Ostatni weekend był bombowy. Ilość pozytywnych doświadczeń, wspaniałych ludzi i rewelacyjnych zaskoczeń okazały się fantastyczną dawką energii. Kościół jest fascynujący. To, jak Bóg wykorzystuje jego przestrzenie do własnego działania, dodaje odwagi do poszukiwania nowych miejsc. Takich, w których można odkrywać piękno i niezwykłość – zwłaszcza doświadczenie bezpieczeństwa i pokoju.

W Krakowie odbywały się Warsztaty i Festiwal Muzyki Niezwykłej. Ilość ludzi, którzy z uśmiechem na twarzy, pomimo zmęczenia wyśpiewywała Bogu chwałę była imponująca. Trzystu pięćdziesięciu Bożych szaleńców poszukujących w Kościele, w jego liturgii, swojego miejsca. Wśród tych szaleńców moi „właśni – prywatni”, których spotkanie było dla mnie doświadczeniem zaufania Bogu, który wybiera pomimo. Przyjechali z różnych środowisk, nie tylko dominikańskich. Reprezentowali grupy, które na pierwszy rzut oka różne, połączyło pragnienie piękna. Wszystkim wrażeniom i domysłom, które można by mieć widząc każdego z nich, zaprzeczył fakt obecności w nich pragnienia Boga żywego, którego mogli tam spotkać.

Indywidualne rozmowy były dla mnie doświadczeniem tego, że każdy w grupie czuł się jak u siebie. Świadomi, że czuwa nad nimi rzesza oddanych pracy organizatorów, oddawali się wyśpiewywaniu dźwięków niezwykłych. Wieczorne słuchanie koncertu Divny Lubojevic w takim towarzystwie dodało mi odwagi. Udowodniło, że mimo, iż każdy głos wydaje osobno, to brzmimy razem dużo lepiej, że to jest piękniejsze niż bycie samemu.

Ma marginesie. Z wielu doświadczeń, które dały o sobie znać w Krakowie, jedno nosiłem w sobie już jakiś czas. Sprawy około festiwalowo-warsztatkowe pozwoliły w nie uwierzyć i za nie Bogu podziękować. Różnorodność to błogosławieństwo. Jak dobrze, że jesteśmy inni. Kościół jest piękny charyzmatami tych, którzy go tworzą. Także ludzi zgromadzonych we wspólnotach, żyjących pomysłem ich założycieli. Razem brzmimy rewelacyjnie. W pojedynkę być może nie fałszujemy, ale głos już tak daleko nie dochodzi. Nie wszyscy są go w stanie usłyszeć.

Zaczęło się w Poznaniu. Móc nie do końca rozumieć życie księży diecezjalnych, żeby o nie zapytać, a potem się dzięki temu wiele nauczyć. Franciszkańskie zadziwienie światem, piękna prostoty tego zdumienia i świadomość, że Bóg nie pozwoli zrobić nam krzywdy. Czy polemiki z jezuitą, który prowokuje do myślenia i uświadamiania, że pewność siebie ważna jest tylko wtedy, kiedy nie chcesz zrobić nią nikomu krzywdy. Nie chcesz nią zdominować, tylko pozwolić się dzięki niej przy tobie poczuć bezpiecznie. W Krakowie zobaczyłem to jeszcze bardziej.

Mógłbym wymieniać i pisać o bohaterach tego współgrania. Teraz jednak wolę po prostu za nich podziękować. Za tych, którzy śpiewali i organizowali w Krakowie doświadczenie niezwykłe. Dzięki nim zobaczyłem, że ta niezwykłość towarzyszy mi już jakiś czas. W tych, których Bóg zapraszam do mojego z różnych stron – diecezjalnej, franciszkańskiej, jezuickiej, braci i sióstr z każdej strony ołtarza. Kościół – ta wspólnota jest genialna! Doświadczajmy jej razem.