Jest tyle poważnych tematów, o których pewnie trzeba byłoby napisać, ale ani pogoda, ani wspomnienia do tego nie nastrajają. Początek wiosny kojarzy mi się zawsze z akademickimi majówkami, i choć wspólnie zorganizowaliśmy tylko dwie, to nie mogę o nich zapomnieć.

Szperając w starych dokumentach znalazłem wywiad jaki przeprowadziła ze mną Misia kilka lat temu. Opracowywała socjologicznie fenomen duszpasterstwa i rozmawiała z uczestnikami tamtych wydarzeń. Pamiętam naszą rozmowę. Schodziliśmy z Cergowej i mieliśmy poważne problemy z nagraniem wszystkiego na dyktafon. Coś niecoś jednak się zachowało.

Rozmawialiśmy o wielu ważnych, pobożnych i zbawiennych sprawach, ale nie wspomnieliśmy o dwóch kwestiach, które z perspektywy czasu wydaja mi się ciekawe. Wspominając 16 wspólnych wypraw, zorganizowanych w ciągu dwóch lat, odnoszę wrażenie, że lubiliśmy razem odpoczywać na łonie przyrody. Może to tylko moje osobiste doświadczenie, ale myślę, że wielu z nas uciekało od miasta. Kiedy pojechaliśmy na Ukrainę pierwszą część naszej wyprawy spędziliśmy we Lwowie. To był najgorszy tydzień duszpasterski w moim życiu. Okropne poczucie rozbicia na tysiąc małych kawałków. Każdy chciał iść w innym kierunku, w innym celu. Wystarczyło, że ze Lwowa pojechaliśmy w Karpaty i sama przyroda, jej ubóstwo i wymagania, zjednoczyła nas. Pewne pytania automatycznie straciły rację bytu. Nie można zastanawiać się gdzie będzie nocleg, ponieważ będzie tam, gdzie jest woda, i musimy tam dojść. Przyroda destyluje wspólnotę.

kanapkaud1

I jeszcze jedna ciekawa obserwacja. We wspomnianej rozmowie nie poruszyliśmy kwestii różnych dziwnych zabaw, które strasznie lubiliśmy. „Kanapka”, „piramida”, „pająk”, „łapki”…. Wszystkie te gry związane były ze wspólnym działaniem, dotykaniem się. Mam wrażenie, że lubiliśmy być blisko siebie, w sensie fizycznym. Kryje się w tych zabawach jakiś podstawowy, bardzo ważny wymiar bycia wspólnotą. Gdzieś ostatnio przeczytałem, że polskie słowo „kochać” pochodzi od jakiegoś starosłowiańskiego określanie czułego dotyku. Ludzie, którzy się kochają, lubią swoją fizyczną bliskość, obecność przyjaciół. „Kochać, to znaczy dotykać” – znalazłem, to profesor Miodek mówi takie ciekawe rzeczy.