Już nie wszystkie nasze drogi w święta, w Wielkanoc, prowadzą do Kościoła. Już nie jest oczywista nasza obecność na rezurekcji, kiedyś wcześnie rano, dziś późnym wieczorem, nocą po obrzędach wielkosobotnich w Kościele. Choć ja jeszcze pamiętam szefa partii antyklerykalnej w Lublinie, naszego sąsiada, jak w niedziele zmartwychwstania przychodził, całą siłą polskiej tradycji ludowej, na procesję rezurekcyjną. Potem świąteczne śniadanie z białą kiełbasą na ciepło, jajkiem w dużej ilości, koniecznie z majonezem i najlepszą szynką.

Dziś już wielu do kościoła na Wielkanoc nie przychodzi w ogóle. W Szczecinie 75 procent do kościoła nie chodzi nawet na święta. Takie są badania socjologów. A jednak święcenie pokarmów to ostatni relikt tej chrześcijańskiej tradycji.

Nasi sąsiedzi Ukraińcy, a właściwie Ukrainki z dziećmi, wojenni uchodźcy, oni na Zmartwychwstanie zapełniają, dosłownie tłumnie, swoje cerkwie – prawosławną i grekokatolicką. Dobrze, że w niektórych częściach Polski, biskupi katolicy udostępniają katolickie świątynie prawosławnym ukraińskiej cerkwi autokefalicznej, nieuznawanej przez inne cerkwie, w tym przez polską Cerkiew Prawosławną. Słowiańskie słowo  Woskriesienije oznacza zarówno niedzielę, Dzień Pański, jak i zmartwychwstanie.

Bo prawda chrześcijańskiej wiary, że Chrystus zmartwychwstał i żyje w swoim Kościele, to fundament wiary chrześcijan. Różnych kościołów i różnych wyznań.

 

***

 

W tych dniach zmarł Ernest Bryll. Poeta, tłumacz, autor słów piosenek. Dyplomata. Był ambasadorem Polski w Irlandii. Zmarł symbolicznie w dzień św. Patryka, patrona Irlandii. Tłumaczył staroirlandzką poezję. Głównie modlitwy, hymny, inwokacje chrześcijańskie od VI do XII wieku. Ja sam prawie 30 lat temu, jako dyrektor dominikańskiego wydawnictwa W drodze, i ją również, i wiersze Ernesta Bryla wydawałem.

„Blathmac, żyjący w VIII wieku należał do tych, którzy stworzyli tradycję ‘homilii w kamieniu’, czyli ‘krzyży Pisma Świętego’, na których pojawiały się rzeźbione sceny biblijne. Tutaj poeta raz jeszcze opowiada biblijną historię Krzyża”.

 

Krzyż

Dali mu wypić na pożegnanie

Napój gdzie wszystkie złości

Zmieszane – jak żółć i ocet

A On umierając zakrzyczał

Eli, Eli samotnie wołając

Słońce zamknęło świetlistą źrenicę.

Przez niebo przeszły chmury błyskawice

Morze krzyknęło. I świat z bólu ściemniał.

I jak w gorączce zatrzęsła się ziemia.

Skały pękały. Strumienie tężały.

A krople krwi przez korę w drzewach wypływały

Zalały świata góry i doliny

Morza i głębin najskrytsze szczeliny

Wszystko się odmieniło i nie to już było

A Jeruzalem zmarłych z Grobu wyrzuciło

Świątynia zapłakała. Zasłona pękała

Gdy Jezusowej Śmierci godzina nastała

 

“`***

 

Ciało nie  opłakane włócznią przebijana

Ciało przez ludzi nie pożałowane

 

Czy Bóg człowieka na to właśnie stworzył

Aby człowiek Go zabił i do grobu złożył ?

Tłum. E. Bryll

 

Któż z nas nie zna tych kamiennych krzyży Irlandzkich. Często rozsianych po zielonych wzgórzach.

 

 

***

 

 

Wielkanoc jest mocno osadzona w polskiej kulturze, także, a może przede wszystkim, ludowej. Może tym razem kilka przysłów, które utrwaliły się w okresie Wielkiego Postu i świąt Zmartwychwstania.

„Komu post miły, niech gryzie śledzia, pan zje niedźwiedzia”.

„Post i trzeźwość to zabawa, popiół z chlebem to potrawa”.

„Boże Narodzenie nie obejdzie się bez strucli, zapusty bez pączków, Wielkanoc bez święconego, a święty Marcin bez gęsi”.

„Obdarzył ksiądz ubogą – na Wielkanoc kurzą nogą”.

Lecz istota świąt Zmartwychwstania nie leży w meteorologicznych, czy kulinarnych oczekiwaniach. Ale Chrystus jest bliski człowiekowi także przez cały cielesny, ludzki wymiar. Bo Bóg stał się człowiekiem, zamieszkał między nami, a myśmy go ukrzyżowali.

 

 

***

 

W Rzymie na Awentynie, w dominikańskiej bazylice świętej Sabiny, są drzwi cedrowe pochodzące z połowy V wieku. W jednej z kwater znajduje się scena ukrzyżowania, jest to prawdopodobnie jeden z najstarszych przykładów przedstawienia krzyża w sztuce. Wielki Piątek był najbardziej tragicznym dniem w dziejach świata, gdyż Bóg został zabity na krzyżu w Jezusie Chrystusie przez tych, których stworzył. Przez człowieka. To jakaś tajemnica nieprawości, misterium iniquitatis. Często za mała jest nasza wiara, za mały nasz umysł, abyśmy do końca pojęli, co się wtedy wydarzyło na Golgocie.

Lecz po śmierci przychodzi dzień powstania z martwych. I znowu tutaj niech wybrzmi Ernest Bryll, tym razem we własnej poezji:

Bóg odrzucił ten kamień

 

Bóg odrzucił ten kamień jakby nic nie ważył

I wstał tak lekko z grobu, że na twarzach straży

Nie było widać lęku i zdumienia

Może nie zobaczyli nawet, że się świat odmienia

I pilnują do dziś jakby nic nie było

 

Więc może Bóg ten ciężar z nazbyt wielką siłą

Rozłamał ?

Choć zmartwychwstał. Pragnął nas ocalić

To myśmy nie zdążyli. Kamień nas przywalił.

A strażnicy? Ci dalej – będą pilnowali

Bo nic się w nas nie zdarzyło”.

 

– późna jesień 1986 r.

 

 

***

 

Zawsze mnie denerwowało to sprzątanie przed wielkanocne. Zwłaszcza owo mycie okien po zimie. Koniecznie teraz, w Wielkim Tygodniu. Aż u Ernesta Bryla odkryłem wiersz, który mi to wszystko po swojemu wytłumaczył:

 

Wymyj żono okna na Wielkanoc…

 

Wymyj żono okna na Wielkanoc

Obejrzyj dokładnie to samo

W innych domach za czystymi szybami

Siedzą ludzie dokładnie tacy sami

 

Takie same jajka malowali

Taką samą szynkę wystali

I tak samo nie pytają co dalej

Bo się dosyć złego napytali

 

Chrzan nas piecze. To płaczemy. Oni

Także płaczą nad swoim chrzanem

Może chociaż pokiwamy do nich

No i po co. Wszystko takie same

 

Wszystko skryte. Choć wszystko widać

I usłyszysz zza cienkiej ściany

Nie zobaczysz kto jest ukrzyżowany

A kto głupio na mękę go wydał

 

Wymyj żono okna. Popatrzymy

W swoje twarze – z mieszkania w mieszkanie

Może chrzanem się zadławimy

Zapłaczemy o zmartwychwstanie.

 

Lubiłem Ernesta Bryla słuchać, jak mówił. Miał coś pociągającego, gdy tłumaczył, zwłaszcza literaturę Polską.

Potrafił, korzystając z polskiej nuty ludowej, z pewnym przekąsem pisać poezję. Niektórych denerwowała, jak w słynnym pamflecie Stanisława Barańczaka. Lecz poezja, to poezja, i warto do niej wracać, zwłaszcza na święta. Różnego rodzaju. I te, i inne, i następne.

 

***

 

Cisza Wielkiego Piątku, Wielkiej Soboty przechodzi w ciszę wielkanocną. Tak, bo to, co najważniejsze, odbywa się tak naprawdę w ciszy. Ciszy naszego serca, umysłu…ciszy wielkiego miasta, nawet gdy trzeba po prostu o nią zawalczyć. Bo hałas, nieustający dźwięk, są wszędzie wokół nas. Niech święta pozwolą odkryć nam, w nas, ciszę. Która jest wielka.

 

Tomasz Dostatni OP

Szczecin Gazeta Wyborcza 29.03.2024