Rozmyślając pod modrym niebem

Nastała wiosna. Wczoraj w Pradze mieliśmy cudowny słoneczny dzień. Niebo bez jednej chmurki, woń jaśminów, biel i róż drzew owocowych. I to niezrównane połączenie barw: żółte forsycje na tle głębokiego błękitu nieba. Widok cieszy oko, a uroku dodają czeskie słowa: forsycja to złoty deszcz (jak w piosence Antoniny Krzysztoń), a niebo jest modre (jak Dunaj).

Tak było wczoraj, a dziś już trochę wiało, więc ciepły, prawie letni dzień stał się wspomnieniem. Wspomnienia… Izraelitom na pustyni zebrało się na wspomnienia: Wspominamy ryby, któreśmy darmo jedli w Egipcie, ogórki, melony, pory, cebulę i czosnek. Tymczasem tu giniemy, pozbawieni tego wszystkiego. Oczy nasze nie widzą nic poza manną. Zapomnieli o nieludzkiej pracy i poniżeniu. Złote czasy, Egipt. Nasza złota niewola. Złota klatka. Ach, te egipskie warzywa! I te ryby z Nilu! Ach, żeby było tak jak było!

Pamięć zawodzi. Rozum też. Wszak droga wiedzie naprzód, do Ziemi Obiecanej. I my wędrujemy po ziemi do Nieba, a nie do ziemskiego Raju.

Zawodzi ludzka pamięć, a o Boskiej czytamy u Izajasza: Mówił Syjon: Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie.

Ludzka pamięć zawodzi, a lekiem na duchową sklerozę jest wdzięczność: Błogosław, duszo moja, Pana, i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach.