O sprawiedliwości, miłosierdziu i nawróceniu. Ale również o komunikacji miejskiej, fajerwerkach widzianych z pagórka i promocyjnym pakiecie.

Niniwa była miastem bardzo rozległym – na trzy dni drogi.

Czytanie o Jonaszu przechodzącym przez wielką, trzydniową Niniwę przypomniało mi zdarzenie z wakacji. Pewnego dnia po południu przyszedł do nas pielgrzym na drodze do Santiago. Okazało się, że poprzedniego dnia doszedł na obrzeża Pragi, a dziś dotarł do nas. Parogodzinna piesza droga z peryferii do centrum to coś, czego nie umiałem sobie wyobrazić. Wiedziałem, że tę drogę najszybciej pokonuje się podmiejskim pociągiem. Dłużej jedzie się autem. Ale pieszo?!

Jonasz szedł i szedł – znak Bożego miłosierdzia. I wołał, i głosił: Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona. Jonasz nawet nie zrozumiał, że został wysłany jako prorok miłosierdzia. Uważał się za tego, kto zapowiada karę. Wyobrażam sobie, że odliczał dni, aż wreszcie stanie na pagórku nad miastem i będzie podziwiał cudowne zjawisko, wspanialsze niż największe fajerwerki do wtóru Muzyki ogni sztucznych Haendla. Oto Pan zniszczy Niniwę. Alleluja!

Niniwa zasłużyła na karę. Grzech zasługuje na karę. Są grzechy, które w sobie noszą karę. Taki promocyjny pakiet. Człowiek rozpakowuje prezent ze stempelkiem Made in Hell, raczy się zawartością i nawet nie zauważa, że w pakiecie dostał jeszcze jakieś paskudztwo. Przykład: nałogi.

Jonasz w końcu pojął, że nie zapowiadał kary, ale przed nią przestrzegał. Niniwici się nawrócili, a Księga Jonasza wylicza etapy tej przemiany:

  • uwierzyli Bogu: początek odnowy ogarniającej całego człowieka (będziesz miłował Pana Boga swego, całym sercem, całym umysłem, ze wszystkich sił)
  • odwrócili się od złego postępowania: nowy sposób życia,
  • ogłosili post i przyoblekli się w wory: zewnętrzne oznaki pokuty pomagające osiągnąć pokorę.

Moje komentarze odnoszą się rzecz jasna nie do dawnych mieszkańców Niniwy, ale do nas. Jonasz wędrujący przez Niniwę to prorok pokuty i miłosierdzia zarazem. To jednocześnie zapowiedź innego przejścia. Przeszedł wszystkim dobrze czyniąc – czytamy o Panu Jezusie w Dziejach Apostolskich. Znak miłosierdzia to już nie trzy dni drogi, ale niepojęta droga uniżenia Syna Bożego, Jego z-nieba-zstąpienie, żeby być z nami. Bliskie jest królestwo Boże. Bliskie, na wyciągnięcie ręki. Ojcowie Kościoła z upodobaniem powtarzali, że Jezus jest tym królestwem. Ten człowiek jest Bogiem, do którego można się zbliżyć jak do człowieka, żeby otrzymać ratunek, którego tylko Bóg może udzielić.

Lubię sobie wyobrażać pierwszy moment nawrócenia jako taką scenę: ubrudzone dziecko przybiega do Chrystusa, który jak na obrazkach ma białą szatę. Dziecko się przytula i to nie ono brudzi Zbawiciela, ale zostaje oczyszczone.

Królestwo Boże jest blisko. A gdzie Boże królestwo, nie ma miejsce na królowanie ludzkiego ja czy panowanie Złego. Gdy człowiek żyje w Bożym królestwie, na ziemi jest jedną nogą. Czas jest krótki. Trzeba więc, żeby (…) ci, którzy płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, którzy się radują, tak jakby się nie radowali. Przemija postać tego świata.