Ziemia nie pyta, dlaczego ziarno upadło akurat w tym, a nie w innym miejscu. Podobnie było z nami, kiedy ponad rok temu zjawiły się u nas „Dzieci nadziei”. Kilka osób poprosiło o możliwość przeprowadzenia spotkania w jednej z sal Instytutu, a dziś widzimy dobrze zapowiadającą się fundację, pomagającą rodzinom, które uciekły z okupowanego Donbasu.

Inicjatywa skupia przyjaciół z Ukrainy, Włoch i Francji, którzy organizują letnie obozy, wyjazdy zagraniczne i dodatkowe zajęcia podczas roku szkolnego. W tym momencie stałą opieką objęte jest około 40 dzieci. Małe ziano zasiane przed dwoma laty zaczyna powoli kiełkować. Jeszcze wiele wyzwań stoi przed organizatorami, wiele pytań będą musieli sobie zadać. Obserwując ich od ponad roku widzę przynajmniej dwie cechy, które być może różnią ich od innych tego typu organizacji.

Przede wszystkim starają się, aby pomoc była oparta o indywidualny kontakt z osobami pomagającymi. Rodziny z Włoch, nie tylko finansowo pomagają dzieciom, ale zapraszają je do spędzenia z nimi wakacji. Konkretna rodzina, na przykład z Mediolanu, opiekuje się rodziną z Makarowa. Przypomina to program „Rodzina rodzinie” zainicjowany przez Caritas Polska, a mający na celu pomoc rodzinom w Syrii. W naszej sytuacji kontakt między rodzinami jest łatwiejszy, ponieważ rodziny ukraińskie nie mieszkają już na terenie objętym działaniami wojennymi.

Drugą cechą charakterystyczną jest ekumeniczny charakter fundacji. Inicjatywa wyszła od prawosławnych, do których szybko przyłączyli się katolicy związani z ruchem „Comunione e Liberazione” z północy Włoch, bracia ze wspólnoty w Taizé, katolicy z Kijowa. Niektóre z dzieci po raz pierwszy zobaczył prawosławnego kapłana, a żadne z nich nie widziało nigdy dominikanina, i były bardzo zdziwione, że ksiądz może ubierać się na biało. Jeden z zagranicznych gości, który wcześniej nigdy nie był w Ukrainie, zapytał, czy nie mamy problemów w relacjach między katolikami i prawosławnymi. Czy nie mamy problemów ze wspólną modlitwą? Na co padła odpowiedź ze strony organizatorów, że w tym środowisku, już od ponad 25 lat modlimy się wspólnie.  Fundacja nie pomaga tylko wierzącym, pomaga wszystkim tym, który pomocy potrzebują. Jednak ideał chrześcijańskiej jedności, jest przez nich świadomie przyjmowany jako pewien kodeks postępowania.

Wiele wyzwań stoi jeszcze przed „Dziećmi nadziei”. Pewnie tyle samo, co przed Ukrainą. Jestem jednak pewien, że przyszłość tego narodu i państwa, zależy od takich inicjatyw.

Podczas letniego obozu dzieci odwiedziły cerkiew, w której artyści malowali na ścianach świątyni ikony. Każde z nich mogło uczestniczyć w tworzeniu jakiegoś fresku. Stając na stołku wyciągały ręce wysoko do góry, aby malutkim pędzlem kontynuować malowanie twarzy Chrystusa umieszczonej na sklepieniu. Myślę, że to dobra metafora pracy fundacji: namalować oblicze Chrystusa na twarzach tych dzieci, które uciekły z własnych domów przed wojną.

13495276_624979094333106_3386239769520800442_n