nie przestawała Pani wierzyć, że po trudach wędrówki pod górę, przyjdzie trud wędrówki w dół. A mimo to warto się cieszyć życiem.
Tyle ze zycie w samotnosci nie jest zyciem. Problemy w malzenstwie sa latwiejsze niz w samotnosci. Nie mam rodziny, spedzilam swieta samotnie, nie bede miec dzieci. W tym swiecie pieknych i szczesliwych nie ma dla mnie miejsca. Jak mam wuerzyc w lepsze jutro skoro Bog nie dal mi ani jednego szczesluwego dnia? Dla jednej kobiety milosc malzensks i macierzynstwo a dla mnie bol i samotnosc.
I have read so many content concerning the blogger lovers however this paragraph is genuinely a pleasant piece of writing keep it up.newsmax anchors female
We always follow your beautiful content, I look forward to the continuation. https://livetvgoo.com/
It’s nice to see the best quality content from such sites. https://livetvgoo.com/