W jednym z felietonów wykorzystałem fotografię rzeźby, przedstawiającej świętą Katarzynę Sieneńską. Z przyzwyczajenia zacząłem szukać informacji o autorze. Okazało się, że jest nim znany włoski rzeźbiarz Francesco Messina. Przypomniałem sobie o nim wczoraj, czytając ostatni wpis na blogu ojca Tomasza Biłki OP.
Ojciec Tomasz znany jest z zaangażowania w dialog ze światem kultury. Sam, będąc malarzem i poetą, ma do tego wszelkie predyspozycje. Sztuka może być drogą, prowadzącą do Boga. Artysta w jakiejś mierze uczestniczy w stwarzaniu świata (przy zachowaniu oczywistej różnicy pomiędzy Stwórcą i twórcą). W historii możemy znaleźć sporo przykładów artystów, którzy dzięki sztuce odnaleźli Boga lub przynajmniej szukali Go. Będzie to zarówno Andrej Rublow, jak i Jerzy Nowosielski, Fra Angelico i Stanisław Rodziński, Caravaggio i Jan Lebenstein. Lista jest naprawdę długa i znajdą się tam artyści szalenie różni, którzy pozostawali jednak wrażliwi sacrum. Niewątpliwie jest to piękna i trudna droga. Być może jedna z ważniejszych dla współczesnej ewangelizacji.
Można jednak jeszcze inaczej uchwycić relację pomiędzy artystą i Bogiem. I tutaj wracam do włoskiego rzeźbiarza Francesco Messiny. W 1949 roku był już artystą o międzynarodowej sławie, jednym z najbardziej znaczących monumentalnych rzeźbiarzy w Europie. Wychował się z dala od Kościoła w biednej sycylijskiej rodzinie. Uważał się za człowieka niewierzącego, kiedy wiosną trafił do Genui, gdzie była organizowana wystawa jego prac. Pewnego dnia przyjaciele związani z Ojcem Pio zaprosili Messinę na kolację. Opowiedzieli artyście o niezwykłym zakonniku, pokazali nawet jakieś publikacje. Uwagę rzeźbiarza przykuło spojrzenie Ojca Pio na jednej z fotografii. Przez całą noc nie mógł zasnąć w hotelowym pokoju, myśląc o spojrzeniu zakonnika, a kiedy wreszcie usnął zbudził go dźwięk telefonu. O piątej nad ranem usłyszał w słuchawce głos swojego przyjaciela z dzieciństwa, który opowiedział mu o tym, jak poczuł zapach Ojca Pio, stojąc przed jedną z rzeźb Messiny na wystawie. Artysta postanowił odwiedzić kapucyna, jednak obowiązki zatrzymały go w Mediolanie. Myśl o zakonniku nie dawał mu jednak spokoju.
W jakiś czas potem pojechał do San Giovanni Rotondo wraz z przyjacielem. Bracia poprosili, by poszli do kościoła przygotować się do spowiedzi. Messina chciał powiedzieć, że nie czuje się przygotowany, by przystąpić do sakramentu. Wtedy Ojciec Pio powiedział: „Ty niczego nie mów, tylko odpowiadaj”. I zaczął wymieniać grzechy Messiny. Od tego momentu zmieniło się całkowicie jego życie. „Narodziłem się 11 kwietnia 1949 roku”.
Właśnie dzięki temu spotkaniu z Ojcem Pio możemy oglądać w Rzymie pomnik świętej Katarzyny Sieneńskiej i słynną Drogę Krzyżową w San Giovanni Rotondo. Widać, że można i tak, jakby od drugiej strony podejść do relacji artysta-Bóg. Czasem, żeby powstało niezapomniane dzieło wystarczy spowiedź.
Comments - No Responses to “Spowiedź artysty”
Sorry but comments are closed at this time.