Parę słów o największych radościach nocy paschalnej

Przede wszystkim chrzty. Trudno się nie cieszyć, że chrzest przyjęła nasza furtianka oraz inna pani, którą miałem okazję poznać przez dwa lata, kiedy chodziła do nas na przygotowania do chrztu. Ta pani, Renata, przystąpiła do chrztu z dwójką dzieci (chłopiec 12 lat, dziewczynka 7). W siódemce ochrzczonych jest także kolega prowincjała ze liceum.

Ciekawostka językowa: podczas chrztu celebrans zwraca się tutaj per ty do osób młodszych i tych, które dobrze zna, a per wy do nieznanych.

Rozczulający moment: bierzmowanie wspomnianej dziewczynki. Celebrans zwrócił się do niej imieniem patronki z bierzmowania, w wersji najbardziej przyjętej w Czechach: Terezičko Ježiškova, czyli Teresko od Dzieciątka Jezus.

Kazanie: porównanie śmierci do czarnej dziury. Wybuch wielkiej gwiazdy = upadek anioła niosącego światło (Lucyfera). Bóstwo, które nie dało się pożreć czarnej dziurze. Ochrzczeni będą mogli wraz ze św. Pawłem śmiać się śmierci prosto w oczy: Gdzie jest twoje zwycięstwo?

Nowość tegoroczna, a raczej nawiązanie do starodawnej tradycji: przeor śpiewał Exsultet z ambony, rozwijając zwój z nutami i ilustracjami.

zdjęcie: Jan Wolf

Już nie nowość, ale zwyczaj od paru lat: dni skupienia młodzieży podczas Triduum.

Największa radość: Chrystus zmartwychwstał!

Życzę radosnej oktawy. A męczennicy niedzieli wielkanocnej 2019 niech się za nami wstawiają.